17. "Uczyń mnie najszczęśliwszym i..."

3.8K 300 22
                                    

Vanessa

Po obudzeniu się, Jacob kazał wyjść mi z domu. Jako że jego obecność bardzo wpływała na moją wilczycę, to postanowiłam wyjść. Z tego co wiem, to mam spotkać się z mamą Jacob'a po godzinie 15. Po co? Nie wiem, ale czuję, że związane wszystko jest z tym pudełeczkiem, które znalazłam. Rano wybiegłam z domu wprost do lasu, aby pobiegać i uspokoić chociaż w najmniejszym stopniu swoją drugą naturę. Biegałam tak długo, aż w pewnym momencie stanełam słysząc łamamie gałęzi. Szybko się odwróciłam w stronę dźwięku. Zauważyłam jednego wilka, ale widząc mnie, ukłonił się.

Witaj Luno ~ czyli jest z watahy Jacob'a.

Witaj, co tutaj robisz? ~ byłam ciekawa co robi na terenie mojej watahy.

Jacob prosił abyśmy patrolowali również wasz teren Luno ~ wyjaśnił, nie patrząc w moje oczy.

Skinęłam łbem, po czym oddaliliśmy się w dwa różne kierunki.

Jacob

Vanessa wyszła rano z domu tak, jak ją o to prosiłem. Za chwilę mają pojawić się tutaj Michael i Drake. Ten drugi był betą i prawą ręką Van, dlatego zaufałem mu. Poprosiłem ich, aby przywieźli jak najwięcej czerwonych róż, zostawili je w salonie, po czym mieli wyjść.

Byłem ubrany w zwykłe dresy i t-shirt. Nie ubierałem się jakoś specjalnie, bo zanim Van się tutaj pojawi, ja muszę wszystko przygotować. Nie chcę aby wszystko wyszło fatalnie. Moja ukochana ma zapamiętać ten dzień, dlatego chcę się postarać. Zabierając klucze z szafki obok sofy w salonie, wyszedłem z domu uprzednio zamykając go na klucz. Podbiegłem do swojego samochody, którym przyjechałem ostatnio, zabierając z domu ciuchy w niewiedzy rodziców. Odpaliłem silnik maszyny i po manewrowaniu kierownicą, wyjechałem z posesji, włączając się do ruchu. Jechałem szybko do sklepów, bo w domu mam plan przygotować najpiękniejszy wieczór dla mojej mate, ale też chcę sam ugotować dla niej. Nielada wyczyn, bo w domu rzadko gotowałem ze względu na to, bo nie miałem za dużo wolnego czasu, a gdy już go miałem to odpoczywałem w pokoju, bądź oglądając mecz piłki nożnej z watahą. Dość szybko dojechałem do supermarketu. Zgasiłem silnik swojego Range Rovera i wysiadłem z niego. Nacisnąłem odpowiedni przycisk na pilociku, aby samochód się zamknął i skierowałem się do sklepu. Przy wejściu wziąłem wózek i prowadziłem go między pułkami, zbierając po drodze wszystkie potrzebne mi produkty. Gdy skończyłem już zakupy, skierowałem się do kas i zapłaciłem za wszystko. Z pełnymi siatkami skierowałem się do samochodu. Jako, że nie znalazłem kilku produktów potrzebnych mi do deseru, pojechałem do kolejnych. Niestety, ale dopiero w ostatnim znalazłem to czego szukałem. Zadowoly wróciłem do samochodu, a następnie kierowałem się już do domu. Pod domem stał Michael z moim garniturem. Z pełnymi rękoma reklamówek zakupów, poprosiłem go aby otworzył drzwi, gdy rzuciłem mu klucze. Złapał je i otworzył drewnianą powłokę. W myślach powiedziałem mu, aby garniak zostawił w sypialni mojej mate. Może popełniam błąd wpuszczając go tam, ale niezbyt się tym przejmowałem, bo na zakupach byłem prawie 3 godziny, a jest już godzina 14:58, to znaczy, że do 19 nie zostało mi dużo czasu. Możecie powiedzieć, że 4 godziny to strasznie długo, ale ze względu na to, iż chcę przygotować dom i kolację, jest to dla mnie niewiele czasu.

Spiesząc się, zacząłem wyjmować wszystkie potrzebne rzeczy i stawiałem je na wyspie kuchennej.

***

Zadolony z efektu końcowego, udałem się do salonu. Tutaj również była cudownie urządzona przestrzeń. Spojrzałem na zegar wiszący nad wejściem do kuchni, zamarłem. Zostało mi tylko 25 minut do przyjazdu mojej ukochanej. Biegałem szybko po pomieszczeniu, zapalając wszystkie świeczniki. Zgasiłem światło i jak najszybciej udałem się do sypialni. Garnitur zostawiłem tak, jak wisiał zawieszony na ścianie. Wziąłem swoje czyste bokserki i wszedłem do łazienki. Odświeżyłem się, po czym w samych bokserkach wyszedłem do pomieszczenia, w którym nasze wilki, jak i my będziemy uprawiać miłość. Nie, nie będę jej pieprzył jak szmaty z burdelu. Chcę przekazać jej całą moją miłość w tym geście. Tak myśląc, założyłem garnitur i przyglądając się w lustrze, robiłem ostatnie poprawki w moim wyglądzie. Dla niej chcę wyglądać idealnie. Spojrzałem na zegarek, a że była już 18.58 wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. W kuchni zapaliłem światło, wrzuciłem lasagne do piekarnika, aby się przygrzała. Z życia wiem, że to danie jest bardzo syte, więc nie robiłem go dużo tym bardziej, że chciałem, aby spróbowała mojego tiramisu. Gdy miałem już wychodzić z kuchni, usłyszałem otwieranie drzwi, a potem cichy głos mojej ukochanej, gdzie jestem. Sprawdziłem jeszcze, czy pierścionek jest w mojej kieszeni w marynarce, po czym z uśmiechem na twarzy wyszedłem do Van. To co zobaczyłem, sprawiło, że mój wilk zawarczał z podniecenia, a ja poluzowałem krawat, bo jakoś powietrze w korytarzu stało się ciężkie i gorące. Podszedłem do swojej ukochanej księżniczki, złapałem za jej ręce i przybliżając się do niej, pocałowałem ją delikatnie w usta. Biorąc jej rękę pod ramię, zaprowadziłem ją do salonu, gdzie meble były pousuwane w kąt, a na środku stał stolik z jedną różą na środku. Zanim Van siadła, podałem jej tę różę, na co uzyskałem w rezultacie piękny uśmiech.

Była ubrana w delikatną, ciemnoniebieską sukienkę do połowy ud na grubych ramiączkach. Na nogach miała beżowe buty na koturnach, czy tam obcasach. Nie czepiajcie się o to. W końcu jestem facetem. Jej włosy były zakręcone w spirale, a te piękne oczy, ozdobione zostały pięknym nie za mocnym makijażem. Coś czuję, że moja mama przyłożyła rękę do tego wszystkiego i w zupełności byłem pewien, że Vanessa spierała się z nią, że nie założy niczego takiego. Jej śmiech wybudził mnie z letargu. Odsunąłem jej krzesło, na które usiadła, po czym podsunąłem je ku stolikowi.

-Poczekaj tutaj chwileczkę skarbie - pocałowałem ją w czoło i udałem się do kuchni.

Nałożyłem na talerze danie i wróciłem do mojej mate.

-Smacznego - powiedzieliśmy równocześnie.

***

Z początku nasza rozmowa niezbyt się kleiła ze względu na nasze wilki, które nawzajem się pragnęły. Po jakimś czasie podjęliśmy decyzje, że olejemy ich marudzenia i zaczęliśmy swobodnie rozmawiać. Cały czas nerwowo się uśmiechałem. Łapałem się również na swoim niezdecydowaniu, czy na pewno chcę to zrobić już dzisiaj.

-Co się dzieje Jake? - pierwszy raz powiedziała do mnie zdrobniale. Mój wilk zamruczał.

-Ehm... Nic.. Bo wiesz... Ja tylko... No... Ten - co ona ze mną zrobiła? Ja nigdy się nie jąkam i nigdy nie denerwuję się w taki sposób.

Jacob, weź się w garść. Teraz albo nigdy, albo się zgodzi, albo odrzuci mnie.

Podjąłem decyzję. Wstałem i uklęknąłem przed nią. Van zaskoczona moją postawą podniosła brew, nie wiedząc co powiedzieć. Odchrząknąłem i zacząłem mówić. Raz się żyje.

-Van, kochanie... Wtedy, gdy przychodziłaś do mnie na polane, jeszcze nie byłem pewien co nas połączy, bo nigdy nie widziałem cię. Widziałem jedynie ciało twojej wilczycy, ale to i tak za mało by się wpoić. Tego dnia, kiedy odważyłaś się do mnie podejść... - zatrzymałem się. Zabrakło mi języka w buzi. Cały czas, mówiąc do niej, patrzyłem w jej oczy, nie schodząc na jej piersi, które są na równi z moją twarzą. - Ja wtedy zrozumiałem, że mam swoją małą mate, ale ta mała stała się dla mnie ogromnym wyzwaniem, bo uciekałaś za każdym razem, gdy chciałem dać krok do przodu. Pokochałem ciebie i twoją wilczycę. Może krótko jesteśmy ze sobą tak, aby znać się w zupełności, ale... - nie dokończyłem.

Bałem się, że mnie odrzuci. Jedną ręką ocierałem jej łzy z tej delikatnej porcelanowej twarzy. Uśmiechnąłem się do niej, po czym spuściłem wzrok na kieszeń garnituru. Jedną ręką odchyliłem kawałem materiału bym miał lepszy widok na wnętrze kieszeni, a drugą sięgnąłem po to samo pudełeczko, które zabrałem Vannesie wczoraj. Znów spojrzałem w jej szkliste oczy i otworzyłem czarną przechowalnię na pierścionek. Van wstrzymała powietrze, co było dobrze widoczne.

-Van, kochanie. Uczyń mnie najszczęśliwszym nie tylko wilkiem, ale także człowiekiem i przyjmij moją miłość. Czy ty Vanesso wyjdziesz za mnie?

Vanessa

Nie wiedziałam co powiedzieć. To, jak opisał naszą krótką miłość, sprawiło, że po moich policzkach spływały łzy, a pytanie, które otrzymałam jako ostatnie zatwierdzenie jego miłości... Wstrzymałam powietrze. Jego wzrok pokazywał miłość, ale też... strach? Bał się, ale czego?

_________________

Oh, moi kochani zostawiam was w takim momencie haha taka ja zła 😂

Kocham was bardzo i mega dziękuję za waszą aktywność pod ostatnim rozdziałem ❤❤❤

Jeśli jesteście ciekawi odpowiedzi Vanessy, to musicie się postarać tym razem moi drodzy czytelnicy ❤💕

A mianowicie mówię, aby pod tym właśnie rozdziałem było:
50 gwiazdek
15 komentarzy

Uwierzcie mi, jest o co walczyć.

Chcę was również zapytać, czy mam opisywać w następnym rozdziale ich "uprawianie miłości" czy nie 😂👌

~WaszaCaroline <33333

Alpha - The only my mateWhere stories live. Discover now