5. Błąd #3

1.7K 342 137
                                    

— Sehun...?

Nogi Luhana jakby zamarzły, a jego serce wydawało się chcieć wyskoczyć z klatki piersiowej. Och, jak bardzo chciał, żeby ziemia roztwarła się i pochłonęła go całego.

Łagodny dźwięk obcasów stąpających po aksamitnym, czerwonym dywanie stawał się coraz głośniejszy.

— Kto to? Nie przypominam sobie, żebyśmy zapraszali wieśniaków na mój ślub — odezwał się chłodny głos za Luhanem, który wciąż wzbraniał się od obrócenia.

— Sehu... — chciała powiedzieć halmeoni, lecz przerwał jej śmiech jej wnuka.

— A ty kim jesteś? — zapytał, patrząc wprost na Kyungsoo. — W życiu nie widziałem kogoś bardziej odrażającego. Jesteś pedałem, co ni–

Tym razem to jemu przerwała ręka Luhana.
Jeśli był ktoś, kim starszy szczególnie się opiekował, to był to Kyungsoo. Jako jego hyung i najlepszy przyjaciel nie mógł się powstrzymać od wybuchu gniewu, gdy inni atakowali preferencje młodszego. Po incydencie z rodziną Kyungsoo Luhan obiecał chronić chłopaka od ludzi, którzy nie szanowali go za to, kim był.

Kyungsoo złapał powietrze z trudem, a jego dłoń natychmiast powędrowała do ust, zakrywając je, kiedy to na jego twarzy pojawił się grymas. Wydawało się, jakby chwila ciszy trwała wieczność, dopóki Sehun nie zaczął mówić:
— C-czy ty mnie właśnie spoliczkowałeś?

Luhan w końcu zyskał dobry widok na księcia. Pierwszą rzeczą, którą zauważył, był jego wzrost. Chłopak zdecydowanie nie wyglądał na „młodego" księcia, którego sobie wyobrażał. Miał na sobie zwykłą, czarną koszulę schowaną starannie w tego samego koloru spodnie. Jego włosy pofarbowane były na jasny blond, który kompletnie kontrastował z jego ubiorem, a jego skóra była bez żadnej skazy i tak blada niczym biały gołąb. Cóż, pomijając miejsce, gdzie uderzył go Luhan... ta część prędko nabierała czerwieni.

— Luhan! Dlaczego ty... — panikował Kyungsoo, lecz było już za późno.

— Za kogo ty się uważasz?! Jestem księciem! Tylko czekaj, a będziesz pierwszym wrzuconym do loch... — Sehun rzucił chłopakowi spojrzenie pełne wściekłości, a na jego twarzy malowała się nienawiść i zakłopotanie.

— Dobra próba, ale zakazuję ci zamykania mojego wnuka w lochu — odezwała się halmeoni, na co książę spojrzał na nią, jakby ta oszalała.

— Ja jestem twoim wnukiem — oznajmił, wskazując na siebie.

— Tak, jak i Luhan.

— C-co? To on jest moim przyrodnim bratem czy coś? — Chłopak zmierzył Luhana wzrokiem, przez co ten poczuł onieśmielenie przez całą uwagę zwróconą ku niemu. Prawie zapomniał, że miał na sobie pobrudzone ubranie, a jego włosy pewnie były teraz w nieładzie.

— Nie. Jest twoją żoną.

.
.
.
.
.

— Co?!

— Oszalałaś, halmeoni?!

— Nie zgadzałem się na to!

— Przestań po mnie powtarzać!

Kyungsoo i królowa oglądali, jak obaj chłopcy mówią w tym samym czasie, po czym spoglądają na siebie ze złością. Było to prawie niczym komedia, przez co staruszka zaśmiała się cicho. Zdecydowanie cieszyła ją ta niezręczna sytuacja.

— Widać, że będą wspaniałymi przyjaciółmi. — Pochyliła się do Kyungsoo i wyszeptała mu do ucha. Jego oczy były szeroko otwarte, jak zawsze, lecz chłopak posłał jej tylko zaniepokojony uśmiech, patrząc kątem oka, jak jego najlepszy przyjaciel i książę kłócą się ze sobą.

— T-Tak... Zdecydowanie — powiedział przez wąski uśmiech.

---

— Jak niby mam poślubić dziecko?! Przecież on jest niepełnoletni! — Sehun wskazał ręką na Luhana, który siedział naprzeciw niego.

