Przedstawiam Wam zbiór miniaturek, w których najlepsza uczennica Hogwartu od czasów Ravenclaw - Hermiona Granger i szkolny Casanowa - Draco Malfoy zostają rzuceni w wir przedziwnych zdarzeń.
Czy dzięki nim odnajdą w sobie coś niezwykłego? ;-)
Wszy...
- Idziemy? – zapytał Draco, patrząc na szykującą się dziewczynę. - Sekundę – odparła, psikając się perfumami. - Właśnie minęła – powiedział z zawadiackim uśmiechem na ustach, opierając się nonszalancko o framugę drzwi. - Musisz być wredny? – zapytała, dając mu kuksańca w bok i wymijając go w drzwiach. Uśmiechnął się półgębkiem i podążył za nią. Dzisiaj wyjątkowo założyła zieloną bluzkę na cienkich ramiączkach, a do tego srebny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie węża, który dostała od chłopaka.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chciała namówić go, by założył sygnet z lwem, który mu podarowała niedługo po zaręczynach, ale nie dał się namówić...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Założył za to białą koszule, której rękawy podwinął za łokcie, do tego czarne jeansowe spodnie, a włosy ułożył na żel.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hermiona wyprostowała swoje i dopiero teraz można było zobaczyć, jak są długie i lśniące. Na nogi założyła srebrne sandałki na niewielkim obcasie i szczerze powiedziawszy wyglądała, jak Ślizgonka pełną gębą, a nie jak rasowa Gryfonka. Oczy podkreśliła opalizującym brązem i czarną mascarą. Chociaż ubrana była w miarę zwyczajnie, Draco czuł się przy niej nieomal, jak przy księżniczce. Złapał ją mocno za rękę i ruszyli w stronę Wielkiej Sali na śniadanie, gdzie, jak podejrzewali, zebrała się już większość mieszkańców zamku. Nie pomylili się, gdy niedługo później weszli do środka. Rozmowy ucichły, a wszystkie twarze skierowały się w stronę wchodzących, być może dlatego też, że Hermiona bez wahania podeszła z ukochanym do stołu Ślizgonów i zajęła tam miejsce. Przez dłuższą chwilę połowa osób zastanawiała się, dlaczego ten widok ich tak bardzo zszokował i dopiero po dłuższej chwili zorientowali się, że dziewczyna ma na sobie ubranie w kolorze przysługującemu Slytherinowi. Co prawda już wielokrotnie jadała posiłek przy tamtym stole, ale jeszcze nigdy w barwach domu swojego chłopaka! - Yyyy... Hermiono? – odezwała się do niej niepewnie Pansy. – A to co? – wskazała na naszyjnik i strój dziewczyny. - Bluzka – odparła rezolutnie Gryfonka, zabierając się za jajecznicę na boczku, której nałożył jej uczynny Draco. Należy uczciwie przyznać, że odkąd związał się z nią, jego zachowanie bardzo się zmieniło. - To ja widzę, ale twoje włosy, kolor ubrania i ten naszyjnik! – czarnowłosa wyglądała, jakby za chwilę miała zemdleć. - No co? Czy choć raz nie mogę wyglądać ładnie? - Kochanie, ty zawsze pięknie wyglądasz – szepnął jej Draco do ucha, siedzący naprzeciw swojego najlepszego kumpla, Blaise'a Zabiniego, który z kolei siedział przy swojej dziewczynie – Pansy. - Miona, ależ oczywiście, że możesz, tylko zszokowałaś nas wszystkich tak dokumentnie, że nie mam pojęcia, co powiedzieć... Ooo... Potter, Weasley, a wy co? Hermiona odwróciła się w stronę Harry'ego i na całe szczęście Ginny. - Przyszliśmy zjeść śniadanie w kulturalnym i wesołym towarzystwie – odparł czarnowłosy chłopak, siadając obok Ginny. Ta z kolei umiejscowiła się obok Hermiony. - Taaak, przebywanie z moim zdołowanym bratem nie jest zbyt wesołe i optymistycznie nastawiające... Jak jeszcze raz usłyszę, jakim to kretynem jest, to chyba wyryję mu to na czole, by się wreszcie zamknął – warknęła rozjuszona Ruda, atakując owsiankę. Blaise podniósł brwi i zapytał z ciekawością: - Czyżbym dożył dnia, o ja wspaniały Diabeł, w którym to jeden z Weasley'ów narzeka na drugiego i pragnie zrobić mu krzywdę? - Tak, dożyłeś takiego dnia, tyle że wcale nie jesteś taki wspaniały – mruknęła rozeźlona Ruda, na co całe towarzystwo, oprócz obrażonego czarnoskórego chłopaka ryknęło zdrowym śmiechem. - No dobra, ale pomijając wspaniałość, albo i nie Diabła... To, co takiego zrobił Weasley konkretnie, że aż tak cię wkurzył? – zainteresował się Draco. - Przez cały czas narzeka, że jest kretynem, bo pozwolił Hermionie od siebie odejść, co krok ma ochotę się zabić, lub dostaje jakiegoś stuporu i za nic nie można się z nim dogadać... Od wczorajszego wieczora przeżył już tyle załamań psychicznych, jak twierdzi i obmyślił już tyle kretyńskich prób zabicia się, że śmiało mógłby tym obdzielić połowę Wieży Gryffindoru. Nikt już go nie chce słuchać, wszyscy od niego uciekają, a on tylko chodzi, stęka i sapie, jak to mu źle! – wyżaliła się młodsza z Gryfonek. - A ja mu wcale nie współczuję. I sorry, że to mówię, Wiewióra, bo cię lubię, a to twój brat, ale sam się skazał na taki los, bo nie potrafi walczyć o to, co niezwykłe! – powiedział gniewnie Draco, obejmując czule Hermionę. – Ron jest kretynem i tyle. - Przepraszam bardzo!... Czy ty właśnie nazwałeś mojego brata po imieniu? – zainteresowała się Ginny. - Masz rację, przepraszam – zreflektował się Draco. – Łasic jest kretynem. Towarzystwo ponownie wybuchnęło niekontrolowanym atakiem śmiechu, a kiedy choć trochę się uspokoili, Ginny zadała pewne nieoczekiwane pytanie: - Kiedy bierzecie ślub? Było tak nagłe, że blondwłosy chłopak zadławił się pitą kawą, a połowa stołu Ślizgonów wstrzymała proces żywienia, w napięciu wpatrując się w rozeźlonego chłopaka. - Na brodę Merlina, Ginny! Poplamiłem ulubioną koszulę! Będziesz musiała mi ją odkupić! – syknął w jej stronę. - Taaa, uważaj, bo się ciebie przestraszę! – prychnęła, ale oczy jej się śmiały. - Powinnaś! Bo sprawię, że Miona nie weźmie cię na świadkowa! - O ty, podlecu! Jak możesz?... No? Gadaj! Kiedy ślub? - Nie powiem ci! A przynajmniej nie teraz – odparł. - A dlaczego nie? - Bo dla Miony ma być to niespodzianka! - O nie, kotek, żadne takie! Przecież ja muszę wiedzieć! – zaprotestowała starsza Gryfonka. – Co z gośćmi i suknią? - Gośćmi ja się zajmę, o to możesz być spokojna, a sukienkę przecież zdążysz kupić! Powiem ci po prostu tydzień przed, byś nie miała szans się już z tego wykręcić – powiedział z szelmowskim uśmiechem. - I tak będę miała... Wystarczy, że przy ołtarzu powiem „nie". Twarz Malfoya zbladła gwałtownie, gdy dotarły do niego słowa jego narzeczonej. - Hermiono, j-ja... Ja... - Oj, no uspokój się już, przecież żartowałam tylko! – zaśmiała się, widząc to przerażenie w jego oczach. – Więc? Kiedy? - Nie powiem ci! - Dlaczego? - Bo nie... - Draco! - Nic z tego! - A więc nici z łóżka! – syknęła w jego stronę na tyle głośno, że to tym razem Harry zadławił się sokiem dyniowym, a połowa Ślizgonów i siedzący za plecami Hermiony Gryfoni ryknęli niepowstrzymanym śmiechem. - Hermiono! – jęknął czerwony na twarzy Draco, podczas gdy za plecami Ginny Harry wydawał jakieś dziwne dźwięki. – Potter! – zirytował się naraz blondyn. – Mógłbyś z laski swojej dusić się gdzieś indziej? - No jasne! – prychnął przez łzy czarnowłosy chłopak. – Ja sobie pójdę umrzeć z braku powietrza gdzieś w odludne miejsce, a wy sobie tu spokojnie podyskutujcie. W ogóle nie zwracajcie na mnie uwagi... Draco spojrzał na niego nieprzyjaźnie, podczas gdy Blaise starał się ukryć łzy płynące mu po twarzy, Pansy wyła z głową złożoną na stole i również starała się złapać oddech, Ginny szukała sobie właśnie chusteczki, a wszyscy ci, którzy wcześniej usłyszeli wypowiedź Hermiony z trudem tłumili śmiech. - Hermiono – kontynuował zażenowany Draco, zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. – Porozmawiajmy o tym później, dobrze? Naprawdę nie sądzę, by był to najlepszy moment. Dziewczyna zorientowała się wreszcie, że palnęła głupstwo wśród setek uczniów i czerwona powróciła do swojej całkowicie zimnej już jajecznicy. - I tak ci nie przepuszczę – mruknęła jeszcze w stronę chłopaka, na co obydwoma stołami targnął niekontrolowany już wybuch śmiechu. Pansy i Ginny starały się zetrzeć rozmazany tusz z policzków, Harry dostał czkawki ze śmiechu, a Blaise musiał opuścić Wielką Salę, bo popuścił w majtki z tej radości.