4. Że co?!

1.7K 334 50
                                    

— Przepraszam, ale tylko zaproszeni goście mogą wejść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Przepraszam, ale tylko zaproszeni goście mogą wejść. — Jeden z ogromnych ochroniarzy zablokował przejście, mając srogi wyraz twarzy.

— Dostarczamy tutaj jedzenie zamówione z DO Foods — wyjaśnił Kyungsoo, musząc podnieść głowę, aby spojrzeć na mężczyznę. Luhan nie był za wiele wyższy od młodszego, ale nie mógł zdusić w sobie śmiechu.

— Macie kartę? — zapytał strażnik.

— Tak... — Kyungsoo sięgnął dłonią do kieszeni.

— Pośpiesz się, Kyungsoo! Chcę już wejść do środka — powiedział z zapałem Luhan, lecz mężczyzna patrzył jedynie na nich wyczekująco.

— N-nie ma jej w kieszeni!

Serce starszego prawie zatrzymało się już po raz drugi tego dnia. Strajk drugi.
— Że co?!

— Nie... Jak?! Musiała wypaść, kiedy jeździliśmy w tę i z powrotem!

— Przepraszam, ale bez karty nie ma wejścia — oznajmił strażnik, po czym odsunął chłopaków, aby inni dostawcy mogli wejść.

— Kyungsoo! — Luhan tupnął nogą. Nie wiedział, czy był zły, załamany, zmęczony czy głodny. Stał już przed pałacem, a nie mógł do niego wejść.

— Spokojnie, znajdziemy ją.

— Znajdziemy?! Wracaliśmy tutaj z trzydzieści razy, nawet więcej! W tym tłumie nigdy jej nie znajdziemy. Jeśli w ogóle moglibyśmy to zrobić, bo pewnie ktoś już ją zabrał — wypłakiwał się Luhan z frustracji.

— Hyung... Przepraszam. — Skrzywił się Kyungsoo.

— Dlaczego to musiało się stać? Najpierw incydent z ciężarówką, a teraz to. Wiedziałem, że to było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. — Jego głos się załamał. Zbyt wysoko sięgał swoimi nadziejami i teraz zostały one całkowicie rozwiane i podeptane.

— Luhan... — Niższy przyciągnął swojego najlepszego przyjaciela do uścisku, starając się go uspokoić. Kyungsoo również był na siebie zły. Jak on mógł zgubić tak ważną kartę?

— Szefie, dostarczyliśmy wszystkie zamówienia. Będziemy już jechać. — Przyszedł jeden z kierowców cały zadyszany, po czym wrócił na rower i udał się ku bramie.

— Co my teraz zrobimy z tym całym jedzeniem? — Starszy wydął wargi.

— Oni muszą nas wpuścić. Nie martw się. Znaczy, w końcu pewnie zaczną się zastanawiać, gdzie podziała się połowa zamówień — zażartował Kyungsoo.

Fated to You 「polish translation」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz