9. Zmysłowość

8.5K 708 377
                                    

Nareszcie obudziłem się wyspany. Okazało się, że podłoga była bardzo wygodna. Moim oczom ukazał się brunet, który miał na sobie jedynie spodnie, krzątający się przy kuchni. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo bardzo podobał mi się ten widok. Jednak mój wzrok przyciągnął tatuaż, który teraz widziałem w całości. Na prawej połowie pleców miał wytatuowane czarne skrzydło, które gubiło pióra znajdujące się na dole. Ciekawiło mnie, co oznacza, jednak stwierdziłem, że dowiem się tego kiedy indziej.

- Cześć. – powiedziałem w końcu.

- Dhm dhbhb. – nie satysfakcjonowała mnie ta odpowiedź, jeśli w ogóle można to było nazwać odpowiedzią, więc wstałem, założyłem pierwszą lepszą koszulkę, którą wyjąłem z plecaka i podszedłem do niego.

Okazało się, że ma w buzi drewnianą łyżkę, a sam ślęczy nad telefonem, na którym wyświetlał się przepis.

- Kurczak z ryżem, chili i warzywami? – przeczytałem mu zza ramienia. Przydawało się być wysokim.

- Co to znaczy al dente? – spytał, prawdopodobnie szukając odpowiedzi w przepisie.

- Gotowałeś chociaż raz? – postanowiłem mu pomóc, bo nie ukrywając, byłem bardzo dobrym kucharzem.

- Jajecznica i kanapki się liczą?

- A to Ty powinieneś popisywać się zdolnościami, w końcu mieszkasz w pałacu... Miałeś kucharkę, prawda? – olśniło mnie i już wiedziałem jaka będzie odpowiedź.

- No. – odpowiedział, spoglądając na mnie niewinnym wzrokiem.

- Pokaż mi to. – zabrałem mu telefon i przeczytałem przepis.

A więc oto wspólnie zajęliśmy się gotowaniem obiadu, bo jak się okazało, było już po 13. Zajęło nam to ponad godzinę, bo zamiast zająć się tylko tym, robiliśmy jeszcze milion rzeczy. Między innymi wyjadaliśmy sobie wzajemnie, Nick opowiadał jak jest na studiach, dwa razy gotowaliśmy ryż, bo za pierwszym razem pilnował go brunet i udało mu się przypalić całość.

- Pachnie świetnie. – stwierdziłem, kiedy usiedliśmy już przy szafce w kuchni.

- Chciałem Ci zrobić obiad-niespodziankę. – przyznał się w trakcie jedzenia.

- Udało Ci się po części. – powiedziałem, spoglądając na niego.

- Jak to?

- Nie widziałem jeszcze, żeby ktoś w pięć minut spalił ryż. Ryż w torebkach. – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i powróciłem do jedzenia.

Nick naburmuszył się, jednak z chęcią zjadł dokładkę. W taki oto sposób na 2 podejścia zjedliśmy porcję na 6 osób.

- Plany na dziś? – spytał, opadając na oparcie krzesła.

- Znalezienie lokum i matma. – czekał mnie sprawdzian, do którego powinienem powtarzać już od wczoraj.

- No przecież miałeś tu zostać. – stwierdził zdziwiony.

- Masz znajomych, co będzie jak tu wpadną? Albo jeśli ktoś z moich znajomych dowie się, że nie jestem w domu i polezie za mną? Nie masz pojęcia jak wścibscy są niektórzy. – przejmowałem się tym coraz bardziej.

- Nie wstydzę się Ciebie, Ty mnie chyba też nie? – spojrzałem na niego nie wiedząc czy mówi poważnie czy sobie żartuje. Jednak mówił poważnie.

- No nie. Dobrze mi tu... w takim towarzystwie. – dodałem cicho.

- A więc zostajesz. Ty i matma. – uśmiechnął się do mnie i zgarnął talerze, żeby je umyć.

Zadowolony poszedłem do swojego kąta, usiadłem i wyjąłem z plecaka zeszyt i książkę, żeby tak spędzić resztę dnia.

***

- Sebek! – słysząc to kolejny raz, postanowiłem w końcu zareagować na mojego dręczyciela.

- Chodź do kina. – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- Masz od tego przyjaciół, ja sobie posiedzę i może w końcu to zrozumiem. – warknąłem, gniotąc kolejną kartkę.

- A Ty to kto niby? – jednak już go nie słuchałem, zatapiając się w plątaninie liczb.

Aż do momentu, gdy nie zaczął bawić się moimi włosami.

- Mógłbyś przestać? – spojrzałem na niego, jednak tym razem zamknąłem już książkę, poddając się na dziś.

- Nie. – mówiąc to, nawijał sobie na palec jednego z moich loczków.

- Pójdziesz ze mną do kina? – nie odpuszczał, ale ja nie miałem najmniejszej ochoty ruszać się z tego miejsca.

- Nie. – spojrzałem na niego, po czym zsunąłem się do pozycji leżącej i potężnie ziewnąłem.

- A może jednak?

- Wkurzasz mnie. – mówiąc to, zamknąłem oczy, chcąc odpocząć i zapomnieć o liczbach latających mi przed oczami.

- I tak mnie lubisz. – był pewny siebie, bo wiedział, że tak jest. Postanowiłem nie odpowiadać, chociaż na moją twarz wypłynął szeroki uśmiech.

- Masz coś chłodzącego? – spytałem, kiedy przy szukaniu odpowiedniej pozycji zacząłem czuć pieczenie na plecach.

- Mama dała mi kiedyś krem, jakaś nivea chyba. – wstał i zajrzał do szafki, z której po chwili wyjął małe pudełeczko. Wyciągnąłem po nie rękę, jednak go nie dostałem.

- Mogę? – wskazał na moje plecy.

Kiwnąłem głową, po czym zdjąłem koszulkę i położyłem się na brzuchu. Wiedziałem, że przez to widział wszystko co zrobił mi ojciec, jednak zlekceważyłem to. Przy pierwszym dotknięciu kremu, a może jego dłoni, zadrżałem, czując przyjemne zimno. Rozluźniłem się i podciągnąłem rękę pod brodę. Ten dotyk był zupełnie inny niż ten, który nie raz czułem podczas rozmasowywania mięśni po treningach. Był pewny siebie, a za razem był całkowicie delikatny. No i doprowadzał moje ciało do czystego szaleństwa, na szczęście nie do aż takiego stopnia, bo chyba spaliłbym się ze wstydu.

Odwróciłem się na plecy, pozwalając mu niby to smarować kremem resztę mojego posiniaczonego ciała, jednak liczyłem głównie na jego dotyk. Tym razem wpatrywałem się w niego, a on we mnie. Znowu czułem, że dzieje się coś dziwnego, to, co już nie raz się działo. Dopiero, kiedy nieco się schylił, zbliżając twarz do mojej, odsunąłem głowę na bok, rzucając mu przepraszające spojrzenie.

Położył się obok mnie i tak oto leżeliśmy sobie w ciszy, jedynie „przypadkowo" muskając się palcami znajdujących się obok siebie dłoni, a potem przeszliśmy w "przypadkowe" jeżdżenie sobie wzajemnie dłońmi po brzuchach i torsach.

Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie nagłe otwarcie drzwi. Oboje poderwaliśmy się z miejsca, kiedy dotarło do nas to co się właściwie stało. Od razu założyłem koszulkę, Nick zrobił to samo, sięgając po swoją, która zwisała z łóżka.

W drzwiach stał Dawid.

Pod presjąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz