Rozdział 2

56 7 11
                                    

- Gotów! - spojrzałam na tor trzeci. Rei wysunął ręce przed siebie. Mimo jego tęgiej miny widziałam u niego strach. Jest nowym członkiem i wiem, że nie chce zawieść swojej drużyny. Byłam ciekawa kim on jest, więc znalazłam w Internecie o nim kilka informacji.
- Start! - na ten znak wszyscy skoczyli. Sprawnie wpłynął pod wodę, wyprzedzając innych. Przez chwilę widziałam uśmiech na jego twarzy gdy wynurzył się by wziąć oddech. Jego ruchy były delikatne i silne jednocześnie. Po prosty piękne. Teraz nie poznawałam tego chłopaka co dopiero trząsł się ze strachu na słupku startowym. Spojrzałam w stronę trybun gdzie była jego drużyna; wszyscy kibicowali. Poczułam delikatne ukłucie w sercu. Przypomniałam sobie jak to mnie dopingowali swoimi okrzykami.
- No nieźle - szepnęłam gdy zobaczyłam jak płynie drugi odcinek basenu. Jeśli ma jeszcze trochę energii to może wygra.
***
- Drugie miejsce tor trzeci, Rei Ryugazaki - a jednak nie wygrał, ale jak na kogoś kto pływa od roku, zawody dla większości są nieosiągalne.
***
- Żabka mężczyzn - zapowiedział głęboki głos przez mikrofon.
- Zapowiada się fajna konkurencja, mój najszybszy styl - mruknęłam pod nosem i przyjrzałam się zawodnikom. Na torze drugim rozpoznałam Nagisę, nic się nie zmienił. Dalej radosny i tryskający energią.
- Gotów! - ciągle uśmiechnięty stanął na słupku.
- Start! - zawołali wszyscy, a zawodnicy wystartowali. Przypominało mi się jak z nim urządzałam małe wyścigi w starym klubie. A teraz obserwuję jego drużynę na zawodach. Żabka Nagisy jest naprawdę zjawiskowa. To jak wykonuje swoje ruchy. Starannie ale szybko. Pływa jak pingwinek. Widać było że dla niego to zabawa. Był naprawdę szczęśliwy w wodzie.
***
Gdy był coraz bliżej końca miałam wrażenie że jego ręce wydłużają się.
- Pierwsze miejsce, tor drugi Nagisa Hazuki - wygrał
***
Gdy zawodnicy podeszli do zbiornika zaczęłam go wypatrywać. Stał już przy brzegu basenu, do którego po chwili wszyscy wskoczyli.
- Gotów! - przybrali pozycje
- Start! - skoczyli. Makoto naprawdę jest szybki w czołówce razem z Samezuką. Jego ruchy są ostre, wyćwiczone, a jednak jego twarz wskazywała że jest naprawdę odprężony. Kocha pływać od dziecka, a najbardziej z Haruką. Nie raz się z nim ścigałam i zawsze cieszyłam się nawet z przegranej. Przez chwilę poczułam chęć wskoczenia do wody lecz stłumiłam w sobie to uczucie i znów skupiłam uwagę na wyścigu. Odbicie. Jest naprawdę szybki, jeszcze chwila i ....
- Pierwsze miejsce, tor trzeci Makoto Tachibana - wygrał
***
- Start! - Haru używając całej swojej siły skoczył jak najdalej potrafił. Czułam jakby przeleciał w powietrzu prawie cały basen, lecz po chwili z gracją i wyciągniętymi rękami przed siebie płynął w wodzie. Miałam ciarki na plecach gdy widziałam jak swobodnie płynie, tak jakby to była najłatwiejsza i najprzyjemniejsza czynność na świecie. Jego „dowolny" nie wyglądał jak tego na torze obok, który łapczywie przedzierał się przez wodę tylko by wygrać. Haru płynął „połączony" z nią. Płynął jak delfin. Przez chwilę poczułam się jak kiedyś gdy oglądałam z zachwytem jak pływa w podstawówce.
- Pierwsze miejsce, tor czwarty Haruka Nanase - rozległ się męski głos z głośnika. Wygrał.
***
Wyjęłam ulotkę zawodów z mojej torebki i sprawdziłam jaka będzie następna konkurencja.
- O nie... - szepnęłam. W mojej głowie znów pojawiły się jego słowa „wrócę". Rozejrzałam się po basenie. Nie byłam pewna czy chcę się z nim zobaczyć.
- Gotów! - nie mogłam się oprzeć i musiałam zobaczyć jak pływa. Znowu. Dostrzegłam go dopiero gdy naciągnął pasek od okularków.
- Start! - skoczyli. Jego wyskok był naprawdę silny przez co był na prowadzeniu, lecz z czasem nie wiem czemu tracił siłę. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam mu kibicować razem z drużyną Iwatobi.
- Rin! Płyń! - krzyknęłam a zaraz po tym poczułam na sobie czyjeś spojrzenia. Musiałam uciec. Zbyt bardzo bałam się spotkania. Sprytnie przemknęłam przez trybuny i skierowałam się w stronę wyjścia lecz ktoś pociągnął mnie za rękę.
- Musisz się z nim spotkać Sirva - spojrzałam na dziewczynę trzymającą mnie dalej za nadgarstek.
- Gou, ja się.... boję... - delikatnie się uśmiechnęła i spokojnie powiedziała.
- On się bardziej tego obawia.
Razem z Gou skierowałam się w stronę szatni. W końcu dziewczyna po krótkiej rozmowie musiała iść kibicować dalej, a ja nie czekałam na niego długo.
- Rin - szepnęłam wtulona w tors chłopaka.

Free! Razem jesteśmy wolniWhere stories live. Discover now