VII

43 7 2
                                    

RINA

Mrok otula mnie, gdy biegnę przez rezydencję Draculi w białej zwiewnej koszuli. Wszystko dookoła otacza otoczka mgły i odoru śmierci, czuję ją całym ciałem, które nad wyraz poci się, włączając w to krew. Moje stopy odbijają się od śliskiej posadzki, a włosy kurczowo opadają ku ziemi. Śnieg uderza o szybę wywołując okropny huk, na który moje ciało automatycznie przyspiesza. Wszystko dzieje się tak szybko. Wpadam do pokoju, gdzie widzę Aino klęczącą nad moją osobą i szepczącą, a ja doskonale to słyszę.

- Rina, już niedługo pozbędziesz się tej bestii. Już dziś złamię obietnicę pani Izanami. - Mówiła odgarniając moje włosy za ucho.

Podchodzę bliżej patrząc na moją zlęknioną twarz, usta wygięte w niezadowoleniu i czarne jak noc oczy, bez krzty białek ocznych. Po moich skroniach spływa pot i wszystko dosłownie wszystko ciemnieje i zaczyna wirować, a ja wpadam w tę odchłań strachu.

Zerwałam się z krzykiem na ustach, moje ciało przeszywały konwulsję, a ręcę zadrżały niespokojnie. Usłyszałam pisk, który wydobył ze mnie ciche stęknięcie. Rozejrzałam się dość chaotycznie dookoła siebie. Wiatr poruszył zasłonami, a z nich wyjżał księżyc.

Shi wybudzony ze snu wyprostował się i widząc co się dzieje przygarnął mnie do siebie, całując mnie cicho w głowę.

- Skarbie co się stało ? - Odsunął się i popatrzył na mnie zmartwiony. Zaczełam się trząść na co przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej. - Już dobrze, to tylko sen. - Wtuliłam się w niego i pozwoliłam łzą swobodnie płynąć. Moje myśli zajęło bardzo stare już wspomnienie.

~ RETROSPEKCJA~

Jestem sama, leżę chora w tym łóżku setny dzień. Medyk nie przychodzi do mnie od dwóch dni. Nkc nie pamiętam, bawiłam się z rodzeństwem i nagle znalazłam się tutaj, ale wcześniej obudziłam się na jakimś ołtarzu, więc dlaczego teraz jestem w białej pościeli? Moje młode ciało, to wszystko jest inne. Słyszałam o pani Izanami, ona mnie uratuje napewno, tak przyjdzie do mnie i mnie uleczy.

- Proszę. - powiedziałam prawie szeptem.

Moje małe dziewczęce rączki drżą ze szczęścia, napewno to ona. Przyszła mnie ocalić i uwolnić od tej choroby. Jednak, gdy widzę białowłosego chłopca, coś we mnie pęka. To nie ona, zbyt wiele oczekiwałam, gdy zdejmuje płaszcz widzę znamię na jego szyi, ubrany jest na czarno, a wokół jego nadgarstka wisi czarna wstęga. Ktoś mu umarł, zapewne jeden z rodziców, a wnioskujac po lewej dłoni - matka.

-Cześć - powiedział nieśmiało. Nie wiedziałam kim jest i z ciekawością przyglądałam się jego osobie.

-Cześć - powiedziałam ledwo słyszalnie. - Kim jesteś? Nie widziałam nikogo już od stu dni, jedynie medyk zagląda tu co jakiś czas, czemu jestem sama?

- Ja...em...przyniosłem ci coś do jedzenia. - Podrapał się po karku. Wyglądasz nieco słabo i Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.

- Nie idź, nie zostawiaj mnie tu samej. - rzekłam poważnym tonem. - Nie pamiętam nawet kim jestem...

- Nie... nie umiem. Nie pamiętasz mnie? - odpowiedział smutno.

W całej tej historii nie pasuje mi wiele rzeczy również to, że go nie pamietam. W tym momencie rozpłakałam się, a chłopiec poprostu usiadł koło mnie i przytulił mnie do siebie.

- Jestem Shi, twój Shi...

~KONIEC RETROSPEKCJI~

Nie pamiętam co mi umknęło, wtedy nie było to ważne. Po poznaniu Kodoku zrozumiałam, że zaczynam kochać ich obu. Jednak zakazany owoc kusi najbardziej, a w tym wypadku był to Shi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 24, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Vampire Kingdom [ WPROWADZAM POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz