XII

551 32 15
                                    

Obudziłam się w swoim pokoju obolała i zła. Jak mój własny brat mógł coś takiego mi zrobić?! To, ze jest socjopatą nie zwalnia go z bycia moim bratem! Już ja mu pokaże! Będzie żałował tego co zrobił. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś wygodne ciuchy i udałam się do łazienki. Czas wcielić plan w życie!

- Myślisz, że już jej przeszło?- usłyszałam głos Mary

- Jestem tego pewien.- oznajmił Sherlock

- Nie byłbym tego taki pewien. Niezłe przywitanie Ci zgotowała. Zważywszy na to w jakim stanie wróciła do domu to całkiem jasno myślała.- stwierdził John

Przeszłam przez salon nie odzywając się słowem do nikogo. Udawałam, że analizuje. Będąc w kuchni zrobiłam sobie śniadanie oraz herbatę i wróciłam do salonu. Usiadłam w fotelu brata. Po chwili przyszedł SMS.

Roxanne potrzebna mi twoja pomoc w pewnej sprawie. G.L

Będę za pół godziny wujku R.H

Dokończyłam śniadanie i zaczęłam się zbierać do wyjścia.

- Dokąd to się młoda wybierasz?-zapytał mój brat

- Mam nową sprawę! Czyż to nie fascynujące?- odpowiedziałam radośnie

- Słucham? Ty się nigdzie nie wybierasz.- oznajmił

- Powodzenia.- usłyszałam Johna

- Dzięki. Miłego dnia kochani.- mówiąc to uśmiechnęłam się 

Sherlock nie wiedział co powiedzieć i stał bez ruchu a Mary patrzyła pytająco na Johna. Wyglądali zabawnie. Opuściłam dom i ruszyłam do Scotland Yard'u.

*Pół godziny później*

- To nie było samobójstwo ale zabójstwo i to z premedytacją!- krzyknęłam radosna

Sally tylko pokręciła głową a Anderson patrzył zdziwiony na mnie. Zaśmiałam się bo wyglądał zabawnie.

- Kim jest ta nawiedzona rudowłosa dziewczyna?- zapytał Anderson

- Siostra świrusa.-odpowiedziała mu Sally

- Kogo?!- zapytał nie dowierzając

- Roxanne Holmes. Najmłodsza z rodzeństwa. Również socjopatka. Miło poznać słynnego Andersona.- powiedziałam z ironią

- Nie wiedziałem, że jestem sławny.- odrzekł zdziwiony

- Anderson twoja "inteligencja" Cię wyprzedza.- zaśmiałam się 

Zaczęłam przyglądać się miejscu zbrodni. Ofiarą jest kobieta w wieku dwudziestu czterech lat. Bogata, ma narzeczonego. Jeny nuda!

- Dziewczyna zginęła z ręki brata jej narzeczonego. Był zazdrosny. Znajdziecie go w domu przy ulicy Milton Street 90A.- powiedziałam

- Skąd to wiesz?- usłyszałam pytanie

- Dedukcja.- odpowiedziałam krótko i się zmyłam do domu.

Kiedy weszłam do domu Sherlock grał na skrzypcach. Chciałam go trochę podenerwować ale moją uwagę przykuła niewielka koperta na stole. Podeszłam bliżej. Kątem oka zauważyłam, że Sherlock mi się przygląda. Wzięłam kopertę do rąk i się jej przyjrzałam. Biała koperta pięknie zdobiona z całkiem ładnym pismem była zaadresowana do mnie. Otworzyłam ją i ujrzałam krótki fragment z Romeo i Juli.

  "Dziwny miłości traf się na mnie iści,
Że muszę kochać przedmiot nienawiści." 

Jim Moriarty

Podpis mnie przeraził. O co tu chodzi? Przecież on jest wrogiem mojego brata i moim też odkąd mnie porwał wraz z Adler. On również mnie męczył tymi dziwnymi wiadomościami. On nie żyje. Chyba, że zrobił to samo co mój brat. O Boże!

- Od kogo to?- usłyszałam pytanie

- Masz poczytaj sobie.- rzuciłam kartkę bratu i pobiegłam do pokoju

Wyciągnęłam spod łóżka moją torbę i zaczęłam się pakować. Kiedy byłam w połowie drzwi się otworzyły.

- Wyjaśnisz mi to?- spytał brat

- Pamiętasz te SMS-y to również był on. Kiedy Irene mnie porwała on też tam był i zachowywał się dziwnie.- oznajmiłam nie przerywając pakowania się

- Jedziesz do rodziców.- stwierdził

- Tak tam mam wszystko co będzie mi potrzebne do pozbycia się go raz na zawsze.- powiedziałam i zabrałam rzeczy

- Daj pomogę Ci.- mówiąc to zabrał ode mnie

- Dlaczego mi pomagasz?- spytałam

- Jesteś moją siostrą. Nie chcę żeby ktoś Cię skrzywdził.- powiedział

- Taa... a ty to niby możesz?- spytałam

- Nie ale my jesteśmy rodzeństwem.- stwierdził

Pół godziny później jechaliśmy oboje do rodzinnego domu. Zdziwiłam się, że brat jedzie ze mną. Z tego co pamiętam nie miał najlepszych relacji z rodzicami. W sumie to się cieszę, że chce mi pomóc. Kiedy dojechaliśmy przywitała nas Violet.

- Roxanne skarbie jak miło Cię widzieć.- przywitała mnie

- Ciebie też. - mówiąc to przytuliłam ją

- Co Cię sprowadza do domu?- spytała

- Chciałam trochę odpocząć od Londynu. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu.- powiedziałam

- Oczywiście, że nie kochana. Chodź do domu akurat upiekłam twoje ulubione ciasto.- powiedziała radośnie

- Idziesz Sherlock czy czekasz na zaproszenie?- zapytałam go

- Muszę?- zapytał

- Obiecałeś. Młodszą siostrzyczkę chcesz zawieść?- mówiąc to zrobiłam słodką minkę

- No dobrze niech Ci będzie.- odrzekł z rezygnacją


Holmesów... trzech? [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz