Rozdział 4

62 2 0
                                    

  Schowałam się pod kocem przestraszona martwymi spojrzeniami. Nie wiem czy miałam obudzić Willa? Nie nie powiem mu o moim zabójstwie, jeszcze nie. Spojrzałam w stronę drzwi przy których stały duchy. Nie było ich tam. Były parę kroków bliżej. Nie mogłam poznać ich twarzy. Ale nie chodziło o to że było słabe światło. Światło padało idealnie na ich twarze. Jednak im bliżej byli tym bardziej miałam wrażenie, że to nie oni. Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam czy mam uciekać, czy zostać na miejscu i nic z tym nie robić czy jeszcze wrzeszczeć żeby Will się obudził? Tak, to dobry pomysł. Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam, jakby duchy tłumiły dźwięk. 

-Nie zaśniesz żadnej nocy!- odezwała się partnerka ducha.

-Nie zaznasz spokoju do końca życia!- dodał duch po czym po prostu zniknęli. Dopiero wtedy usłyszałam swój krzyk. Willy momentalnie się obudził i panicznie rozglądał się wokół. Gdy zobaczył, że siedzę wystraszona, wykrzywił usta w grymasie. 

-Spokojnie Summer, to tylko sen - powiedział i uśmiechnął się mile.

  "Gdybyś znał prawdę", pomyślałam. No nic odwzajemniłam uśmiech i położyłam się. Ale miałam wrażenie, że to nie koniec dzisiejszej nocy. Co chwila słyszałam dźwięki, szepty o tym, że nie wrócę do normalnego życia, że zawszę będę nękana, że w końcu nie wytrzymam i zwariuję. To wszystko będzie prawdą, ale postaram się walczyć, choć nie mam sił. Będę starała się być normalną osobą jak kiedyś, choć nie dam rady. Mam nadzieję, że nie zrobię czegoś głupiego.

                                                                         ***

  Następnego dnia rano żaliłam się Williemu, że nie spałam całą noc. Gdy zapytał dlaczego powiedziałam, że dźwięki zza okna mnie denerwowały. Nie mogę mu powiedzieć o duchach. Może mu powiem, ale w swoim czasie. Na razie muszę ukryć zmęczenie, strach i wyrzuty sumienia. "To będzie jak bułka z masłem" pomyślałem z rezygnacją. Nie wiem jak się pozbieram. 

-Trzeba było je zamknąć.

-Nie chciało mi się wstawać.

-To logiczne- zaśmiał się Willy

  Gdy wzięłam poranną kąpiel ponownie zaczęłam szukać mieszkania lub domu. Nie będę przecież cały czas mieszkać w hotelach. Szukałam i szukałam, ale nie znalazłam żadnej ciekawej propozycji. Cały czas miałam w głowie słowa duchów: "Nigdy nie zaznasz spokoju". Brrr... Jak o tym myślę robi mi się zimno. Niestety, gdybym mogła cofnąć czas... Nie mogę się pogodzić z tą stratą. A co jak policja dowie się gdzie jestem? Albo co gorsza Willy się dowie? Może nie powinnam się tym tak przejmować? Mam teraz na głowie gorszą sprawę jak ten duch Sama stojący przede mną. Znowu. Jak zwykle miał pusty wzrok. Patrzył jednak nie na mnie tylko na łóżko Williego. Czytał akurat "Diabelskie maszyny". Nie wiadomo skąd Sam wyciągną nóż. Zaczął się powoli zbliżać do mojego współlokatora. Co ja mam zrobić? Rzucić się na nie widzialną postać? No chyba tyle co mogę zrobić, jednak gdy to uczyniłam Sam był już przy łóżku. Jak to zrobił? Dopiero był obok lustra! Co zrobię gdy on go zabije? Będzie wszystko na mnie! Płakałam i krzyczałam aby przestał, ale nic nie poskutkowało. Sam go zabił.

                                                                                  ***

  Obudziłam się z głośnym krzykiem. Willy znów mnie uspokajał. Była dopiero trzecia w nocy. Co miałam robić do rana? Przecież nie zasnę, boję się wszystkiego. Każdego dźwięku, cienia a nawet własnego głosu. Tak naprawdę boję się siebie. Nigdy nie znałam tego uczucia. Siedziałam w moim ciepłym, bezpiecznym pokoju, obok miałam rodziców. Dlaczego ja to zrobiłam? Teraz dalej żyłabym w wygodzie, z kochającymi mnie rodzicami i przyjaciółmi. Co ja nawyrabiałam... Nigdy nie zapomnę o mojej winie. Dlaczego każdej nocy mam bać się wszystkiego i wszystkich? Dlaczego mnie to spotkało? Nie, to nie może być prawda. Będę do końca życia ukrywać się? Uciekać przed tym co powinno nastąpić? Podczas gdy ja żyję sobie beztrosko, mój chłopak umarł z mojej ręki. To niewyobrażalny ból. Ale czy beztrosko to dobre określenie? Chyba żyję w strachu i nędzy. Jak mam sobie poradzić z nękającymi mnie duchami? Leżałam tak do rana rozmyślając nad wszystkim co mnie spotkało w ostatnim czasie. Dalej nie rozumiem jak mogłam to zrobić. Cały czas mam w głowie dźwięk wydawany przez paralizator i błagania Kimmi. Patrzyła na mnie tak smutnymi oczami, jakby chciała powiedzieć "Zabij mnie nie jego". W pewnym sensie to powiedziała. Ale ja jej nie słuchałam. Widziałam winę tylko w Samie i to był błąd. Mogłam pozwolić mu się wytłumaczyć, odetchnąć, ale mój porywczy umysł nie dał rady mu wybaczyć. Myślałam tylko o zemście. Nie o wrażliwości czy wybaczeniu. Byłam jedynie żądna jego łez, ale nie chciałam go zabić! Nigdy nie chciałam nikogo zabić!

  Gdy Willy się obudził przestałam się bać. Wiedziałam, że duchy nie przybędą kiedy. y on mnie widzi. Postanowiłam jednak opuścić go i znaleźć normalne tanie mieszkanie. Nie powiedziałam mu o tym, nie chciałam go martwić. Włączyłam laptopa i szukałam jakiegoś dobrego mieszkania w miarę taniego. Dalej nic, chyba będę musiała jeszcze pomieszkać w hotelu. Chwilowo. Będę codziennie szukać mieszkania. Nie mogę pozwolić aby duchy zniszczyły mu życie, tak jak mi.  

Nowa Ja Where stories live. Discover now