-Issabello natychmiast na dół-usłyszałam donośny głos mojego ojca. Tak bardzo nie chciałam tam schodzić. Jednak jeśli ja nie zeszłabym do nich to oni przyszliby do mnie więc na to samo wychodzi. Po chwili stałam już obok dużego stołu w równie wielkiej jadalni. Moi rodzice prowadzą wiele firm i dosłownie żygają pieniędzmi a co za tym idzie dostaje wszystko, dosłownie wszystko oprócz jednej rzeczy............ PRAWDZIWEJ RODZINY. jedyną osobą która się mną interesuje jest nasza gosposia. Pani Magda jest cudowną osobą z niesamowitym charakterem i ogromną wiedzą.
-Jestem-powiedziałam cicho ale na tyle wyraźnie żeby na mnie zerknęli.
-Bardzo dobrze, w takim razie musimy oznajmić ci iż całe wakacje spędzisz na obozie MUZYCZNYM ponieważ jak to twój ojciec stwierdził musisz rozwijać nowe umiejętności aby nie zawieść nas w przyszłości. Wyjeżdżasz, więc jutro o godzinie 6:30 nasz szofer zawiezie cię na miejsce zbiórki. ponieważ my o 4 mamy lot do Portugalii. Skończyłam a teraz idź się spakuj i przygotuj na zakończenie roku. Żegnam-po tym jakże długim monologu znów zaczęła patrzeć w komputer. Jak zawsze po raz kolejny chciała się mnie pozbyć na wakacje. Cudna matka. Ale cóż mi zostało oprócz podporządkowania się? NIC. Możliwość sprzeciwu? Odpada bo zostanę wyrzucona z rodziny. Trudno. poszłam do góry się wyszykować bo zakończenie roku rozpoczyna się za niecałą godzinę. No tak z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć co o sobie. No to jestem Issabell mam jeszcze 18 lat, kocham jeść (szczególnie pizze!!!) uwielbiam motory i adrenalinę, mam wszystko oprócz sami wiecie czego, mam pewną traumę ale o tym później, mój styl nie odpowiada moim rodzicom wiec przy nich ubiera się tak jak oni chcą ale gdy tylko zejdę im z oczu od razu przechodzę "metamorfozę". Nie mam znajomych (specjalnie powiedziałam znajomych ponieważ u mnie przyjaźń jest powyżej nawet rodzeństwa i żeby ktoś był moim przyjacielem muszę wiedzieć o nim WSZYSTKO). Na razie tyle i formacji powinno wam wystarczyć a i mieszkam w okolicach Sydney. Kiedy się umyłam podeszłam do szafy żeby wybrać w co się ubiorę. Tak wiem powinnam być na galowo ale JA PO PROSTU NIENAWIDZĘ SPÓDNICZEK! Po wyrzuceniu połowy szafy w końcu się na coś zdecydowałam (zdj u góry), ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Niezauważona wymknęłam się z domu bo za taki strój ju¿ dawno dostałabym po prostu opierdol. Weszłam do garażu i wsiadłam na swój motocykl, dzięki czemu 15 minut (zamiast 30) później byłam pod szkołą. Weszłam do sali w tym samym momencie co zaczął się apel. Wszystkie szkolne pindy płakały i darły się w niebogłosy normalnie wyły jak wilki do księżyca ..... chociaż chyba nawet wilki by spierdoliły jakby je usłyszały ale cóż wilkiem nie jestem to się nie znam. Kiedy już wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie jeden z głównych plastików i zarazem numer jeden na licie nosicieli chorób wenerycznych w tej szkole. Sami wiecie o co chodzi.
-Słyszałam ze tez jedziesz na ten obóz muzyczny. To prawda?-wypiszczała bo inaczej tego *ekhym* czegoś nazwać nie mogę
-Tak-odpowiedziałam krótko i oschle bo nie mam zamiaru dłużej dusić się w jej mieszance czego podobnego do perfum
-pffffff........... tylko trzymaj się z dala od gości tego obozu bo oni będą moi! zrozumiałaś MOI! -znowu ten pisk jak zabawki dla psa ehhhhh. Nic nie mówiąc odeszłam i pojechałam do domu. Czy ja o czymś nie wiem? Jacy znowu goście? Te pytania chodziły mi po głowie ale dobra cholera z tym trzeba się spakować bo jutro rano wcześnie wyjeżdżam. Po co najmniej dwu godzinnym pakowaniu poszłam spać.
----------------------------------------------