21. Wiśnia i bracia na lodzie

3.5K 473 117
                                    

Chanyeol

Miałem piękny sen dzisiejszej nocy. Śniło mi się, że Baekhyun powiedział, że mnie kocha. Chyba procenty mi nie służą, jedynie chyba wzmogły mój smutek, bo leżałem w łóżku z bolącą głową i suchością w ustach oraz doskonale zdawałem sobie sprawę, że Baekhyuna raczej nie byłoby stać na takie słowa, jakie sobie wyobraziłem tej nocy.

Kac morderca nie ma serca, więc leżałem tak kilka godzin, doskonale wiedząc, że powinienem być już w pracy. Zmrużyłem oczy na irytujący dźwięk telefonu, który zaczął dzwonić gdzieś pod moim łóżkiem. Niechętnie wychyliłem się za mebel i po omacku wygrzebałem komórkę.

— Nie uważasz, że powinieneś zjawić się łaskawie w pracy? — Usłyszałem głos, który brzmiał teraz zupełnie inaczej niż w moim śnie. I był bardzo irytujący. Głowa wciąż mnie bolała.

— Nie będzie mnie dziś — odparłem chłodno, mimo że tak naprawdę chciałbym chociażby na Baekhyuna popatrzeć, bo to moje hobby. Jednak dalej czułem do niego żal, więc nie powinienem nawet tak myśleć. Poza tym, miałem wrażenie, że zaraz puszczę pawia.

— Nie ma, że cię nie będzie. Jestem twoim pracodawcą i żądam, abyś stawiał się na miejscu pracy. Nasza relacja tu nie ma nic do rzeczy. Do pracy się przychodzi, a ty zachowujesz się nieodpowiedzialne, Chanyeol. — Słyszałem po jego tonie głosu, że moje stwierdzenie go dość zdenerwowało, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to. Zranił mnie do cholery!

— Jaka relacja? Nie chodziło ci przypadkiem o ciebie i Taeyeon?

— Nie zachowuj się jak dzieciak, proszę cię. Wyjaśnimy sobie wszystko, jak przyjdziesz. Jeśli oczywiście ci zależy. Za dwie godziny wychodzę na bankiet. Mam nadzieję, że wykażesz się dojrzałością i przyjdziesz. — Rozłączył się, nie czekając na moją odpowiedź, więc westchnąłem gdzieś tam wewnętrznie, czując, że moje zachowanie faktycznie jest trochę dziecinne, ale to on przecież wszystko zaczął! Mógł się za moimi plecami nie umawiać z tą... pindą.

Zdecydowałem, że będę twardy i na pewno nie polecę na pierwszy jego telefon jak jakiś głupek.

Nie ma takiej opcji.

🌼🌼🌼

Powinienem być trwalszy w niektórych postanowieniach, bo chyba dziś z tym nie najlepiej.

Potarłem zmarznięte dłonie, stojąc od kilku minut jak kołek przed głównym wejściem do Bb Company. I żeby nie było, wszedłem do środka w końcu tylko dlatego, że było zimno, a nie, bo chciałem zobaczyć Baekhyuna, czy coś takiego. Było po prostu zimno, a znalazłem się tu przez przypadek, gdy szedłem do sklepu, czy coś. Nie chciałem go zobaczyć. Wcale. Byłem w sklepie. Tak było.

Dobra. Kogo ja okłamuję?

Wjechałem na piętro, które znałem niemalże tak dobrze, jak wnętrze spodni Jongina i z odwagą pięciolatka, który niechcący wszedł do sypialni rodziców w mało odpowiednim momencie, wszedłem do pokoju, który zajmowałem z Tiffany.

Kobiety ku mojej uldze nie było, ale na wieszaku wisiał jej płaszcz i torba, co świadczyło o tym, że jej nieobecność jest niestety chwilowa.
Postanowiłem dziś wyjątkowo jak na siebie, kulturalnie zapukać i poczekałem na dość głośne 'proszę'.

Wszedłem z lekkim wahaniem, ale w trakcie otwierania drzwi przypomniałem sobie, że to nie ja przecież coś złego zrobiłem, tylko Baekhyun, więc z większą pewnością siebie i obrażoną miną stanąłem przed moim chłopakiem, który na mój widok odłożył długopis gdzieś na bok i wstał.

Nawet jeśli cieszył mnie jego widok, go dalej czułem się okropnie a długi spacer mi w niczym nie pomógł. Oficjalnie zostaję abstynentem. Naprawdę.

𝐭𝐮 𝐢 𝐭𝐞𝐫𝐚𝐳 | 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz