Rozdział 18 - „Gdy milczenie musi zapaść..."

479 24 0
                                    

      Strach sparaliżował jej ciało. Zamknięta w małej komórce pełnej fiolek, sam na sam z jakimś niebezpiecznym typem... Merlinie! Dlaczego wciąż spotyka ją coś strasznego?
– Nie sysz. Tu ja – usłyszała szept przy swoim uchu, a napastnik zabrał dłoń z jej ust.
– Co za "ja"? - zapytała, bojąc się krzyczeć.
Napastnik wciąż stał bardzo blisko i obejmował ją w talii.
– Nu ja. Wiktor – mężczyzna odwrócił ją twarzą do siebie i uśmiechnął się lekko, a Hermiona odetchnęła z ulgą.
To tylko Krum. Wiktor Krum. Ten sam, z którym była na balu w czwartej klasie. Ten sam, który walczył o nią z Malfoyem.
– Co ty tu robisz? - zapytała go zdziwiona.
– Przyszłem do ciem Hermionina. Już dawno ja planował przyjść, ale Malfoy zakazał – wyjaśnił jej.
– Skoro zabronił ci się ze mną spotkać, to lepiej już idź, bo on tu zaraz przyjdzie. Zresztą, jeśli Snape cię tu zobaczy... - szeptała gorączkowo.
– Snape spetr-fikowany. Chodź szybko Hermionia. Ja ci pomogę – Wiktor złapał jej dłoń
i otworzył schowek.
Rozejrzał się ostrożnie, trzymając w pogotowiu różdżkę. Drugą dłonią mocno ściskał rękę Hermiony. Przez głowę dziewczyny galopowały setki myśli. Jak Wiktor miał zamiar jej pomóc? Czy miał na myśli ucieczkę? Czy jest szpiegiem zakonu i zabierze ją z powrotem do Białego Feniksa? Postanowiła zaryzykować. Przecież powiedział, że pomoże...
Szybko przebiegli przez salon Snape'a, po czym Wiktor ostrożnie wyjrzał na korytarz. Chyba było pusto, bo wyciągnął Hermionę z komnat i szybko ruszył przed siebie.
– Gdzie idziemy? - zapytała.
Nie miała pewności, ale gdy wychodziła z twierdzy z Draconem, wszystkie schody prowadziły w dół. Teraz Wiktor kazał jej wspinać się na wyższe piętro. Czyżby miał jakiś inny plan ucieczki?
– Szybko Hermionina, on teraz być w bibliotekach. Tam my go złapać – odpowiedział Krum, przyśpieszając kroku.
Kto na nich czeka? Czy ktoś ma zamiar im pomóc? Kolejny szpieg zakonu? Hermiona posłusznie szła za nim, wciąż nie mogąc pozbyć się natrętnej myśli, że robi coś głupiego. Jeśli uda jej się uciec z Krumem, to Malfoy z pewnością zostanie surowo ukarany. Nie chciała przecież tego... ale wolność... Szybko jednak musiała porzucić te marzenia, gdyż za kolejnym zakrętem korytarza ktoś wyraźnie na nich czekał.
– Gdzie się wybierasz z moją niewolnicą, Krum? - Draco wyglądał naprawdę przerażająco w czarnych szatach Śmierciożercy i różdżką zaciśniętą w dłoni.
Hermiona nie zdziwiła się, że Wiktor odruchowo cofnął się krok.
– Ja... my... nu... ona sama przyszła do mnie! - skłamał Bułgar.
Chciała już zaprotestować przed tym wierutnym kłamstwem, lecz stwierdziła, że Wiktor pewnie obawia się kłopotów ze strony Malfoya. Uciec i tak już nie dają rady, a nie chciała przecież, by Krumowi stało się coś złego. Pewnie dużo zaryzykował próbując jej pomóc.
– Ona sama nie może nawet wyjść za próg komnat! Mów zaraz, co planowałeś, bo słowo daje, że przeklnę cię imperiusem! - zagroził Draco.
Dłoń Wiktora mocniej zacisnęła się na dłoni Hermiony. Wyraźnie widziała, jak bardzo Krum jest zdenerwowany i przerażony.
– Wysłała mi sowa, że ty ją bić i maltretować. My iść do Czarny Pan. My powiedzieć mu, kim ty jest. On oddać Hermionina mnie! Ona chcieć być moja niewolnica! - wypalił brunet.
– To nie prawda! Nic ci nie wysyłałam! - krzyknęła Hermiona, wyrywając dłoń z jego uścisku.
Tego kłamstwa nie mogła już mu darować. Nigdy nie powiedziałaby, że woli zostać niewolnicą Wiktora!
– Chodź tu, Granger. – chłodno rozkazał jej Draco, a ona od razu spełniła to polecenie podchodząc do niego.
Gdy znalazła się blisko, Draco złapał za jej ramię i przyciągnął bliżej siebie.
– Chcesz zostać niewolnicą Kruma? - zapytał, wbijając końcówkę swojej różdżki w podbródek dziewczyny.
Patrzył jej prosto w oczy, a całe jej ciało przeszył dreszcz strachu. On był na nią wściekły... nie miała co do tego wątpliwości.
– Nie – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
– Jeśli chcesz, to nie ma sprawy, zaraz ci to załatwię – syknął przez zaciśnięte zęby.
– Powiedziałam, że nie... - wyszeptała, ale odważyła się, by spojrzeć mu w oczy.
Draco przyglądał się jej przez chwilę, jakby analizując, czy powiedziała prawdę, po czym uniósł głowę i szybko machnął różdżką, a po korytarzu rozniósł się odgłos ciężko opadającego ciała.
– A ty dokąd się wybierasz, Krum? Chciałeś iść do naszego pana, a to przecież w drugą stronę.
Hermiona odwróciła się i spojrzała na rozpłaszczonego nosem na podłodze Wiktora. Draco musiał go spetryfikować. Blondyn jednak cofnął zaklęcie, a Bułgar przewrócił się z powrotem na plecy, dysząc ciężko.
– Chcesz iść do Lorda, Krum? Chcesz sobie z nim pogadać? Może o tym, że dotknąłeś mojej niewolnicy bez mojego pozwolenia? Albo o tym, że bez pozwolenia wtargnąłeś do komnat jego pierwszego generała, a jego samego spetryfikowałeś? Wiesz, co cię za to czeka? - głos Dracona dla postronnego słuchacza mógł się wydawać nonszalancki, niemal beztroski.
Jednak Hermiona miała od niego ciarki na całym ciele. Te groźby niosły za sobą obietnicę prawdziwego cierpienia, a to oznaczało, że Krum naprawdę zaszedł mu za skórę. Jakby na potwierdzenie tych słów, Draco znów machnął różdżką, a niewidzialne liny oplotły ciało Wiktora.
Nie minęło nawet pół minuty, a na korytarzu pojawiło się dwóch młodych Śmierciożerców. Obaj ukłonili się nisko Malfoyowi i najwidoczniej oczekiwali na rozkazy.
– Zanieście go do lochów Walpurgii. Ma tam czekać, aż nie zdecyduję, co z nim zrobić – nakazał, a Śmierciożercy bez słowa chwycili Kruma, jakby był workiem ziemniaków i po chwili już ich nie było.
Draco odwrócił się w stronę Hermiony i niezbyt delikatnie chwycił jej ramię, przyciągając ją do siebie tak blisko, że prawie zetknęli się nosami.
– A z tobą, naiwna kretynko, pogadam sobie w komnatach! - syknął, po czym pociągnął ją w labirynt schodów i korytarzy.

Dramione Gdy jesteśmy samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz