~*rozdział 10*~

1.9K 103 17
                                    

Pamiętaj o gwiazdce i komentarzu!


WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM


Patrzyłam w tą nieskazitelną twarz ze skupieniem, nie dowierzając co się stało chwilę temu.

Człowiek, którego znam tak mało potrafił wyprowadzić mnie w tak krótkim czasie z ataku paniki. Nawet Lydia i Ed nie umieli tego zrobić przez tak długi okres do czynienia z tym.

Jemu się udało. Jak?

Może miał wcześniej styczność z takim przypadkiem Nicolson?

Racja. Przecież nie jestem pierwszą i jedyną osobą na świecie, która ma ataki paniki.

Bałam się przerwać tą ciszę pomiędzy nami. Nie powiem na widoki nie narzekałam. Jednak coś co piękne zawsze się kończy.

-Nie patrz się tak, bo szybciej do łóżka mi wskoczysz niż planowałem.-powiedział chamsko,a jego ręce przerwały kontakt z moim ciałem. Następnie wstał otrzepując niewidzialny kurz ze spodni, wyciągając dłoń aby pomóc mi wstać.

Coś ci się pomyliło chłopczyku.

-Dzięki ale poradzę sobie sama.-rzuciłam również w chamski sposób całkowicie ignorując pomocnie wyciągniętą ręke kasztanowłosego, wstając sama.

-Zadziorna lubię takie.-uniósł prawy kącik ust, posyłając nonszalancki uśmieszek w moją stronę.

-Na twoje nieszczęście uparta i nienaiwna.-ominęłam go, wracając do zbierania odłamków kubka.

Podnosząc kolejne resztki po naczyniu, czułam jego wzrok na moim ciele. Peszyło mnie to. Nie lubię tego jak ktoś patrzy na mnie gdy coś robię. Jestem powiem szczerze, nieudacznicą, kaleką i mam pecha. Chcąc nie chcąc w najmniej odpowiednich momentach przewrócę się bądź ubrudzę.

Całkowicie zatopiona w myślach o Edzie, zapomniałam o obecności Isaac'a. Nie było mi jednak cieszyć się tym długo..

-Czemu nieszczęście?

Przerwałam czynność by spojrzeć na niego oraz wstać, aby wyrzucić zapełnioną już garść śmieci do kosza. Stał oparty o blat, popijając jakiegoś energetyka.

Oczywiście, że mogłeś wziąć go sobie z lodówki. Wolność Tomku w swoim domku!

Zignorowałam jego pytanie. Z głupim się nie dyskutuje. Otworzyłam drzwiczki pod zlewem, opróżniając wcześniej wspomniane kawałki kubka-mojego ukochanego kubka.

I co teraz?

Spojrzałam na zegarek wiszący nad drzwiami. Było już za piętnaście ósma. Oznaczało to, że jestem z Isaaciem już od trzech godzin. Jak to zleciało szybko.

-Odpowiedz mi.-wyrwał mnie z myśli po raz kolejny jego głos.

-Po co?-nie czekając na odpowiedź udałam się ku wyjściu z kuchni.

Gdy miałam łapać za klamkę, poczułam mocne szarpnięcie do tyłu, w którego efekcie naparłam plecami na drzwi a ręce zostały uwięzione nad głową przez Isaac'a.

Co do cholery?

-Naucz się, że mnie nie można ignorować.-wycedził, a jego oczy przesłonił mrok.

Nie daj się Mel.

- Puść mnie.-odpowiedziałam równie mocno jak on, szarpiąc się.

-A co powiesz na nie?-i znowu ten nonszalancki uśmiech.-Jesteś uwięziona przeze mnie.-szepnął zbliżając się ustami do mojego ucha.

WBREW REGUŁOM || Isaac LaheyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz