Rozdział 1

108 8 6
                                    

Przeczesywałam zarośla na bagnach, szukając sprawcy całego zamieszania, które musiałam naprawić. Farmerzy wezwali mnie bym zbadała, co zabija ich bydło. Obejrzawszy zwłoki krów ruszyłam na poszukiwania rozpruwacza bydła. Jestem dość nietypową stracharką. Po pierwsze jestem kobietą, po drugie widzę boginy i inne istoty Mroku, które są dla stracharzy niewidzialne, ale wyczuwalne i po trzecie do swojego fachu używam demonów. Jestem jedyną, która widzi i wykorzystuje potwory z Mroku do polowania na ich pobratymców. W tej chwili po pas w bagnie i cała mokra od ulewy, która przechodziła przez Hrabstwo. Myślałam o ciepłym wnętrzu mojej chatki na obrzeżach dużego lasu, położonego pięć dni marszu z stąd, i kubku mocnej herbaty. Niestety moje bujanie w obłokach przerwał dół w tym cholernym bagnie i zamiast po pas, byłam już po szyję w tej cuchnącej brei. Wyszłam na brzeg i kichnełam. No świetnie jeszcze tego mi potrzeba. Nagle do moich uszu dobiegło mrożące krew w żyłach wycie. "Mam cię!" pomyślałam i popedziłam w tamtym kierunku. Wbiegłam na górkę i moim oczom ukazał się przerażający widok. Boginy są dość szkaradne i mój żołądek robi najczęściej kilka salt zanim się opamięta. Ten bogin był większą wersją szczura z ogromnymi łapami z jeszcze większymi pazurami. Głowa stwora przypominała pysk nieco zdeformowanej krowy, w którą teraz się wgryzał. Wyciągnęłam laskę z ukrytym ostrzem i ruszyłam do ataku. Stworzenie pochłonięte posiłkiem, nie zwróciło uwagi na wrzeszczącą postać biegnącą w jego kierunku. Uderzyłam znad głowy odbezpieczając ukryte ostrze, które z głośnym chrzęstem wbiło się w jego głowę. Istota wytrzeszczyła oczy i padła na ziemię w drgawkach. Po pięciu minutach nie żyło. Cała obolała, mokra i zdyszana, wróciłam do farmerów i oznajmiła, że moja praca skończona. Zapłacili i zaprosili na ciepły posiłek. Podziękowałam grzecznie i poszłam w stronę stajni. Mój koń, piekielna skelpia, ucieszyła się na mój widok. Zwierzę było bardzo podobne do konia, tylko miało zęby przystosowane do miażdżenia kości i rwania mięsa. Luka, bo tak nazwałam stwora, potrząsneła łbem i zarżała przyjaźnie. Poklepałam ją po chrapach i osiodłałam ją.
-Wracamy do domu. Na ciepłą herbatę dla mnie i porcję mięsa dla ciebie.- wskoczyłam na nią i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Podróż zajęła mniej czasu niż pięć dni. Wrociwszy do domu, zajęłam się swoimi prywatnymi sprawami. Aż do dnia, kiedy przyszedł list.
"Droga Luno,
Piszę do Ciebie list, by poinformować Cię o potrzebie spotkania. Muszę z Tobą porozmawiać o moim nowym uczniu, Tomie Wardzie. Potrzebuje twojej wielkiej wiedzy na temat demonów i innych stworów Mroku, którą przybliżysz mojemu uczniowi.
Do zobaczenia
Mistrz Gregory".
#############################
Następne moje wypociny, które myślę, że także polubicie.
Do następnego
Bookowapanienka

Stracharka wśród stracharzy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz