21 koniec

1.7K 135 71
                                    

Było niesamowicie zimno i ciemno. Ciemno włosy chłopiec stał w oknie, prawdopodobnie kogoś oczekując. Co chwilę przyglądał się zegarowi, którego ja nie dawałam rady odczytać. Stałam w drzwiach, jakbym brała w tym wszystkim udział. Jakbym to ja była powodem jego zmartwień.
Tylko się przyglądałam. Chciałam zapytać co się stało, jednak nie mogłam. Coś kuło mnie w gardle przy każdym słowie, które chciałam wypowiedzieć.
Odwrócił się. Nie pamiętam jego twarzy. Ani sylwetki, nic. Pamiętam że stał i odwrócił się, patrząc na mnie ze smutkiem. Przeszły mnie dreszcze.
Chciałam go dotknąć, a gdy już to zrobiłam, nie czułam tego. Podobne uczucie miałam wtedy, gdy pragnęłam czegoś w dzieciństwie, ale gdy miałam już tą rzecz, zrozumiałam, że nie chciałam jej. A raczej chciałam ale nie czułam satysfakcji z posiadania jej. Ten dotyk był podobny.

Nagle zaczął płonąć. Jakby to mój dotyk go palił. Odsunęłam się, a on, padł na ziemię, nie miłosiernie wyjąc z bólu. Zaniosłam się łzami, krzycząc że tego nie chciałam, przepraszają. Jednka tego nie słyszał, a może jednak było inaczej? Może nie chciał bym wiedziała ze słyszy coś, co jest bezcelowe? Jednak po chwili przestał się ruszać.
Pomieszczenie stało się całe czarne. Jedyne co w nim było widać, to lekko zwęglone ciało i moje łzy, które lecąc na ziemię, rozpływały się wraz z taflą wody.
Otworzył oczy. Spojrzał na mnie i zaczął coś mówić, jednak był to tak nie zrozumiany dla mnie bełkot, że nie byłam w stanie zrozumieć. Na koniec uśmiechnął się, podłoga, a raczej woda przestała mnie tolerować. Zabrała mnie wraz ze sobą.

Obudziłam się przed brakiem powietrza w płucach. Serce biło mi jak oszalałe, a ciało lekko zdrętwiało.
Wyjrzałam przez okno - ranek. Jestem zmęczona, jednak boje się tego snu. Snu, w którym będę tonąć. Robię to w prawdziwym życiu. Nie chce i we śnie.
Rozejrzałam się po całym pokoju. Nie było nikogo, dlatego na moment rzuciłam się na łóżko. Nie wiem co o tym myśleć. Ten chłopak... Nie wiem kim był. Raczej kimś ważnym. Jednak co się stało? Dlaczego pochłonął go ogień, a mnie woda? Dwa przeciwieństwa.

Czy może chodzić o mnie? O nas? Kim on był.

Weszłam do kuchni, w której czekała na mnie moja drużyna. Tobi oraz Deidara siedzieli przy stolę, z czego blondyn pił kawę. Przygotowuje się na dzień, ponieważ też podejrzewa, że może być ciężki?

- Mamy dziś jakąś misję? - zapytałam przecierając dłonią twarz.

- Tak, hm. Ale będzie prosta. - nie wiem czy chciał mnie upewnić czy naprawdę tak myśli - Zobaczymy zagrożenie nie daleko naszej kryjówki i wracamy. Tyle.

Kiwnęłam tylko głową. Nigdy nie kończyło się na tym. Ma za mocny charakter. Nie wiem tylko czemu. Co sprawiło, że tyle osób w tej organizacji, znalazło się właśnie tutaj? Jakby nie mieli innego wyboru? Co sie stało, że znaleźli się tutaj a nie w swojej wiosce, gdzie żyli by długo i szczęśliwie? Bez ryzykowania swojego życia? Bez nienawiści? Co sprawiło, że jest tu ktoś taki jak Deidara?

- Deidara, czemu tu jesteś?

- Tu?

Wydał się zakłopotany moim pytaniem. Nie mógł przecież wiedzieć, że chodzi mi o jego pobyt tutaj. Kiedyś wspomniał, że był w podobnej sytuacji. Jednak jakiej.
Tobi spojrzał to na niego, to na mnie. Tak samo jal Deidara wydawał nie zdawać sobie sprawy z mojego pytania.

- Dlaczego jesteś w Akatsuki. Nie pasujesz tutaj. - nie chodziło mi tutaj o jego umiejętności i wydawał się tego domyślać.

- Zmuszono mnie. Nie chciałem tu być. Nadal nie chcę. - wzruszył ramionami - Jednak przyzwyczaiłem się. Nie ma sensu uciekać. Nie można tego robić przez całe życie, a ja jestem po prostu tym zmęczony.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zdejmijmy Maski - Obito x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz