**5**

32 1 0
                                    

  - Wychodzimy. – mówię stanowczo do blondynki. Jednym ruchem ujmuję jej przegub i ciągnę w stronę wyjścia. Na szczęście nie opiera się tak bardzo jak się tego spodziewałem. – Co wiesz? – pytam chyba zbyt bezpośrednio kiedy wychodzimy za drzwi. - Nic. – wzrusza ramionami, a ja odruchowo ciągnę za włosy. - Powiedz do cholery?! - To ty mi powiedz! – unosi głowę tak, że mogę zobaczyć jej wyczerpane załzawione oczy. Przedstawiały wyłącznie pustkę, cierpienie i ból. Zwykle były pełne energii na mój widok. - Niby co? – prycham jak ostatni dupek - Nie zachowuj się tak! Powiedz co jeszcze ukrywasz? Pomyśl. Zrujnuję resztę swojego życia zanim czegokolwiek się dowiem! Kurwa jego mać. - Naprawdę chcesz coś wiedzieć? – pytam sarkastycznie. Wiem, że chce i wiem, że prędzej czy później się dowie. - Tak Harry. Cokolwiek. –mówi błagalnie. - Chodź.- znów łapię ją za rękę i ciągnę do swojego pokoju. Co jest ze mną nie tak? Przecież nie jest nawet gotowa. Przeciwnie. Jest załamana i zagubiona po tej całej akcji z dupkiem Louisem. Miałem to na szkoleniu i wiem, że to najgorszy moment, żeby powiedzieć jej o moim świecie. Jej świecie. Naszym świecie. Obije do niego należymy. Jest inny – nie wiem czy sobie z nim poradzi. Owszem, jest silna, ale to za wiele jak na tak krótki okres czasu. Zostawi mnie. Tego jestem pewien. To będzie dla niej szok. Wiele razy widziałem ten moment w moich snach. Chciałem tego uniknąć. Te wizje pokazywały ją uciekającą przede mną. Byłem dla niej potworem i bała się mnie. Zawsze zostawałem sam. Bez uczuć, bez nadziei, bez serca i bez siły aby wstać i biegnąć za nią. Nigdy nie miały szczęśliwego zakończenia. - Harry- podnosi swój ton głosu siedząc na moim łóżku tak jak zwykle. Nawet nie zauważyłem kiedy się tu znaleźliśmy. -tak, przepraszam – uśmiecham się tępo jakby to miało rozluźnić atmosferę.- od czego by tu zacząć? - od początku – podpowiada– Jak możesz. - dobrze – wzdycham ciężko – powiedz mi tylko czy nigdy nie zauważyłaś jakichś, nie wiem, dziwnych zdolności? - Co? – śmieje się. Wiedziałem, że tak będzie. - Nic. Nie ważne. Niedługo ci powiem – zaczynam wstawać, aby otworzyć jej drzwi, ale mnie zatrzymuje. - Spokojnie. Powiedz mi teraz. – mówi - Odpowiedz na pytanie. - w jakim zakresie „zdolności"? – uśmiecha się niewinnie - Kiedy trzymasz czyjąś dłoń, na przykład w ten sposób – mówię nerwowo ujmując jej dłoń – Czy nie masz wizji? Nie widzisz obrazów związanych z tą drugą osobą? Możesz widzieć jej myśli? ~Julie Skąd on to wie. Przecież to ukrywałam. Ćwiczyłam nocami, aby nikt nie poznał moich myśli i zdolności. - Kto ci to powiedział? – pytam wstając z łóżka. - Nikt. Wiem to od początku. Zanim się poznaliśmy- wstaje i przytrzymuje mój nadgarstek –Proszę nie uciekaj i pozwól mi wyjaśnić. -Harry ja nie wiem... - proszę – przerywa mi w desperackiej próbie zatrzymania mnie przy sobie. Wzdycham i ponownie siadam na jego łóżku – Dziękuję. – uśmiecha się kojąco - Może zacznę od tego, że istnieje inny świat. Należymy do niego oboje. Ty i Ja. Może to wydaje się niemożliwe, ale istnieje w nim pewien rodzaj więzi między dwoma duszami – mówi spokojnie, ale widzę, że bardzo trudno jest mu dobrać słowa. – Istnieje dusza właściwa, czyli ty i jej opiekun, czyli ja. Jestem dla ciebie czymś w rodzaju anioła stróża i łączności między tamtym światem a tym tutaj. Moje zadanie, to nauczyć cię jak korzystać z telepatii i pokazać czyją stronę wybrać. - czyją stronę?- boże, dlaczego akurat to mnie dziwi. - spokojnie. Już wyjaśniam. Nick Alvares. Mówi ci to coś? – pyta na co odwracam wzrok, aby ukryć łzy napływające do moich oczu. – Hej, coś nie tak? – Harry przysuwa się i obejmuje mnie ramieniem w geście pocieszenia. Czy właśnie tak zachowują się aniołowie? - Nic. Po prostu, kiedy miałam dziewięć lat Alvares nękał w snach mnie i moją rodzinę. Jak miałam dziesięć lat zabił mojego ojca we śnie a mama nagle wyparowała. – staram się uśmiechnąć aby zatuszować nawracający ból. - Jak go zabił?- Harry pyta szorstko. Najprawdopodobniej tego nie wiedział. - zasnął, a w nocy przez sen powiedział jego nazwisko. Złapałam go za rękę i zobaczyłam Nicka. – wyjaśniłam. - To źle- mówi krótko i zaczyna chodzić nerwowo po pokoju- widziałaś coś szczególnego? Opisz mi wszystko co pamiętasz. - Nie pamiętam zbyt wiele – ostrzegam, a on klęka przy mnie o obejmuje swoimi dłońmi moje. - Julie muszę to wiedzieć. – nalega spoglądając w moje zmęczone oczy. - To było na jakimś polu, trawa była zaschnięta, więc chyba było lato. - czy poza wami wyli jacyś inni ludzie? - tylko ja, tata i Nick. - Jak on zginął? – pyta bezpośrednio jak zwykle. Widzę jaki jest zdenerwowany. Zauważyłam, że analizuje każde moje słowo jakby było częścią czegoś bardzo ważnego. - Nick go zastrzelił. - przyznaję - Rozmawiali? – pyta. Mija dłuższa chwila zanim odpowiadam - Nie pamiętam dokładnie, ale mówił coś o powstaniu i o tobie –powoli zaczynam plątać się w swoich słowach. - jasna cholera – jęczy pocierając dłonią swoją twarz. – To wszystko? - Mówił, że nas dopadnie, później strzelił.  

SENSESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz