-Sofie! Sofie! Żyjesz!
-A...czemu miałam bym nie żyć? Coś się stało podczas mojej nie obecności w Asotinie?
-Wszystko opiszę ci po lekcjach, ale za żadne skarby nikomu nie mów! Nikomu rozumiesz! Dziadkowie będą się martwić jak się dowiedzą. Albo wiesz wszystko powiem ci na lekcji. Chociaż nie nie, napisze ci na kartce, póki co śpieszmy się bo pierwsza matematyka - miałyśmy takie szczęście że siedziałyśmy razem.
-Dobrze, już spokojnie nikomu nie powiem.
Do sali weszłyśmy równo z dzwonkiem.
-Sofie wyrwij kartkę, bo ja nie mogę.Zapomniałam zeszytu - wzięłam do ręki długopis i zaczęłam pisać.-Dzięki, to teraz słuchaj.Jak ci mówiłam, z dziadkami pojechałam do lasu w ten weekend.Rozdzieliliśmy się, a potem stało się coś dziwnego. Nie pamiętam co to było ponieważ, zamknęłam oczy. Wyglądało jak kot.Byłam blisko śmierci, ale uciekł.
-Kot?! Mieszkam w Asiton od urodzenia i nigdy nie było tu żadnych dzikich zwierząt! Nawet niedźwiedzie rzadko się pojawiają! Co to było nieważne, musimy powiadomić straż aby wyłapały tego dzikusa!
-Nie! Obiecałaś nikomu nie mówić.
-Racja, nie powiem. Jednak trzeba liczyć się z tym że ludzie będą przez nas ginąć.
-Te zwierze nie żywi się chyba ludźmi. W ostatnim czasie było mało zgłoszeń że ktoś zaginął, a w miejscu, w którym byłam, nie było żadnych zwierząt.
-Nie możemy mieć takiej pewności.
-Rzucił się na mnie,a później uciekł. To nie jest zachowanie dzikiego zwierzęcia, żywiącego się ludzkim mięsem.
-Nie no, tego już za wiele.Mary jesteś zbyt łatwo wierna.To dzikie zwierzę, zabije cię.
-Nie zabije mnie! Udowodnie ci! Pójdę tam, chociaż by nawet dzisiaj! A ty masz iść ze mną żeby mieć potwierdzenie!
-Nigdzie nie ide. Nie jestem taka głupia.Nie będę ryzykować życiem dla jakiejś zwierzyny. Jak coś ci się stanie powiadomię policje co dzieje się w tym lesie, póki co trzymam język za zębami.Zadzwonił dzwonek na przerwę.Wyszłam z klasy oburzona, nie zwracając uwagi, gdzie idę. Nagle ktoś złapał mnie z tyłu za ramię.
-Wszystko w porządku? - zapytał mnie jakiś nie znajomy chłopak.
-Tak, tak. Trochę się skłóciłam ze znajomą. E to nic. Musiałam pewnie na ciebie nadepnąć przez przypadek, przepraszam. Zbyt mnie poniosło, szłam jak tyran.
-Racja, nadepnęłaś, dlatego cię zatrzymałem, bo myślałem że potrzebujesz pomocy. Na pewno wszystko okej?
-Okej - odpowiedziałam mu szeroko się uśmiechając.
Ruszyłam w stronę auta. Teraz tylko wsiąść, dojechać do domu i iść do lasu.Już nie mogę się doczekać, gdy zobaczę minę Sofie. Znowu ktoś mnie złapał z tyłu za ramię.
-Mówiłam już że wszystko okej - powiedziałam serdecznym głosem.
-Nie idź dziś do lasu - odezwał się ostry i ochrypły baryton. Niewiedziałam do kogo należy, ale głos był niby znajomy, ale nie znajomy.
Odwróciłam się.Nikogo nie było. Czy to tylko moja wyobraźnia? A może intuicja? Mniejsza, nie zamierzałam tego słuchać.
Całą drogę rozmyślałam o chłopaku, który mnie zatrzymał. Był taki miły. Ciekawe do której klasy chodził. Wyglądał już na absolwenta.Mniejsza, muszę z nim jutro porozmawiać. Przyznam że facet potrafi polepszyć humor.Jest taki serdeczny. Idealny na przyjaciela.Chciałam bym się z nim zadawać. Wydawał się otwarty.A jak byśmy się zaprzyjaźnili i wyszło by coś więcej. To jest moje marzenie. Nie, nie mogę o tym tak myśleć. Nie mogę być egoistyczna i myśleć tylko o sobie.Nic z tego i tak nie wyjdzie. Chociaż szczerze chciałam bym z nim spędzić resztę swojego życia. Co mnie optętało! Nie istnieje miłość od pierwszego spojrzenia. Nie kocham go. Moje serce należy do innej osoby. Osoby, której mnie nie znosi. Do Toma czułam dziwne uczucie.Dlaczego zaczęłam o tym myśleć! Może dlatego że zaraz mam umrzeć z powodu mojej głupoty? Chyba tak.
CZYTASZ
SEKRET
Teen Fiction16-letnia Mary Wilson przeprowadza się na okres szkoły z zatłoczonego i pełnego uroku New York'u do jednego z najmniejszych miast Waszyngton'u.Zmienia szkołę, znajduję przyjaciół i poznaje chłopaka, który zmienia jej życie na gorsze, a może na lepsz...