V

52 7 5
                                    

KODOKU

Gdy tylko zamknąłem oczy widziałem jego mroczną twarz. Od ścian odbijał się jego zachrypnięty głos, przymknąłem lekko powieki i zacząłem masować obolałe skronie. Mój plan wszedł w życie od kąd ona tu przybyła. Wszystko idzie zgodnie z planem, a Shi zapłaci za to, że wogóle się urodził. Opadłem ciężko na fotel chcąc choć na moment zapomnieć o tym drażniącym szumie w mojej głowie, spojrzałem przed siebie szukając lekarstwa powstrzymującego moc ojca we mnie.

- Ishi! - krzyknąłem ze złością wypisanym na mojej twarzy.

Nie minęło nawet kilka sekund, a mój lekarz był przy mnie z lekarstwem. Odchrząknąłem i łyknąłem osdpowiednią ilość leków. Wstałem zamaszystym ruchem zza biurka i sięgnąłem do barku po wino. Szybkim ruchem nalałem do kieliszka wino i upiłem łyk. Usłyszałem koło siebie drażniący głos.

- Panie, nie powinieneś. - powiwdział oficjalnym tonem poprawiając swoje okulary.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Odejdź. - Mężczyzna skinął głową i wyszedł. Zostałem teraz sam, usłyszałem uderzające nagie gałęzie w okno. Przybliżyłem się do okna z kieliszkiem w ręce i zamoczyłem usta w płynie spoglądając na pruszący śnieg. Przekręciłem klamkę od okna balkonowego i wyszedłem na balkon. Strzepnąłem aby się oprzeć. Pragnąłem ujrzeć różę w zimie jednak było to niemożliwe. Skupiłem się na tym przeklętym księżycu i piekielnych gwiazdach. Wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni spodni i podpaliłem jednego. Zaciągnąłem się i po chwili wypuściłem dym z ust. Uśmiechnąłem się krzywo na myśl o mojej najdroższej narzeczonej. Wczorajszego dnia nie zdążyłem dowiedzieć się od Riny co tam się stało. Choć zapewne dostała ataku. Westchnąłem ciężko i stwierdziłem, że muszę się szybciej pozbyć Shi'ego.

- Zrób tak, a zniszczymy każdego kto stanie nam na drodze.

Głos jak szybko się pojawił tak zniknął. Przynajmniej ta zabójcza moc podziela moje zdanie. Zaśmiałem się w głos zmęczony tą ciszą. Skierowałem się do wewnątrz pomieszczenia poprzednio zabierając kieliszek. Nie zamknąłem okna, bo nie widziałem takiej potrzeby. Usłyszałem pukanie do drzwi.

- Wejść- odwarknąłem, jednak nastała cisza i nikt się nie pojawił. Zirytowany podszedłem do drzwi z zamiarem ukarania wampira, który nie ma do mnie poszanowania. Otwrzyłem drzwi i ujrzałem list leżący przed drzwiami. Uprzednio zamknąłem za sobą drzwi i stanąłem pośrodku pokoju rozrywając kopertę.

Już niedługo będziesz panował panie Kodoku. Masz niewiele czasu. Stawisz się niebawem na granicach, na terenach rodu Kazanami, a tam zobaczę czy zdasz mój test.

Kpiąco zaśmiałem się z tej nędznej wiadomości. Czyli tak to chcesz załatwić Shi. W porządku.

Zmiąłem papier w kulkę i spaliłem go moim ogniem. Dopiłem wino i wyszedłem z gabinetu trzaskając drzwiami. Wymijałem służbę, która poddańczo chyliła głowy przede mną. W parę sekund znalazłem się przed drzwiami jej pokoju i zapukałem, mając na uwadze jej prywatność. Przez chwilę panowała cisza, po dłuższej chwili jej głos przerwał tę śmierć dźwięku.

- Wejść- usłyszałem jej poważny ton. Nacisnąłem lekko klamkę i zamknąwszy za sobą drzwi rozejrzałem się po pokoju. Rina siedziała w fotelu i piła białe wino, a po jej policzkach płynęły łzy. Jej policzki były lekko zaróżowione, a malinowe usta były spierzchnięte. Kobieta nerwowo oblizała wargi. Miała na sobie czarną dopasowaną kreację. Stąpałem powoli w jej kierunku, uklęknąłem przed nią i chwyciłem jej dłoń i złożyłem na niej pocałunek. Rina posłała mi słaby uśmiech, ale zaraz odwróciła wzrok w kierunku gdzie jeszcze wczorajszego dnia leżało ciało tej służącej. Z jej oczu popłynęły nowe łzy nieszczęścia, które szybkim ruchem starłem.

- Witaj moja piękna. Nie ma sensu, abyś smuciła się po swojej służbie. Mogę zapewnić ci nową służącą.

Jej spojrzenie przeszyło mnie na wskroś, a sama wydała jęk, a na jej twarzy wypłynął grymas. Zmarszyła brwi jakby nad czymś się zastanawiała i jedyne co zrobiła to pokręciła bezradnie głową.

- Nie kontroluję już jej. - szepnęła zdruzgotana.

- Pokaż mi. - powiedziałem twardo.

Jej oczy momentalnie się rozszerzyły, a usta nieco rozchyliły, lecz wykonała mój rozkaz. Odstawiła kieliszek na stoliczek znajdujący się obok niej i dotknęła mojej skroni. Jej wspomnienia przepłynęły przeze mnie jak fala uczuć. W moich żyłach zawrzała wściekłość, gdy ujrzałem co się stało. Kobieta odsunęła ode mnie dłoń, a ja otwarłem oczy i zacisnąłem mocniej szczękę patrząc jej prosto w oczy. Po chwili zerwałem się i spojrzałem na nią z furią w oczach. Wykonałem niekontrolowany ruch, a moja dłoń spotkała się z jej policzkiem. Jej głowa opadła w drugą stronę, a z jej oczu nie wypłynęła żadna łza.

- Dlaczego to zrobiłaś?! Jak mogłaś pozwolić, aby przeprowadzić rytuał w twoim stanie?!

Kobieta nie poruszyła się nawet o milimetr. Byłem wściekły na nią za to co zrobiła. Skierowałem się w jej stronę i chwyciłem jej podbródek tak, aby na mnie spojrzała.

- Okiełznasz ją, albo zginiesz próbując. Rozumiesz? - wysyczałem do niej. Po czym wpiłem się w jej usta. Kobieta na początku nie oddawała pocałunków co mnie bardzo zirytowała, ale po chwili poczułem jak zaczyna to robić. Oddawaliśmy sobie przyjemność, tak aby nasza dwójka była z siebie zadowolona. Oderwaliśmy się od siebie, gdy skończyło nam się powietrze. Uśmiechnąłem się władczo i ucałowałem jej kruchą dłoń. - Do zobaczenia pani Kazanami.

......................................................
Mam nadzieję, że rodział się spodobał, jeśli tak:

• zostaw gwiazdkę
• lub komentarz

Powyższe czynności bardzo motywują do pisania :*

MrsWolfLove♡♥♡

PS: Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale jest końcówka roku szkolnego i staram się wyciągnąć na pasek więc narazie odstawiłam wattpada. Jak już będę miała wysrawione oceny to rozdziały będą często :*

Vampire Kingdom [ WPROWADZAM POPRAWKI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz