17. Powrót

7.4K 570 134
                                    

- Przecież wiesz, że muszę tam jechać. No i chcę. - powtarzałem to po raz kolejny, stojąc następnego dnia na stacji kolejowej razem z Nicholasem. Podałem mu już adres i mój numer telefonu. Tak, miałem w końcu telefon.

- Ale mogę odwiedzić Cię kiedy będę chciał? - to też słyszałem po raz kolejny.

- O każdej porze dnia i nocy. Tylko w nocy...

- Mam uważać, żeby dziecka nie obudzić. - dokończył, po czym rozejrzał się wokół i kiedy upewnił się, że nikt nie patrzy - pocałował mnie szybko i zaraz po tym uśmiechnął się szeroko.

- Wiedziałem, że długo nie wytrzymasz. - zaśmiałem się i zarzuciłem plecak na plecy, bo nadjechał pociąg.

- Niedługo się zobaczymy. - uśmiechnął się do mnie i pożegnaliśmy się uściskiem, a ja wsiadłem do pociągu. Jeszcze odjeżdżając widziałem chłopaka, który stał na peronie i machał mi na pożegnanie. Naprawdę cieszyłem się, że znowu miałem go przy sobie.

*

- Wróciłem! - zawołałem po przekroczeniu drzwi mieszkania. Stanęła przede mną ładna i uśmiechnięta brunetka o kręconych włosach, jednak po jej oczach widać było, że się martwi.

- Jak się czujesz? - przytuliła mnie na wejściu, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. W ciągu tak krótkiego czasu stała się dla mnie siostrą.

- Było ciężko, jeśli chodzi o pogrzeb. - spojrzałem na nią, schylając głowę, bo sięgała mi „pod pachy".

- Jeśli... Co takiego się tam stało? - pociągnęła mnie do kuchni, a ja po drodze zdjąłem buty i odłożyłem plecak do swojego pokoju.

- Wybaczyłem Nickowi? - niepewnie się uśmiechnąłem, a dziewczyna od razu się nachmurzyła. Spodziewałem się takiej reakcji.

- Zwariowałeś? Po tym wszystkim? - wrzasnęła i od razu usłyszałem krzyk jej synka.

- Zależy mi na nim. - odpowiedziałem poważnie i wstałem, idąc do chłopczyka, który miał zaledwie półtora roku - Cześć Misiek, wujek wrócił!

Chłopczyk dał wziąć się na ręce i przytulił się do mnie bez wahania.

- Wybacz mamie, ona nie może zrozumieć, że niektórzy mogą mieć szansę u facetów. - w odpowiedzi zostałem uderzony poduszką w głowę i na szczęście cała ta sytuacja skończyła się śmiechem.

- Masz jakieś plany na wieczór? - spytała mnie Klaudia, kiedy bawiłem się z młodym misiami.

- Jeśli mam się zająć Michałem, zrobię to z przyjemnością. - uśmiechnąłem się do dziewczyny, w między czasie sadzając chłopca na kolanach.

- Właśnie zostaję dziś w domu. Może coś obejrzymy, zjemy coś dobrego i napijemy się wina?

- Ktoś Ci się podoba? - kiedy dziewczyna pokiwała głową, zgodziłem się i wróciłem do zabawy z chłopcem. Była dopiero 17, więc miałem jeszcze dobre cztery godziny zabawy przede mną.

Wyszliśmy na plac zabaw, na którym spędziliśmy ponad 3 godziny, bo Michał miał w sobie ogromne ilości energii. Gdybym tylko był hetero, prawdopodobnie wszystkie dziewczyny byłyby moje, bo każda śliniła się do mnie na ulicy. Widok samotnego "ojca" z dzieckiem do dziś był na topie.

Wracając z placu, postanowiłem wziąć młodego na zakupy, bo przecież nie mieliśmy w domu nic do picia. Oczywiście nie kupiłem tylko jednej butelki, a zrobiłem nam zapas na tydzień codziennego „chlania". Kupiłem to w sklepie, w którym wierzyli, że jestem 20-letnim ojcem chłopca. Będąc już pod blokiem, zadzwonił mój telefon.

Pod presjąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz