blair
BUM!
Głośne uderzenie o drewniany stół wybudziło mnie z zamyślenia. Siedziałam w niewielkiej sali konferencyjnej na niewygodnym krześle biurowym. Najwyraźniej moje znudzenie zostało zauważone przez niską, puszystą kobietę, która zatrzymała swój monolog, żeby zmierzyć mnie nieprzyjemnym spojrzeniem. Speszona wzrokiem kilkunastu osób obecnych na zebraniu, spojrzałam za okno. Zaczęła mówić dalej, jednak zdecydowanie bardziej stanowczo:
- Powinniście wiedzieć na co się piszecie.
Zatrzymywała się po każdym zdaniu budując napięcie. Wszystko wyolbrzymiała, jakby chciała nas zniechęcić.
- Jesteście początkujący, a ci ludzie potrzebują pomocy od najlepszych specjalistów. Nie myślcie, że uśmiechem zachęcicie ich do zjedzenia kolacji, na którą patrzą jak na największego wroga. Ba! A co dopiero od myśli samobójczych?
Ruszyła powolnym krokiem w wycieczkę dookoła pomieszczenia.
- O nie, nie... - zaśmiała się, jakby szydząc... ale z kogo?
Zatrzymała się za moim siedzeniem. Niespodziewanie odkręciła je w swoją stronę, co przyprawiło mnie o natychmiastowy stan przedzawałowy. Pochyliła się nad moją twarzą.
- Nie jesteście cudotwórcami... Jesteście wolontariuszami.
Odeszła. Odetchnęłam z ulgą, dziękując wszystkim świętym za uratowanie mnie z tej niekomfortowej sytuacji.
- Kim jest wolontariusz? Hmm... Pewnie myślicie, że to po prostu robota za darmochę. Otóż nie!
Ponownie uderzyła w stół, a ja przewróciłam oczami szepcząc pod nosem, że niebawem złamie się, pod jej pięścią, idealnie na pół.
- Wolontariusz to żołnierz codzienności, więc nie możecie splamić honoru tak wielu niesamowitych ludzi tworzących ten zawód.
Jej, pewnego rodzaju wykład, trwał już do tej pory 2 godziny. Do jego zakończenia zostało idealnie 30 minut, ale coś czułam, że ten czas jednak się bardzo wydłuży.
- Jesteście niczego nieświadomymi studencikami, którzy szukają czegoś nowego. Większa część z was jest tu pewnie tylko po to, aby zaliczyć praktyki. - znów spojrzała idealnie na mnie. - Ale jestem pewna, że ten najbliższy miesiąc zmieni wasze podejście do wszystkiego.
***
- Blair! - usłyszałam za plecami wysoki głos mojej przyjaciółki. - Stój! Gdzie tak biegniesz?!
Gwałtownie zahamowałam, co spowodowało, że niska, rozpędzona blondynka wpadła prosto na mnie. Założyłam ręce na wysokości piersi i popatrzyłam na nią błagając, żeby przestała udawać, że nie wie o co chodzi.
- Co cię ugryzło?! - krzyczała, mimo, że stałam dosłownie metr od niej.
- Cicho. - przyłożyłam palec wskazujący do ust, łapiąc krótkie kontakty wzrokowe z ludźmi nas mijającymi. - Nie widziałaś jak ta baba się na mnie uwzięła?
- Przesadzasz... - machnęła ręką ruszając przed siebie, krok w krok ze mną.
- Jak mam nie przesadzać, skoro widzę, że jestem już na przegranej pozycji?! Nie minie jeden tydzień a mnie stamtąd wywalą! Dobrze wiesz, jak bardzo zależy mi na zaliczeniu tych praktyk!
Nina zamilkła, a ja zaczęłam głęboko oddychać, chcąc uspokoić swoje emocje.
- Mi się wydaje, że po prostu chce wystawić cię na próbę.
- Co masz na myśli?
- Widzi w tobie potencjał. Może to jej sposób na motywację?
YOU ARE READING
VOLUNTEER
أدب الهواة"Miałem dziewczynę. Kochałem ją ponad całe swoje życie..." Justin trafia do szpitala psychiatrycznego z zaawansowaną depresją. Nikt nie ma do niego cierpliwości, każdy unika jego sali jak ognia, dlatego do opieki nad nim przypisują Blair - now...