*Trzy tygodnie później*
Od dnia, kiedy tu przyjechałam zdążyłam zobaczyć trochę Londynu, poznać nowych ludzi i zadomowić się tu na dobre.
Jest wcześnie a dokładnie 4.30 i przyszło powiadomienie o nowym SMS-ie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza wiszącego na wieszaku.
Przyjedź jak najszybciej możesz na Baker Street. S.H
Coś się stało? R.H
Potrzebna mi twoja pomoc. S.H
Człowieku jest czwarta nad ranem!! R.H
Masz rację, ale ty nie śpisz. S.H
Nic nie odpisałam, bo miał rację. Nie spałam przez te cholerną fobię. Naszykowałam sobie rzeczy i poszłam do łazienki doprowadzić się do ludzkiego wyglądu. Założyłam fioletową koszule, czarne spodnie i czarne jazzówki a na to czarny płaszcz. Po 15 min byłam na miejscu. Weszłam do salonu, w którym byli Sherli i John. Zapytałam, po co mnie tak wcześnie ściągał z hotelu. Brat zaczął wyjaśniać a doktor ledwo nadążał za tym, co mówił.
- Po co wam jestem ja?- zapytałam
- Sprawdzę czy coś pamiętasz i co potrafisz.- oznajmił brat
- To się zdziwisz.- mruknęłam pod nosem
Zaczekałam aż się ubiorą i zeszliśmy na dół. Kiedy próbowali zawołać taksówkę odpaliłam auto. Na dźwięk ślinika od razu się odwrócili zaskoczeń. Nie musiałam długo czekać aż wsiądą bo zrobili to zaraz po mnie. Ze względu na wczesną porę dojechaliśmy szybko na miejsce. Byłam tu jeden jedyny raz w życiu. Miałam sześć lat i byłam tu z matką na świętach. Były to jedne z najlepszych Świąt Bożego Narodzenia jakie miałam. Szłam za moimi towarzyszami i rozglądałam się. Gdy dotarłam pod gabinet wujka nie mogłam uwierzyć, że nie było mnie tu siedemnaście lat a tu się nic nie zmieniło oprócz inspektora Scotland Yardu. Popchnęłam drzwi i usłyszałam jak ktoś chce mnie przedstawić.
- Cześć Donovan! Wujku Greg'u! Jak ja się stęskniłam za tobą.- zawołałam uśmiechnięta
- Hej rudzielcu.- odpowiedziała Sally
- Roxanne! Jak miło Cię widzieć.- odrzekł również się uśmiechając
- Wujku?!- zapytali zdziwieni jednocześnie Holmes i Watson
- Ja rozumiem, że John tego nie wie ale ty braciszku sądziłam, że to wydedukowałeś dawno temu.- odpowiedziałam śmiejąc się
- Jak widać nie.- stwierdził niezadowolony
- Wielki detektyw tego nie wie a to nowość.- powiedziałam z sarkazmem
- Nie musisz mi tego wytykać siostrzyczko.- powiedział z poważną miną
- Oj no nie gniewaj się już Sherly.- mówiąc to podniosłam ręce w obronnym geście
- To ty i ten świr jesteście rodziną?- zapytała niedowierzając dotąd milcząca Sally
- Tak to trochę skomplikowane. Pasuje dzisiaj o 17.00 na Baker Street?- zapytałam
- Ja na pewno będę Roxanne. Liczę, że mi wszystko wyjaśnisz.- powiedział wujek
- Ja też wpadnę, ale na chwilę.- oznajmiła Donovan i wyszła
- Oczywiście.- odpowiedziałam smutna
Inspektor powiedział, że dostali zgłoszenie o samobójstwie oraz o kradzieży z włamaniem i pobiciem. Rzekome samobójstwo miało miejsce na ulicy Ritton Street* a kradzież miała miejsce w willi Mycrofta Holmes'a. Sherlock słysząc imię starszego brata skrzywił się a ja widząc w tym okazję postanowiłam wziąć tę sprawę. Rozdzieliliśmy się. Ja pojechałam zająć się kradzieżą z włamaniem i pobiciem a detektyw i jego pomocnik pojechali zająć się samobójstwem. Dostałam informacje o miejscu zamieszkania Mycrofta i ruszyłam pod wskazany adres. Jadąc podziwiałam piękne widoki Londynu kiedy nagle moim oczom ukazała się piękna, ogromna biała willa. Cóż czego mogłam się spodziewać po osobie pracującej w służbie Jej królewskiej Mości. Zaparkowałam przed bramą i weszłam na teren posesji. Szłam wybrukowaną ścieżką prowadzącą do drzwi willi. Zapukałam a po chwili drzwi otworzył wysoki mężczyzna w szarym garniturze podpierający się parasolem.
Kolejna część! Jutro powinna ukazać się część piąta :)
CZYTASZ
Holmesów... trzech? [Zakończona]
Fanfiction23 letnia socjopatka opuszcza rodzinne strony i jedzie do Londynu. Jak najstarszy brat zareaguje na wieść o przyrodniej siostrze? Czy odnajdzie się w Londynie i poradzi sobie ze śmiercią najbliższej jej osoby?