12. Fajnie mieć zamknięte drzwi, albo coś

3.9K 528 85
                                    

Chanyeol

Leżałem, gapiąc się w okropnie biały sufit.

— Dlaczego tak właściwie sufity zawsze są białe? — zapytałem mojego współlokatora, który aktualnie zakładał spodnie. Ja sam leżałem jeszcze pod kołdrą, trzymając dłonie pod głową.

— Biel odbija światło widzialne, pokój jest po prostu jaśniejszy — odpowiedział mi od razu, bez zająknięcia. Jeny, czy on serio wiedział wszystko?

— Czyli gdybym pomalował go na czarno, byłby ciemniejszy?

— Nie chce mi się odpowiadać na tak głupie pytanie — odpowiedział, wzdychając. Włożył sobie kromkę chleba do ust. — Ty nie idziesz na wykłady?

— Nie mam dziś, idę do pracy — mruknąłem bardzo niechętnie. Tak w wielkim skrócie, po prostu się bałem, jaki będzie stosunek hyunga w stosunku do mnie. Będzie mnie unikać? Zachowa się normalnie? Albo... nie, to raczej niemożliwe, więc myśl o rzucającym mi się w ramiona Baeku od razu odrzuciłem.

Kai powiedział mi na odchodne coś w rodzaju 'elo frajerze' i wyszedł. Zostałem sam, ale i tak musiałem powoli się ogarniać. Założyłem na siebie błękitną bluzę w takie urocze, uśmiechające się paprotki i ciemne spodnie. Chwyciłem klucze ozdobione zawieszką z Naruto i ruszyłem niczym na skazanie. Gdy dotarłem na miejsce, stałem kilka minut przed drzwiami, słysząc niemiłe komentarze, abym ruszył dupę i się przesunął. W końcu ktoś puknął mnie w ramię, na co się odwróciłem. Przede mną stał uśmiechający się miło Dyo Kyungsoo. Poprawił torbę zsuwającą mu się z ramienia i przechylił głowę na bok.

— Coś się stało? Czemu tutaj stoisz?

— Nic tylko... tak jakoś się zagapiłem na... wejście. — Wymyśliłem naprędce, a ten pokiwał głową. Gestem głowy zachęcił mnie do pójścia za nim do środka i tak też zrobiłem. Stanęliśmy przed jedną z wind w krępującej dla mnie ciszy.

— Wszystko u ciebie w porządku? — zapytał z troską. — Wiesz, po tym, co się stało w łazience... martwiło mnie to.

Spojrzałem na niego zaskoczony. Naprawdę przejmuje się obcą osobą, bo tym właśnie dla niego byłem? Wow, co za miła istota. No niestety Kyungsoo, u mnie jest jeszcze gorzej.

— Tak, już wszystko w porządku. — odpowiedziałem z lekkim uśmiechem. — Naprawdę nie musisz się mną przejmować, hyung.

— Nie mów tak. — Pokręcił głową, jakbym naprawdę powiedział coś głupiego. — Jesteś przyjacielem mojego przyjaciela, czyli też moim.

Po raz kolejny z zaskoczeniem zlustrowałem jego osobę i uśmiechnąłem się pod nosem. To, co powiedział, było naprawdę miłe.

— Dzięki...

Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na ostatnie piętro, bo jak się okazało, Kyungsoo musiał coś załatwić z Baekhyunem. W międzyczasie opowiadał mi z uśmiechem, jak zabawnie jest u niego na wydziale i pytał mnie, czy podoba mi się praca tu. Oczywiście potwierdziłem. Cieszyłem się, że Baekhyun ma właśnie takiego przyjaciela, bo wydawał się naprawdę godzien szacunku, był troskliwy i po prostu miły. Czułem się pewnie z tym, że Baekhyun w razie problemów może liczyć na wsparcie ze strony kogoś takiego. Tym bardziej się cieszyłem, bo mówił mi, że raczej ma mało ludzi przy sobie.

— Och, Dyo... — Usłyszałem głos, za którym tak bardzo tęskniłem, a ostatni raz słyszałem dwa dni temu. — Masz dla mnie te papiery, o które cię prosiłem? — Baekhyun stał przy drzwiach wejściowych do mojego miejsca pracy. Podszedł do nas te kilkanaście kroków i stanął. — Witaj, Chanyeol... — dodał po chwili, zerkając na mnie swoimi ślicznymi oczami.

𝐭𝐮 𝐢 𝐭𝐞𝐫𝐚𝐳 | 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz