2

2.4K 245 32
                                    

Obudziło mnie pukanie w okno. Jest... 22. Dopiero co się położyłam. Kto normalny puka o takiej godzinie?
Mozolnie wstałam i pokierowałam się do okna, na przeciw, którego zobaczyłam blond włosego chłopaka za którym stał jego towarzysz.
Dziwne. Jak oni mogą tak stać skoro mój pokój jest na piętrze?

– Coś się stało że budzisz mnie tak...późno?– zapytałam w chwili gdy otworzyłam dzielący nas przedmiot.

–Wiesz...jest już noc, a mi nie chce się ciągnąć,hm. Możemy u ciebie przenocować? – zrobił słodkie oczka które wyglądały wręcz zjawiskowo dzięki jego kolorze tęczówek.

– Em, jasne. Zawsze jakiś pokój się znajdzie. Wejdźcie przez drzwi. – co mi z tego wszystkiego przyszło...

Zeszłam wolnym krokiem po schodach, by po chwili znaleźć się przed głównymi, wejściowymi drzwiami które w mgnieniu oka otworzyłam tym samym dając im znać by weszli, co zrobili bez większego wahania. Spojrzałam ostatni raz na zewnątrz na którym był...wielki żółw? Czyli tego nie chce mu się targać? Zdziwiły mnie też dwa białe ptaki koło tego czegoś. Po prostu udam że tego nie widziałam.

– Chodźcie. Pokaże wam gdzie co jest. – wyszłam przed nich, łapiąc ich przy tym za ręce by nigdzie się nie zgubili. Dom nie jest jakimś pałacem czy zamkiem. Normalny dom z piętrem ale jestem zbyt zmęczona by ich później szukać.

Zatrzymaliśmy się przy pierwszym pomieszczeniu którym, okazała się kuchnia.

– Deidara, ty może kojarzysz to miejsce, ale jak coś to tu jest kuchnia. Korzystajcie kiedy chcecie i potrzebujecie. Tylko proszę. Nie róbcie zbyt wielkiego bałaganu.

Kiwnęli tylko głowami i poszli razem ze mną dalej. Następna była łazienka z której Tobi od razu skorzystał krzycząc coś, że Deidara mu wcześniej nie pozwalał czy coś takiego. Blondyn sie na to troszkę  zdenerwował co mogłam z analizować przez jego pulsującą żyłkę na czole.
Znalazłam dla niego średniej wielkości pokój za który podziękował i od razu położył sie na łóżku w nim.
Dla Tobiego było trochę trudniej. Został tylko mój i ,,sentymentalny“ pokój, w który nie chciałam go wpuścić w obawie że coś zepsuje. Chociaż nie mam wyboru...

– Tobi. Teraz naprawdę. Nie rozwal tu niczego. Nie że ci nie ufam ale nie chce by akurat temu pokojowi się coś stało. Ma dla mnie bardzo ważną wartość. Proszę.

– Tobi-kun jest grzecznym chłopcem i nic nie zepsuje [imię]-chan! Obiecuje!– cały w skowronkach wszedł do pokoju i dosłownie rzucił się na łóżko. Co za facet... Na swój sposób jest nawet słodki ale nie tak słodki jak on...

Uśmiechnięta podziękowałam i zostawiłam go samego.  Mam nadzieję że dotrzyma obietnicy.
Po wejściu przez próg mojego pokoju, położyłam się na łóżku i kontynuowałam przerwaną mi czynność...







                    Pov Tobi

Od razu po jej wyjściu wstałem i zaczęłem rozglądać się po pokoju. Wydaje mi się, czy nic się tu nie zmieniło? No może nie ma kurzu. Widać że ktoś dba o to miejce. Położenie pomieszczeń pamiętam jeszcze z przeszłości i trochę się w nich zmieniło. A tu? Tu jakby czas się zatrzymał. Czemu zostawiła miejsce które spowodowało tyle nieszczęść, bez zmian? [Imię] zawsze mnie zaskakiwałaś. Teraz na nowo. Do tego jej nacisk na bezpieczeństwo wszystkiego w tym pomieszczeniu. Zadziwiające. Myślałem że znienawidzisz to miejce a tu proszę. Kolejna niespodzianka. [Imię],[imię]...zawsze taka byłaś. Może dlatego cie od razu polubiłem? Może z innego powodu? Pokazałaś mi że wygląd nie zawsze jest ważny, żeby pokazywać rany cielesne jak te psychiczne. Zawsze miałaś dobre serce. Jak bardzo byłem z ekscytowany i przerażony za razem gdy cie ponownie zobaczyłem z Deidarą przy sklepie z słodyczami. Często do niego przychodziłaś razem ze mną. Twoje umiejętności widocznie także się polepszyły. Taijutsu jest na bardzo wysokim poziomie. Gdybyś teraz słyszała to co o tobie myślę, i mimo tego że to nic złego, chyba byś mnie zabiła. Osobę, którą zniszczyła ci życie....mnie...

Zdejmijmy Maski - Obito x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz