Tamtego wieczoru zasnęłam niemal po położeniu głowy na poduszce. Nie chciałam o niczym myśleć. Co jakimś cudem, udało się.
Nie miałam co robić, więc po zbędnym szukaniu ponownego snu, wstałam z łóżka rozciągając się. Włożyłam na stopy moje szare papucie.
Zapowiadał się nudny dzień. Ryan wyjechał dzisiaj do rodziców na jakiś czas, żeby wszystko przemyśleć. Do tej pory jeszcze nie porozmawiał z Suzy co mnie trochę martwiło. Widać, że bardzo kocha... kochał? tą dziewczynę. W jednym stopniu go rozumiałam, a w drugim nie.
Dziewczyny też miały swoje zajęcia. Nie chciałam im zawracać zbytnio głowy swoimi problemami. Biorąc pod uwagę fakt, że ja zwierzałam im się z każdego, mojego, małego zmartwienia, a one mi aż tak bardzo się nie zwierzały. Często się nad tym zastanawiałam i albo one nie miały problemów i prowadziły beztroskie życie, albo to ja wyolbrzymiałam każdy problemik i zdawało mi się, że moje życie jest do dupy, albo nie ufały mi na tyle, żeby rozmawiać ze mną na ich temat.
Wolałam nie zaczynać rozmowy na ten temat, jeszcze mogłyby się niepotrzebnie obrazić, a to była ostatnia rzecz jakiej w tej chwili potrzebowałam.
Chciałam spotkać się z Dylan'em i dowiedzieć się, czemu widział się z Liam'em, mimo iż mówił, że chce zerwać z nim kontakt, bo to jemu zarzucał winę za sytuację, w której się teraz znajduje. Zapomniałam jednak, że nie mam jego numeru. Jakoś tak nie przydażyła się okazja przez ten cały czas żeby go o to zapytać.... Cała ja!
Nie chciałam też cały dzień leżeć przed telewizorem i marnować czasu.
Moje myśli przerwał wibrujący telefon na stoliku nocnym obok łóżka.
Numer nieznany: Cześć maleńka! Masz ochotę na niesamowite przeżycia dzisiejszego dnia?
Zastanwiałam się chwilę kim może być osoba, która napisała tego sms'a, na myśl przychodziło mi wiele opcji. Postanowiłam jednak pobawić się w jego grę, bo czemu nie i tak mi się nudziło.
Ja: No pewnie, o niczym innym nie marzę.
Numer nieznany: Cieszy mnie to niezmiernie. To o której po ciebie przyjechać?
Ja: Kiedy chcesz ;).
Nie zastanawiałam się nad tym co piszę, bo i tak w dalszym ciągu uważałam, że ktoś robi sobie ze mnie jaja.
Nieznany numer: Okej, będę za 10 minut.
Ja: Ale z ciebie żartowniś. Pff
Numer nieznany: Oj widzę że ktoś tu nie wierzy w moje możliwości.
Numer nieznany: Przygotuj się, śliczna.
Odłożyłam telefon na stolik i poszłam do kuchni z uśmiechem na twarzy. Nie zamierzałam nigdzie się "przygotowywać", bo i tak wiedziałam, że nikt nie przyjedzie.
Po chwili jednak zaczęłam się stresować, a co jeśli ktoś naprawdę chce tu przyjechać? Wydawało mi się to niemożliwe. Mimo wszystko poszłam do łazienki zeby przemyć twarz i ogarnąć włosy, które sterczały, każdy w innym kierunku. Rozczesałam je szczotką i umyłam zęby. Później skierowałam się do garderoby i po chwilowym zastanowieniu. Wybrałam czarne leginsy i luźny sweter tego samego koloru.
Zmirerzałam spowrotem do łazienki, w celu ubrania się. Jednak przerwał to dzwonek do drzwi. Przeraziłam się i spojrzałam w kierunku, z którego dobył się dźwięk. Potem skierowałam swój wzrok na siebie. Byłam ubrana w piżamę w pandy i krótkie spodenki, a na nogach jak zwykle znajdowały się papucie.
CZYTASZ
BETTER-this is a new beginning// Dylan O'brien
Teen Fiction-Kocham Sky. -Naprawdę? -Tak. Dzięki niej jestem... lepszy.