Halmeoni, Sehun i Luhan siedzieli właśnie w ogromnym salonie na drugim piętrze, podczas gdy Kyungsoo odpoczywał w pokoju gościnnym w tym samym korytarzu.

— Nie jestem dzieckiem!

— Masz piętnaście lat! — wykrzyknął książę do chłopaka, który tylko się nadąsał. To był już dzisiaj drugi raz, kiedy omylnie został uznany za nastolatka.

— Mam dwadzieścia trzy — powiedział, na co Sehun zrobił duże oczy.

— D-dwadzieścia trzy?!

— Tak, a to znaczy, że jestem od ciebie starszy! Dlaczego miałbym być poniżany przez rozwydrzonego i ignoranckiego dzieciaka? — podkreślił ich różnicę wieku, sprawiając, że Sehunowi opadła szczęka.

— Yah! Jak ty mnie właśnie nazwałeś?!

— Sprzeczacie się jak stare, dobre małżeństwo — powiedziała halmeoni, uśmiechając się z satysfakcją, lecz dwójka kłócących się chłopaków nawet jej nie usłyszała.

— Chyba „Jak ty mnie właśnie nazwałeś, hyung?".

— Oszalałeś, jeśli wydaje ci się, że kiedykolwiek cię tak nazw–

— Dlaczego? Wkrótce będziesz mówić do mnie — mrugnął porozumiewawczo — ...kochanie.

Ten gest wywołał dreszcze wzdłuż kręgosłupa Sehuna. I to nie w tym dobrym znaczeniu. Na tę myśl chłopak prawie się zadławił.

— Ew, nie! Nigdy! Odmawiam! Powinienem mieć coś do powiedzenia co do tego ślubu! — Wstał, patrząc wyczekująco na starszą kobietę i oczekując wsparcia.

— Zawarliśmy umowę, Sehun — przypomniała mu, a Luhan mógł przysiąc, że na jej ustach pojawił się mały uśmieszek.

— Najwyraźniej podpisałem pakt z diabłem — wymamrotał książę, po czym zaczął tupać nogą. — Poza tym to powiedziałaś, że znajdziesz dla mnie odpowiednią żonę! Kobietę! Nie jestem nawet... — kontynuował deklamację, jak gdyby była to najbardziej absurdalna rzecz na świecie.
Luhan nie był najbardziej społeczną osobą, lecz wiedział, że w ich królestwie było całkiem sporo homoseksualistów. Nie było to coś, czym ludzie pogardzali (wyglądało na to, że rodzina Kyungsoo myślała inaczej) ani coś, do czego zachęcano. Luhan sam nie wiedział, jakie są jego preferencje seksualne.

— Uważam, że Luhan jest piękniejszy niż jakakolwiek kobieta w mieście — oświadczyła pewnie, na co wspomniany chłopak się zarumienił. To był komplement... prawda?

— Cóż, on też jest przeciwny temu małżeństwu! Nic o nim nawet nie wiemy! Nie jest księciem, nie jest bogaty, nie–

— Zrozumiałem, nie mam wielu rzeczy! — Rzucił Sehunowi piorunujące spojrzenie. — H-Halmeoni — zwrócił się już serdeczniej do kobiety — Kiedy poprosiłaś mnie o bycie twoim wnukiem... nie wiedziałem, kim jesteś, oraz że masz na myśli to, że staniemy się rodziną poprzez małżeństwo.

— No zobacz! On nawet nie wie, jak wygląda królowa jego kraju! — wykrzyknął Sehun, załamując się na swoim miejscu. — Nie do wiary!

— Nie chcesz dołączyć do rodziny królewskiej? — zapytała halmeoni, wyraźnie zdenerwowana na jego sprzeciw.

— Cóż, nie, ale wszystko stało się tak nagle! Nic nawet nie wiem o Sehunie, który, jestem prawie pewien, naprawdę mnie nienawidzi, jak i również nie pasuję do tego, by rządzić waszym krajem przy jego boku — wyznał szczerze Luhan, na co królowa kiwnęła głową, rozumiejąc, że to musi być dla niego trudne, by tak od razu przystosować się do nowego stylu życia.

— Niech będzie, jeśli to jest to, czego chcesz.

Książę szybko podniósł się z miejsca, otwierając szerzej oczy.
— Naprawdę?! Dzię–

— Przełożymy po prostu ślub, odbędzie się za kilka miesięcy — oznajmiła z uśmiechem.

Luhan mentalnie uderzył się w czoło, kiedy to Sehun schował twarz w dłonie.

Trzeci błąd Luhana.

Fated to You 「polish translation」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz