John tak jak postanowił ubrał się i poszedł w miejsce umówionego spotkania z Patrickiem. Przyszedł on dziesięć minut za szybko więc musiał poczekać, a że po pół minuty zaczeło mu się nudzić chciał wjąć telefon i sprawdzić facebooka. Po chwili szukania pomyślał.
Musiałem zostawić go w pokoju.
Tak też było, naszczęście w centrum miasta był zegar. John czekał i czekał ale Patrick się nie pojawiał, spóźniał się już trzydzieści minut. Nagle zobaczył swoją siostre, która go szukała. Zawołał do niej.
-Ej, tutaj.
-A tu jesteś.
-A gdzie mam niby być przecież umówiłem się tu z Patrickiem.
-Ja w tej sprawie, twój telefon cały czas dzwonił. No to spojrzałam, a tam sześć nie odebranych od twojego kumpla.
-Co?
-Ale daj mi skończyć. No i zadzwoniłam do niego, że zostawiłeś telefon, a jego mama mi powiedziała, że nie da rady przyjść.
-No.
-Nie przeszkadzaj mówie przecież no i przyszłam Ci powiedzieć.
-Napewno tylko po to przyszłaś?
-Nie, ide do Maxa.
-Kto to Max?
-Mój chłopak jestem już z nim dwa dni, a ty nadal nie wieszkto to.
-Dobra mniejsza o to musze iść.
-Ok telefon leży u mnie.
-Cześć.
Po tym odszedł w strone domu. Kiedy już John wrócił odrazu zadzwonił do Patricka. Odezwała się poczta głosowa i chłopak wiedział, że z jego przyjacielem jest coś nie tak. Dzwonił jeszcze kilka razy ale na marne. W końcu poszedł pod jego dom gdzie dzrzwi otworzyła mu mama Patricka i odrazu wytłumaczyła.
-Patrick jadąc rowerem na wasze spotkanie wywalił się i leży w szpitalu z złamaną nogą.
-Nie wiedziałem.
-Z kąd mogłeś wiedzieć to może chcesz go odwiedzić.
-Oczywiście.
Pojechali do szpitala w, którym jest Patrick by go spotkać. John gdy stanoł przed drzwiami do sali na której leży jego przyjaciel zaczoł się zastanawiać co mu powie. Wreszcie wszedł, John przywitał się i zaczoł się tłumaczyć z kąd wiedział o pocałunku Ashley i Patricka.
-Ja wiedziałem o waszym pocałunku ponieważ go widziałem.
-Czyli mnie śledziłeś, dlaczego nie ufasz mi znamy się dziesięć lat.
-Ale dałeś mi powód do straty zaufania.
-To był nic nie znaczący pocałunek i tak samo randka.
-Teraz tak mówisz, ciekawe jak byś powiedział jak bym wtedy do was podszedł.
-Dobra wiesz co Ci powiem mam gdzieś czy ją kochasz czy nie, nie działałeś nic w tej sprawie tyle lat. To teraz moja kolej.
-Jaka twoja kolej myślałem, że jesteś przyjacielem.
-Bo jestem, a ta randka tego nie zmienia.
-Wal się, wychodze.
-To idź.
Po tych słowach John, który liczył na zgode postanowił wrócić do domu. Cały wieczór spędził na myśleniu o słowach Patricka ,,Bo jestem, a ta randka tego nie zmienia".Jedynasta cztery John wstaje.
John pierwsze co zrobił rano to postanowił pójść przeprosić Patricka. Kiedy był już w szpitalu na schodach potrąciła go pielęgniarka, spadł i zmarł teorethcznie. Obudził się o jedynastej cztery i pomyślał ,,Czyli nie mogę go przeprosić".Dzięki za przeczytanie mam nadzieje, że się spodobało jak tak napiszcie kom. No i co, następna część za 2-4 dni. Miłego wieczoru, dnia czy nocy zależy kiedy czytacie.
CZYTASZ
Koszmar samobójcy 1
Novela JuvenilTo jest historia taka jak wszystkie ale z jednym wyjątkiem który polega na tym że nie jest oparta na jednym temacie ale ze zmienionymi imionami, miejscem i czasem.