Obudziłam się kilka minut przed alarmem budzika. Popatrzyłam zmęczonymi oczami na jasny wyświetlacz telefonu, przypominając sobie, że dzisiaj czeka mnie kolejny dzień w szpitalu i kolejne nieudane próby podjęcia jakiejś rozmowy z moim podopiecznym. Nie powinnam być tak źle nastawiona, to dopiero drugi dzień mojej pracy, jednak słysząc pozytywne komentarze na temat współpracy innych podopiecznych, czułam się załamana. Czy to ja jestem taka beznadziejna czy po prostu dostałam najcięższy przypadek?
Usiadłam na skraju łóżka, wzdychając ciężko, po czym odkręciłam się w stronę Mike'a, który jeszcze smacznie spał. Uśmiechnęłam się nikle widząc go po raz kolejny w moim łóżku. Nasze uczucie gasło, ja to czułam, jednak wiedziałam, że on będzie teraz na siłę przy mnie, aby nie popsuć sobie relacji z szefem. Już dawno nie było między nami szczerej miłości...
Cichutko wyszłam z pokoju na palcach nie chcąc robić niepotrzebnego hałasu z samego rana. Wzięłam orzeźwiający prysznic, ubrałam się, umalowałam i posłałam motywujące spojrzenie do samej siebie w lustrze.- Dasz sobie radę - uśmiechnęłam się szeroko, gdy nagle z parteru domu usłyszałam przeraźliwy krzyk.
Moje serce o mały włos nie wyskoczyło z klatki piersiowej, kiedy pędem rzuciłam się w stronę schodów. Za mną biegł Mike z moim bratem. Nasze przerażone postacie nie spotkały się jednak z żadną okropną sytuacją, lecz śmiejącymi się rodzicami, trzymającymi na rękach duży tort z krótkim, lecz wymownym napisem:
"23 urodziny Blair i Nick'a".
Natychmiast rozległy się śpiewy, owacje, brawa, a chwilę później usiedliśmy do przygotowanego przez mamę śniadania, które zakończyliśmy deserem w postaci naszego urodzinowego tortu. Zanim jednak wyszłam z domu, aby pojechać tym razem swoim samochodem do pracy, zostałam zatrzymana przez Mike'a.
- Kochanie, nie chciałem tak przy wszystkich - zaczął dość poważnie, więc po raz drugi tego ranka, moje serce zaczęło bić szybciej. - Wiesz, że jestem słaby w byciu romantycznym, ale mam coś dla ciebie.
Chwycił moją dłoń i klęknął na jedno kolano, patrząc na mnie jakby trochę błagalnym spojrzeniem.
- Wyjdziesz za mnie? - szepnął.
- Nie żartuj sobie ze mnie - wytarłam kąciki oczu z drobnych łez, które nie były spowodowane wzruszeniem, a raczej strachem.
- Nie żartuję - westchnął, zawiedziony moją reakcją, wyciągając z kieszeni pudełeczko z pięknym, drogim pierścionkiem, co sugerował mi napis na jego wnętrzu: "Pandora". - Więc jaka jest twoja odpowiedź?
Wzięłam w swoje drżące dłonie pudełko i zaczęłam kręcić przecząco głową, lecz z moich ust wydobyła się odpowiedź, której nie chciałam powiedzieć:
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Czyli, zgadzasz się, tak? - dopytał, na co pokiwałam twierdząco głową dość niepewnie, ponieważ dobrze wiedziałam, że nie jestem niczego pewna co dotyczy naszego związku.
- Blair, zapomniałabyś... - mama wyszła z kuchni z niewielkim ciastem, którym miałam poczęstować moich współpracowników w szpitalu.
Wtedy też spotkała się z dość nietypową sytuacją, na którą oczywiście zareagowała ogromną radością. Kazałam dyskretnie wstać mojemu narzeczonemu, gdy ta zaczęła wołać wszystkich, abyśmy mogli podzielić się dobrą nowiną. Wymuszałam uśmiech, ponieważ sama nie byłam za bardzo szczęśliwa z zaistniałej sytuacji niespodziewanych zaręczyn. Zadawałam sobie tylko w kółko jedno pytanie: "Czy my się na pewno kochamy?". Ostatnią osobą, która nam gratulowała był mój brat, równie zdezorientowany i niezadowolony jak ja, jednak nie chciał robić niepotrzebnej awantury, więc zachował swoje uczucia dla siebie. Przynajmniej na teraz...
Wsiadłam do samochodu i odjechałam, skupiając się za bardzo na pierścionku lśniącym na moim palcu. Po dojechaniu na miejsce, wejściu do szpitala, wjechaniu windą na odpowiednie piętro... zdjęłam pierścionek wrzucając go do kieszeni mojego kitla. Nie dawałam po sobie poznać, że mój status związku został zmieniony. Podzieliłam się z wszystkimi słodką niespodzianką, lecz zostawiłam swój, ostatni kawałek. Postanowiłam podzielić się nim z kimś jeszcze.
YOU ARE READING
VOLUNTEER
Fanfiction"Miałem dziewczynę. Kochałem ją ponad całe swoje życie..." Justin trafia do szpitala psychiatrycznego z zaawansowaną depresją. Nikt nie ma do niego cierpliwości, każdy unika jego sali jak ognia, dlatego do opieki nad nim przypisują Blair - now...