RINA
Wczorajszego wieczoru panicz Shi zaprowadził mnie do mojego pokoju. Aino, jako moja współtowarzyszka dostała pokój połączony z moim. Od zawsze mnie wspomagała, zna moje utrapienie jak i każdy sekret.
Poczułam na skórze wieczorny wiatr, który muskał skórę na mojej twarzy niczym puszek. Otworzyłam leniwie oczy, do których wdzierało się zachodzące słońce, w jednej chwili zorienotowałam się co było przyczyną promieni słonecznych na mojej twarzy, a mianowicie odchylona zasłona. Moje źrenice zmniejszyły się nagle, a ja z przerażeniem usiadłam na łożu. Zakaszlałam krwią, przekręcając się na bok, tak aby słońce nie parzyło mojej skóry. Do pokoju wpadła Aino, usłyszawszy mój kaszel, szybkim ruchem zasłoniła zasłony i oddaliła się. Gdy atak kaszlu ustąpił wstałam lekko chwiejnie i zbliżyłam się do okna. Patrzyłam kątem na zachód słońca. On jest dla mnie zabójczy, ale w istocie bardzo urodziwy. Noc jest równie piękna, ale zimna i mroczna. Odwróciłam się i skierowałam się do szafy, kątem oka dostrzegłam połyskujący materiał. Na krześle leżała piękna sukienka w odcieniach niebiesko białych, a na niej leżała karteczka:
,,Mam nadzieję, że ci się podoba.K
Odłożyłam karteczkę na stolik i założyłam na siebie zwiewny materiał. Podeszłam do wielkiego lustra wiszącego na ścianie. Zobaczyłam odbicie samej siebie. Wyglądałam tak jak zawsze, czyli długie białe włosy i jasno-niebieskie oczy, moja blada cera lekko połyskiwała się w ciemności pokoju. Jedno oko było jeszcze delikatnie zaczerwienione po wczorajszych łowach. Moje oczy zawsze tak reagują na krew, przez tego...
- Aino!- krzyknęłam, moja droga przyjaciółka w jeden moment zjawiła się w pokoju. Przekazałam jej w myślach, że życzę sobie jakiś wymyślny kok. Kobieta szybko uwinęła się z moją zachcianką.
- Wyglądasz ślicznie pani.- powiedziała cicho, ledwo szeptem. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, kok był prosty, pasował idealnie do tej sukienki. Dziewczyna dobrała mi do tego biżuterie, której i tak nie założyłam. Nie lubię nosić takich rzeczy. - Czy spotkasz się dzisiaj z paniczem Shi'm?- jego imię powiedziała ledwo słyszalnie. Spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
- Jeszcze nie wiem, on- Przerwałam, zastanawiając się w myślach, jakiej odpowiedzi jej udzielić. - On może być zajęty. A teraz Aino wychodzę- uśmiechnęłam się do niej ciepło. Powolnym krokiem skierowałam się do drzwi, moje obcasy cicho postukiwały. Wyszłam za drzwi i zamknęłam je za sobą.
Obróciłam się, bardzo szybko i wpadłam na czyjś twardy tors. Przede mną stał Kodoku. Nasze spojrzenia się spotkały, a on od razu się rozpromienił.
- Wybacz mi panie. - Ukłoniłam się lekko.
- Nic się nie stało. Rino... - uśmiechnął się do mnie oczarowywująco.
- Nie martw się wcale się nie przysłuchiwałem jak mówiłaś o mnie- Puścił do mnie oczko, jak to mnie w nim denerwuje. Dobra, a teraz miejmy nadzieje, że niczego nie usłyszał. Nie mogę chwilowo czytać jego myśli, bo by się zorientował. Zrobię to w najlepszym momencie, czyli gdy zaśnie. No dobra, czyli nudny dzień z tym knypkiem czas zacząć. Szliśmy korytarzami willi. Oczywiście Kod musiał snuć swoje opowieści o każdym szczególe domu. Rozmyśliłam się nad sprawą ze Sztyletem Światów i wogule nie pamiętam o czym cały czas nawijał Kodoku. Ciekawe co robi teraz Shi?
- A więc zdecyduj, według ciebie co lepiej wygląda? To czy to ? - po kazał mi dwie różne zasłony. Czemu ja niby mam decydować o kolorach na balu? Jakie to niewygodne. Jak dla mnie mógłby sam podjąć te jakże ciężką decyzje. No dobra, więc która będzie bardziej pasowała na bankiet z okazji naszego narzeczeństwa, hm...
CZYTASZ
Vampire Kingdom [ WPROWADZAM POPRAWKI]
VampireMrok, otulał mnie i mojego brata od zawsze. Demony mojej przyszłości dopadły mnie. Mogłem go zabić w łonie matki ale źle wybrałem, dałem mu żyć, a teraz on chce mojej śmierci. Nawet gdybym chciał nic go już nie powstrzyma, przyjdzie tu po mnie i mni...