III

679 39 9
                                    

Weszłyśmy na górę. W salonie był tylko blondyn siedzący przed laptopem i coś robiący.

- John gdzie jest Sherlock?- zapytała

- Nie wiem Pani Hudson. Pewnie zaraz wróci.- odpowiedział

- W takim razie musisz tu poczekać na niego złotko.- powiedziała do mnie i wyszła

Rozejrzałam się po salonie. Wyglądał całkiem przyjaźnie i przytulnie. Nie wiedziałam co robić więc postanowiłam usiąść w czarnym fotelu. Gdy usiadłam poczułam dobrze znany mi zapach tytoniu. Wiedziałam, że ten fotel należy do Sherliego.

- Sherlock nie będzie zadowolony, że siedzi Pani na jego fotelu.- oznajmił mężczyzna

- Będzie musiał jakoś się z tym pogodzić.- uśmiechnęłam się cwaniacko

- Jestem...- zaczął

- Nazywam się Luisa Lestrade. Ty jesteś dr. John Watson. Były lekarz wojskowy. Służyłeś podczas misji w Afganistanie. Zakończyłeś służbę z powodu odniesionej rany. Zaprzyjaźniłeś się ze słynnym detektywem doradczym i pomagasz mu rozwiązywać zagadki.- powiedziałam na jednym wdechu

Watson próbował coś powiedzieć ale mu nie szło. Nagle ktoś wpadł do mieszkania. Nie patrząc na mnie kazał mi zejść ze swojego fotela. John mnie przedstawił, ale Sherlock'owi coś nie pasowało. Zlustrował mnie i zmarszczył czoło.

- Nie nazywasz się Luisa Lestrade.- oznajmił

- Gratuluję dedukcji. Skoro nie jestem Luisa to jak mam na imię?- zapytałam

- Jesteś...- oczy zrobiły mu się dwa razy większe, gdy dotarło do niego, kim jestem

- Sherlock?- zapytał zdezorientowany John

- Rodzice Cię puścili?- spytał

- Jasne, że tak. Nawet jakby nie puścili to i tak bym tu się zjawiła. Przecież wiesz, do czego jestem zdolna.- oznajmiłam uśmiechając się

- No tak racja. Kiedy przyjechałaś?- dopytywał

- Niedawno.- odpowiedziałam

- Ile lat temu się widzieliśmy?- zapytał ponownie

- Będzie z dziesięć lat temu.- powiedziałam

- Dziesięć?- niedowierzał

- Opuściłeś mnie jak miałam trzynaście lat. Nawet nie wiesz jak tęskniłam a Mycroft tego nie ułatwiał.- stwierdziłam

Jeszcze chwilę porozmawiałam z bratem. Wychodząc z domu oznajmiłam John'owi żeby nie szedł na jutrzejszą randkę, bo z tego nic nie będzie. Popatrzył pytającym wzrokiem, ale nic mu nie odpowiedziałam.

 Popatrzył pytającym wzrokiem, ale nic mu nie odpowiedziałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miłego czytania życzę :)

Holmesów... trzech? [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz