Część 4 Spotkanie

676 44 5
                                    


  * 4 miesiące później*

 * Marinette* Jutro pani Burgoisala ma urodziny. Z tej okazji wybrałam się do ogrodu by poszukać kwiatów które bardzo lubi . Jednak nie było. Zrezygnowana udałam się w stronę zamku. Ujrzałam Chata. - Co się stało Mariś? - spytał widząc moją minw - Szukałam kwiatków ktore uwielbia pani IBurgoisa jednak ich nie ma. Znam miejsce wktórym są ale... Wtedy muszę opuścić na chwile zamek.. No i.. Często tam znajduje się moja rodzina.. Dlatego pomyślałam,że może pójdziemy razem?- spytałam -

 Wiesz to nienajlepszy pomysł... Od kąt jestem tym czymś nie wychodziłem poza teren zamku.. Gdyby ktoś mnie zobaczył... - niedokończył bo mu przerwałam - Kocie prosze... - zrobiłam słodkie oczka - ..no dobrze...ale tylko dlatego, że mnie poprosiłaś

 - Dziękuję Zwiełam jeszcze pelerynę i wyszliśmy. - Tp gdzie idziemy? - spytał - Idziemy na łąka... To ważne miejsce dla mnie i mojwmej rodziny 

- A powiesz czemu takie ważne?

 - Dobrze...często gdy jeszcze była z nami mama przebywalismy tam. To można powiedzieć jedna z pamiątek po niej. Dalej śliszmy w milczeniu. Gdy dochodzilśmy do miejsca schowałam się za drzewem

 - Czemu się schowałaś? - pytał Chat Wskazałam palcem na łąkę. -

 To mój brat i ojciec-oświatczyłam.- chodź posłuchać o czym rozmawiaj- po paru krokach spowrotem się schowałam. Niestety ojciec już odcodził. Został Nino. - Oj Mari... Wiem, ze mnie nie slyszysz ale tęsknie za tobą - poczułam jak łza mi spływa po policzku. 

- Mari.. Idź porozmawiaj ze swoin bratem- uśmiechnął się Chat

 - Dobrze...z chwilę wracam-posłałam mu uśmiech i wyszłam za drzewa. - Nino?! - ten się odwrócił - Ma-ari-ri? - spytał z niedowierzaniem -

 Tak to ja- przytuliłam się do niego. Po chwili odsunął się o demnie - Co się z tobą działo przez te 4 miesiące? Gdzie się podziewałaś? - No więc... - niedokończyłam

 - Ta okropna bestia Cie uwięziła i dopiero teraz udało ci się uciec? 

- Nie... -

 A więc uciekłaś z zamku i nie wiedziałaś jak trafić do donu?

 - Nie! 

- Przytrzymywał cię w zamku?

 - Nino!! Daj mi powiedzieć! Chat! - odwróciłam się w stone kota i pokazałam mu by podszedł. On nie pewnie podszedł i stanął obok mnie. - Odsuń się od niej ty bestio! 

- Nino! Uspokój się! On nie jest bestią! On jest moim przyjacielem. - spojrzałam na kota. Uśmiechnął się do mnie - Przyjaźnisz się z... Nim? - wzkazał na Chata. - Tak..! A co? Masz problem?

 - Tak! Myślisz,że co? Taki ktoś jak on ma uczucia? -

 J-jak możesz!! - krzyknełam a po moich policzkach pojawiły się łzy-Nie poznaje cie! Nigdy nie ocenjałeś ludzi po tym..jak wyglądają! - wziełam Chata za rękę i odeszłam. - Mari..nie  płacz..- powiedział Chat Po paru minutach się uspokoiłam. 

- Chat... - Tak? - spojrzał na mnie - Chciałam cię przeprosić za mojego brata... Nigdy nie oceniał ludzi ppo wyglądzie... Naprawde przeprszam..to. moja wina gdybym nie podeszła do niego nie musiałbys słuchać tego co mówił o tobie... -

 Nie przeprszaj...i przy okazji to dziekuje,że stanełas w mojek obronie 

- Mari!!- usłuszałam głos.. Nino? Szedł za nami? 

- Co? jeszcze chcesz gadać okropne rzeczy na temat Chata? Jeśli tak to nie mamy p czym rozmawiać

 - Ale ja chciałem przeprosić... Poprostu byłem wściekły, że po tylu miesiącach nagle się pojawiasz. Nie powiniem tak się zachować przepraszam.

 - Mnie nie powinienies przepraszać

 -hy? A tak! przepraszam. Chat? Za to, że powiedziałem tyle nie miłycj snów 

- Jestem przyzwyczajony... Przyjmuje przeprosiny - O nie! Kwiaty na przyjęcie paniBurgoesja! Musimy tam wrócić Pare minut późniek * Chat* Po tym jak Marinette zaczęła zbierać kwiaty zaczołem rozmowę z Nino. Rozmawialiśmy o Maronette -O czym rozmawialiście? - O niczym- powiedział Nino. - okey.?...to teraz jeszcze muszę upiec ciasto dla pani Burgoesjs i wszystko będzie gotowe.

 - ciasto? - spytalem równo z Ninem

 - Tak.. 

- O nie! chat! Nie pozwol je robić ciasta! Jeszcze kogos otruje tak jak kiedys mnie-szepnał do mnie Nino 

- słyszałam! Przynzaj sie,ze ci nie smakowało a nie, że miałeś uczulenie - Ale ja miałem i mam uczulenie -

 Wcale nie. Czasem widziałam jak jadłeś 

- Nie jadłem Kłocili się tak dalej a ja przyglądywałem się tej sytuacji z rozbawieniem. Potem . - Muszę wracać już do domy-odparł brat Mari - Dobrze.. Obiecaj mi proszę, że nikomu.. Ale to nikomu nie powiesz, że mnie widziałeś. Proszę

 - Dlaczego? - Po prostu 

- Dobra... Do zobaczenia siostra przytulili się - I do zobacZenia Chat. - Idziemy Maris? - Tak W drodze powrotnej objąłem Mari ramieniem.  



I jak?Podoba się?To jecst chyba najdłuse opowiadanie (743 słów) Jedna gwiazdka lub jeden komentarz i nowy rozdział.

Po następnego


Beauty and the beast- wersja Miraculum       //Zakończone\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz