Część 5- przyjęcie

587 45 7
                                    


  Następnego dnia około 15. 

* Marinette* 

Udałan się do kuchni i wyjełam wszystkie potrzebne rzeczy do ciasta.

 - Co tu się dzieje? - spytał Chat gdy wszedł do kuchni - Robie ciasto dla Pani Burgoesja(powie mi kotos jak pisze sie nazwisko Chloe?Prosze-autorka)- oznajmiłam

- Chcesz mi pomóc?

- Jasne - Wjmij miskę z szafki 

- Yym..a wiesz gdzie jest? - Jak to możliwe,że to twój zamek a nie wiesz gdzie leży w kuchni miska? - zażartowałam 

- Wiesz... Jakoś codziennie tu nie przebywam

- A więc jak dobrze pamiętam o ta pierwsza od lewej 

- Dziękuję ksiezniczko Po chwili podał mi miskę 

- Rozbij teraz jajka-polecilam mu. Oczywiście jak wsypywałam mąke pobrudziłam blad kuchenny siebie i Chata. Po godzinnej "przygodzie " w kuchni ciasto włozyłam do piekarnika

. - Dobra jak już koniec to ja idę się przebrać bo ktoś. Mnie obsypał mąką-powiedział z rozbawieniem. Gdy wyszedł ja jeszcze posprzątałam mimo,że powiedział,że służba się tym później zajmie. - zrobione- uśmiechnełam się do siebie i wyszłam z kuchni. Pokierowałam się do swokej komnaty. Wybierałam sukienke na przyjęcie pani burgoesja gdy ktoś zapukał do drzwi. Był to Chat. 

- Co robisz? - spytał 

- Wybieram sukienkę

 - Weź tą - wzkazał na jedną z wielu - Tą czyli...? Chat podszedł do mojego łóżka ( tam miała te sukienki ) i wział do rąk różową suknie..

 - Dziękuję za pomoc... Teraz idź wyłącz piekarnik a ja się przebiorę . 

- Okey- uśmiechoł się do mnie i wyszedł Po chwili miałam na sobie sukienke. Załozyłam we włosy wstążkę i wyszłam. 

* Chat* Gdy zobaczyłem Mari zabrakło mi słów... Wyglądała po prostu.. Wspaniale? Pięknie? Bosko? Cudownie? Nieziemsko? Albo wszystko na raz. 

- Idziemy? Max i Ivan powiedzieli mi,że pani Burgoesja zamierza iść do kuchni.

 - tak..tak chodźmy - usmiechniłem się i wyszliśmy. - Pani burgoesla? - spytała Mari

 - Tak? Chesz herbatę moje dziecko? 

- Herbate? Nie nie... Prosze to dla pani-wręczyła jej bukiet kwiatów

 - Dziękuje...oh moje ulubione- powiedziała Ja za dałem jej ciasto. - To dla mnie?- spytała Pani Burgoela

 - Oczywiście - uśmiechneła sie Mari. Poszliśmy do sali balowej uczimyć urodziny pani Burgoela. - Dziękuje.. To najlepsze urodziny jakie miałam-rzekła Poniedługim czasie

 - Zatańczysz ze mną? - spytałem się Marinette 

- Ale.. Ja nie umiem.. Tańczyć - wyznała smutnym głosem

 - Naucze cię 

- No.. Dobrze.. - chwyciła moją dłoń i tańczyliśmy. Grała spokojna melodia więc kołysaliny się. Marinette była do mmie przytulona. Przetanczylismy tak chyba z 2 godziny? Potem rozmawialiśmy aż Marinette zaczeła zasypiać wiec udała się do kommaty  



Podoba wam sie?Jeden komentarz i gwiazdka i nastepny rozdzial!


Beauty and the beast- wersja Miraculum       //Zakończone\\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz