#8 Nowy Ashton

136 5 1
                                    

-Ashton, czemu to robisz?- milczy.- Naprawdę nie masz powodu. A nawet jeśli, to zobaczysz, że to się zmieni. Byłem kiedyś w sytuacji podobnej do twojej, więc na własnym przykładzie mogę pokazać, że wszystko się ułoży i na pewno kiedyś odkryjesz, że życie jest piękne. Naprawdę masz jeszcze czas na podjęcie decyzji.

-Podjąłem.

-Nie skacz, proszę cię.

-Teraz nie. Może jeszcze jakoś dam radę.

-Dasz radę. Tylko o co chodzi?

-Po prostu, zawsze chciałem być rozgadany, lubiany, popularny, nigdy się to nie udaje.- co? Ashton? Przecież on jest cichutką szarą myszką, nawet nie umiem go sobie wyobrazić jako ,,gwiazdy".

-Mogę ci pomóc osiągnąć taki wizerunek. Ale najważniejsze jest to, żebyś był sobą.

-Dzięki.-zobaczyłem u niego uśmiech. Jak dobrze, że jest już lepiej.

-Kiedy znów będziesz nie w nastroju na życie, przypomnij sobie to, co zaraz ci opowiem. Mam nadzieję, że pomoże. Może nie jestem psychologiem, ale przeżywałem to, co ty. Więc słuchaj. Są w życiu takie momenty, kiedy wpadamy do jakiegoś dołu. Na początku próbujemy wyjść, cały czas stoimy i szukamy sposobu, aby uciec. Lecz potem nas to przerasta, nie mamy już sił. Czujemy, jak dół się pogłębia, jesteśmy coraz dalej od gruntu. Wtedy poddajemy się, siadamy. Ale zawsze, prędzej czy później, przyleci do nas balonik. Złapiemy go, pociągnie nas w górę. Możemy go puścić na ziemi i wrócić do normalności, lub lecieć za nim wyżej i wyżej, aż do gwiazd, ryzykując upadkiem z wysokości. Ashton, z każdego dołu, głębszego czy płytszego jest wyjście, z twojego też.

-Dzięki za przemowę :-)- uśmiechnął się. Jestem dobrym psychologiem heh :-) :-)

-Założymy ci insta. Ok, nazwiemy Cię..... w sumie to jak chcesz się nazywać?

-W sumie to po prostu Ashton.

-Ok. Teraz profilowe. W gimnazjum interesowałem się fotografią, więc myślę, że podołam.

Ustawiałem chłopaka dość długo, musiałem go nauczyć odrobiny odwagi, bo do zdjęcia patrzył pod nogi i robił nieśmiało-przygnębioną minę. W końcu się udało, i zdjęcie wyszło naprawdę ładnie (ach, ta skromność :-)) siedzieliśmy sobie długo na tym dachu, w końcu zrobiło się ciemno i zimno, więc przytuleni oglądaliśmy zachód słońca. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.

                            ***

Ale twarde to łóżko, muszę się poskarżyć na te materace. Zupełnie, jakbym leżał na betonie. I jeszcze kołdra i poduszka spadły, świetnie. Trudno, wolę tak leżeć niż otworzyć oczy, lub, co gorsza, nawet wstać. Jeszcze minutka...

                               ***
-Juuzou, wstajemy! Już rano!
-Nie, daj mi jeszcze chwilę pospać...
-Jeśli w ciągu trzech sekund nie wstaniesz, zepchnę cię z dachu. Raz, dwa....
-Co, jakiego dachu?!-momentalnie się rozbudziłem.-Nie, nie, już pamiętam. Nie spychaj mnie proszę :-).
-To wstawaj!
-Widzę, że nowy ty wkracza do akcji:-).
-Postaram się, żeby jak najbardziej tak było:-).

                 *Niezręczna Cisza*

-Schodzimy?-w sumie to pewnie już spóźniliśmy się na śniadanie.
-No, ale najpierw trzeba trochę poćwiczyć.
-Ashton, ty nie jesteś gruby.
-Ale umięśniony też nie.

I tym sposobem przez następne dwie godziny robiliśmy pompki.

-Starczy?-zapytałem pomiędzy wdechami. Masakra, ale ka się zmęczyłem.
-No, schodzimy.

Na dole czekali na nas Touka, Kyoko i Uta, nie wyglądali jakby spali. Wszyscy mieli wory pod oczami i byli bladzi, wyglądali koszmarnie. U Uty to zresztą bez znaczenia, on zawsze wygląda koszmarnie (ja wcale tak nie uważam, ale Juuzou tak :-)). Kyoko to też nic dziwnego, praktycznie codziennie zostawała u mnie na noc (nie to, hentaicy!!!:/(wnerwiona twarz(nie ma to jak nawias w nawiasie))) :-) i robiliśmy maratony. Kiedyś w wakacje zrobiliśmy maraton, który oglądaliśmy dość długo dniami i nocami. Jak myślicie, co oglądaliśmy? Naruto!!! :-) Oczywiście, że Naruto!!! :-) :-) :-) :-) :-)
Ale Touka? No nigdy jej takiej nie widziałem, ale nie mam uczuć. Od razu podszedł do mnie Uta.

-Widzę, że lubi na ostro i poprawiło mu to humor.
-To nie jest śmieszne.-podszedłem do reszty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej! Nie wyzywajcie mnie od....... no, w sumie nie wiem, do czego Annabel się może posunąć. Tak Annabel, mówię do ciebie. I tak w ogóle to kiedy założysz insta? Nie, ale dobra. Takie tam prywatne gadki.
Rozdział ma dziś 677 słów. Jeeeej! Rekord!
Nie bardzo wyobrażam sobie odważnego Ashtona, ale ok. W następnym rozdziale (który zapowiada się ciekawie), zobaczymy, jak to wyjdzie. Dajcie gwiazdkę i kom, proszę :-) jaka ja grzeczna jestem :-) znów się rozgadałam:( pa :-)!

Juuzou Suzuya Fan FictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz