Rozdział 1

69 3 1
                                    


Noc. Stoję na moście. Szłam na spotkanie z przyjaciółmi, kiedy na mojej drodze zobaczyłam chłopaka z jakąś dziewczyną, którzy się obściskiwali. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam. Mój Sam stał na poboczu z moją przyjaciółką Kimmi. Oni! Czyli tylko przede mną udawali, że się nie lubią?! Wyciągnęłam paralizator ojca z kieszeni. Włączyłam go i powoli szłam w ich stronę. Sam mnie usłyszał, odwrócił się energicznie wyszukując źródła dźwięku. Gdy mnie zobaczył powiedział to co każdy facet przyłapany na zdradzie.

- Wszystko ci wytłumaczę!

- Nie potrzeba mi wyjaśnień- odpowiedziałam patrząc mu w oczy ze wściekłością i smutkiem.

- Proszę, wysłuch... - urwał ponieważ przyłożyłam mu paralizator do ramienia.

Miał drgawki. Trząsł się jakby piorun w niego strzelił. Nie dziwię się. Broń miałam włączoną na pełną moc. Dlaczego nie mogę oderwać od niego narzędzia? Co się dzieje? Chciałam go tylko wystraszyć! Nie! Summer, przestań!

- Summer! Opanuj się! To nie jego wina tylko moja!- zawodzi moja (była) najlepsza przyjaciółka.

- Dlaczego mi to zrobiliście?!

- To nie było planowane! Po prostu czekaliśmy na ciebie!

- To nie jest żadne wytłumaczenie!- stałam tam dalej trzymając w ręku narzędzie i nie zwracając uwagi na Kimmi.

Co ja właściwie robię?! Nie mogę się ruszyć. Przerażone oczy Sama patrzą na mnie, błagając o litość. Opanowałam się dopiero, kiedy było już za późno. Oderwałam w końcu paralizator od ramienia Sama i zapłakana ruszyłam w stronę lasu.

Biegłam nie odwracając się na martwe ciało Sama i płaczącą Kimmi. Nie potrafiłam tego zrobić. Patrzyłam cały czas przed siebie i biegłam w głąb drzew i rozmaitych krzewów. Nie wiem, co chcę w tym celu osiągnąć. Zmęczona opadłam na pobliski pień i zaczęłam wrzeszczeć na cały głos. Jakim trzeba być idiotą? Naprawdę nie panowałam w tamtym momencie nad swoim ciałem. Powoli, z obolałymi kończynami kierowałam się w stronę domu. Dlaczego? Jakim cudem? Co zrobię bez Sama i jedynej przyjaciółki? Nigdy nie zapomnę o tym co się stało.

Jakiś czas później dotarłam do domu. Pogrążona w myślach opadłam na łóżko. Wtedy dopiero zaczęłam coś ogarniać. Patrzyłam w sufit i stwierdziłam, że czas mówiąc w przenośni na "przeprowadzkę".


Nowa Ja Where stories live. Discover now