Rozdział 10 "Dawno nie było takiego kiczu"

4.5K 568 247
                                    

Seth


Powoli zbliżała się godzina zero, a ja jedynie chciałem rozwiązać ten problem jaki przyniósł mi los. Ten problem to przeszłość... Patrząc wstecz uświadamiam sobie własne błędy, pomyłki, przykrości...Ale i radości.

Stałem obok mojego brata patrząc się na idących na "badania" ludzi. Czułem się trochę jak bohater gry, w którego rekach leży to i owo.

-Strach cię obleciał?-spytał Marko zapinając czarną bluzę.
-Chciałbyś.-uśmiechnąłem się pod nosem.- To co? Myślisz, że to wypali?

-A bo ja wiem? To nadal jest nie realne. Mój brat gej z pistoletem, mój drugi brat, a twój chłopak mutant i jeszcze ci ludzie...Skąd wy się urwaliście?

-Z Norwegii i Warszawy.-dodała Fryta idąc z Arturem.
-Armia zbawienia.-zaśmiał się Artur i podszedł do mnie.-Łucja, Marko. Możecie mnie na chwile zostawić z Sethem?
-Tylko bez bzykania. Nie mamy na to czasu.-krzyknął Szymon, a Ania zdzieliła do w bok.
-TY HOMOFOBIE! Ja cię do edukuje po wszystkim. Będziesz oglądał ze mną yaoi i zrozumiesz co się w życiu liczy.
-Ania! Błagam nie!

-A ci znowu swoje.-Zaśmiał się mój brunecik i kiedy wszyscy zeszli z dachu szkoły objął mnie w pasie.- Pamiętasz jak się pierwszy raz spotkaliśmy?
-Jakbym mógł nie pamiętać tej gafy... Byłem w tedy przekonany,że mam się zając dzieckiem. A tu się trafiło mi takie szczęście.-uśmiechnąłem się do niego i złączyłem nasze wargi w pocałunku. Czułem się jak za pierwszym razem. Motyle latały mi po brzuchu. Nie chciałem się od niego odrywać, ale miałem coś do zrobienia.


Alan


Cóż mogłem poradzić...Moja idea lepszej rasy zaczęła obracać się przeciw mnie. Mój syn padł ofierze chorej mutacji genetycznej i to była moja wina. A chciałem bo tylko uczynić lepszym niż inni. Pierwszym nadczłowiekiem.

-Doktorze Sea. Musimy jechać na selekcję.-odezwała się moja asystentka.
-Tak rozumiem...-podniosłem się od biurka i ruszyłem do drzwi.-Panno Doroto.

-Tak?
-Czy "Heaven" w Anglii jest zabezpieczone?
-Owszem. Wszystkie obiekty pana Grzegorza zostały przesłane w inne miejsca.

-To dobrze. Nie chcę by te potwory zniszczyły świat.

*


Na miejscu czekała na mnie...niespodzianka. Ulice były puste, a ochroniarze z mojej firmy  leżeli rozstrzelani przy bramie lecznicy. Czyżby ktoś ostrzegł ludzi? czy może to zemsta Grzegorza? Odkrył, ze pokrzyżowałem mu plany?

-Pan Sea?-spytał stojący przede mną młodzieniec z bronią w ręku.-Proszę za mną...Jeśli chce pan żyć.
-Czyżby moi synowie się zbuntowali?
-...
-Rozumiem. Tak więc komitet powitalny oceniam na 2/10.

-Rusz się dziadzie!-warknął Marko stojący za furtką lecznicy.- Nie mamy całe dnia. I tak rozsialiśmy niezłą panikę.

Ruszyłem za nimi.Nie miałem zamiaru uciekać. Jeśli mnie zabiją to trudno i tak już zrobiłem wszystko co można, by ulepszyć świat.
Stając wprost na równi z Arturem zdałem sobie sprawę, że on naprawdę...szybko urósł.


Artur


-Jesteś zaskoczony?-spytałem, kiedy to usiadł na krześle przede mną. Niczym się raczej nie przejmował. Uśmiechnął się tylko i pokiwał głową.
-Zamordowaliście niewinnych ludzi.
-Pracowali dla ciebie. Są współwinni.-powiedziała Łucja.
-Skoro tak mówisz...
-Koniec wygłupów ojcze.-powiedziałem łapiąc za pistolet.-Mów jak odkręcić to czym się stałem. Nie mam zamiaru krzywdzić innych i wyglądać jak z cyrku.
-To wie tylko Grzegorz.
-To gdzie go znajdę?
-Tego to nawet ja nie wiem.
-Wiesz...

-Tak sądzisz? Gdybym wiedział, już dawno bym go zabił. Zmarnował mój projekt.

-A ty mi zmarnowałeś życie...-mruknąłem.-Nigdy nie zabrałeś mnie do parku czy do kina, nie spędzałeś czasu, nie grałeś ze mną w piłkę...Zrobiłeś ze mnie kalekę! Bałem się nawet spać, kiedy byłeś w domu! Zabiłbym cie najchętniej, ale tego nie zrobię. A wiesz czemu?!

-...

-Bo nie jestem bezdusznym potworem jak ty...

Oddałem broń Łucji i wyszedłem z pokoju. Nie mogłem  wytrzymać z nim w jednym pomieszczeniu. Jeśli ktoś ma mu przemówić do rozumu to może być tylko moja kuzynka...


10 lat później...


-ARTUR!!!-wydarł się Seth wbiegając do sali  podczas moich zajęć. Przez te lata dość mocno się zmienił. Zaczął nosić okulary i swetry jak kujon. Wyglądał jak belfer...W sumie, to był sekretarzem dyrektorki.- Zaraz musimy odebrać Denarii z przedszkola.

-Seth...Ja prowadzę lekcje...-mruknąłem odkładając książkę, a on spojrzał na uczniów.

-Jesteście zwolnieni! A ty po córkę biegnij!-warknął i trzasnął drzwiami.
-Ehh... Znowu okres czy jak?-złapałem się za głowę, zaś moja klasa zadowolona opuściła salę.

Od czasu kiedy minęły zamieszki w Norwegii minęło z 10 lat. Co prawda przez rok szukałem z Sethem kogoś kto mnie "naprawi", ale się udało. 

Nasze życie potoczyło się w ciekawym kierunku. Ja zostałem nauczycielem historii, Seth bawi się w papierkach, Marko...Ten to postanowił dać szansę Nathanielowi i do dziś jakoś się znoszą. Anna i Szymon? Oj...tych to ja już dwa lata nie widziałem. Łucja i wcisnęła swoja córkę...Swoją drogą słodkie stworzenie. Wg nie przypomina matki.

Żyje mi się dobrze...Mam Setha. I to mi wystarczy...

Teraz wiem po co żyje...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zakończenie tego nie należało do najłatwiejszych, gdyż sama dałam w cholerę dziwne wątki, które trudno mi było rozwinąć XD

Ale jak mówię...To już koniec perypetii Artura i Setha.

I pomyśleć że to miał być OneShot. I co?  :D

Dziękuje wszystkim którzy mnie wspierali. I dodawali mi siły by pisać mimo iż wena opuszczała mnie co rusz.

Jesteście wspaniali!!!!

~~Aki


Mój chłopak to Demon [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz