Rozdział 4

113 4 0
                                    

Czwartek, 13 października
Lekcje miałam do późna. Siedziałam sobie na korytarzu przytulona do Toma.
- Co robisz dzisiaj po lekcjach?
- Będe się uczyć do testu z agnielskiego chociaż nic z tego działu nie rozumiem.
- Moge ci pomóc.
- Nie będzie to dla ciebie kłopot?
- Nie, chętnie pomoge mojej dziewczynie w nauce.
- Jesteś cudowny.- pocałowałam go w policzek i mocniej się do niego przytuliłam.
Po lekcjach zadzwoniłam do swojej mamy i powiedziałam, że ide uczyć się do Toma.
- Mamo Sam będzie się dzisiaj u mnie uczyć.
- A co ona nie ma własnego domu do nauki?
- Ale ona chce, abym pomógł jej w lekcjach.
- No dobrze. A Tom my z ojcem musimy jechać na spotkanie do innego miasta i wrócimy dopiero jutro wieczorem.
- Dobra.
Gdy przyszłam do Toma on poinformował mnie, że moge zostać u niego na noc, ale ja nie byłam do tego przekonana, ale po długich namowach zgodziłam się. Wieczorem siedzieliśmy w salonie przytuleni i rozmawialiśmy.
- Tom ile miałeś już dziewczyn?
- A co to za pytanie?
- Poprostu chce to wiedzieć.
- Dwie, trzy.
- To dwie czy trzy?
- Dwie.
Zbliżyłam się do Toma nie śmiało i pocałowałam go w usta. Ja i Tom zaczeliśmy się całować.
- Chodź do mnie do pokoju.
Spojrzałam na niego, a on złapał mnie za ręke i zaprowadził do swojego pokoju. Położyliśmy się na jego łóżku i całowaliśmy się.
Piątek, 14 październik
Obudziłam się w łóżku Toma. Było bardzo wcześnie. Toma nie było w pokoju. Nagle usłyszałam jego głos.
- Dzień dobry księżniczko. Jak się spało?
- Jeszcze nigdy nie spałam w tak wygodnym łóżku. Chociaż po wczoraj nie mogłam wogóle zasnąć.
Tom zbliżył się do mnie i pocałował mnie.
- Kocham cię.- powiedział uśmiechając się do mnie.
- Ja też cię kocham.
- Chodź na śniadanie już na ciebie czeka.
Po śniadaniu Tom zaproponował mi spacer. Wróciliśmy do niego do domu zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do domu.
Wracając przechodziłam przez ulice i nagle... potrącił mnie samochód. Obudziłam się dopiero w karetce, która wiozła mnie na sygnale do szpitala. Po jakiejś godzinie przyjechali moi rodzice. Poszli porozmawiać z doktorem prowadzącym.
- Panie doktorze co z naszą córką?
- Niestety nie mam dobrych wieści. Doszło po poważnych powikłań i państwa córka przez jakiś czas nie będzie mogła chodzić.
- O boże, ale jak to?
- Mówiłem przy wypadku doszło do poważnych powikłań.
Rodzice weszli do sali, a ja powiedziałam, aby zadzwonili po Toma, bo chciałam aby był przy mnie.
- Mamo czy wiesz już co doktor powiedział.
Mama rozpłakała się i wyszła z sali.
- Tato dlaczego mama wyszła?
- Sam doktor powiedział, że przez najbliższy czas nie będziesz mogła chodzić.
- Co? Ale jak to?
- Sam spokojnie.
Poprosiłam tatę, aby wyszedł i nagle do sali wszedł Tom i podbiegł do mnie.
- Sam co ci jest? Wszystko dobrze?
- Zostaw mnie.
- Kochanie, ale o co ci się stało?
- Nie rozumiesz?! Zostaw mnie już w spokoju. Wyjdź i nie wracaj!
- Ale Sam co cię ugryzło?
- Nic idź sobie.
- Sam prosze powiedz co ci jest?
- Chcesz wiedzieć co? To, że nie będe mogła chodzić.
- Ale jak to?
- Normalnie! Wiem, że nie chcesz mieć dziewczyny kaleki, więc idź sobie.
Tom wstał i wyszedł. Usiadł na korytarzu i czekał aż będe uspokojona.

Milioner I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz