2

283 17 5
                                    

Nie był w nim jednak sam... Była z nim Suzan. Nie miałam nic do niej, a nawet lubiłam ją , ale wiedziałam jak to się skończy. On będzie tańczył ze swoją dziewczyną i na niej skupiał uwagę, a ja będę siedzieć sama przy stoliku.. Ehh.. No cóż, już się raczej nie wycofam.

-Cześć Sky!- wykrzyknęła do mnie wesoła blondynka z ciemnymi pasemkami.
-Hej, hej!- odpowiedziałam wesoło, ale w głębi nie czułam radości.

Zanim Ryan odpalił silnik odwrócił się jeszcze do mnie. Spojrzałam na niego zmróżonymi oczami. Widział że jestem zła, ale nic nie powiedział, a uśmiechnął się blado. W sumie przyzwyczaiłam się, nie raz zabierał Suzy na nasze "kumpelskie wypady".

Blondynka siedząca na miejscu pasażera włączyła coś na odtwarzaczu. I później do samego klubu jechalismy w rytmie piosenek z lat 80- tych. Ryan nawet gdyby sie rzucał i miotał i takby jej nie przegadał, więc proszenie jej o zmainę muzyki było bezcelowe. Zawsze kończyło się to tak samo- fochem Suzan.

Blondyn westchnął i oparł głowę na zagłówku. Zachichotałam przykrywając dłonią usta, aby mnie nie usłyszeli. Uroczo było patrzeć na sflustrowanego przyjaciela, ten widok zawsze mnie bawi.

Po 15 minutach wchodziliśmy do naszego ulubionego klubu. Na parkiecie było wiele osób. Co nie mogło dziwić, w końcu był piątkowy wieczór. Zapach alkocholu roznosił się wszędzie. Ledwo udało nam się przebić przez tłum tańczących ludzi i dostać się do wolnego stolika. Suzan poszła zamówić drinki dla siebie i dla mnie- Ryan prowadził.

***

Siedziałam sama przy stoliku i kręcąc słomką przyglądałam się tańczącemu przyjacielowi i jego dziewczynie. Patrzyli sobie głęboko w oczy.
Ooo... To takie słodkie!... Aż mnie mdli... Nie chcę wyjść na jakąś egoistkę. Cieszyłam się szczęściem Ryan'a, ale naprawdę... Jak już mnie zaprasza, to mógłby mnie łaskawie poinformować, że ma zamiar się mizgolić się ze swoją dziewczyną!
Ugh... I na co ja mu tu jestem potrzeba? Równie dobrze mogłam sobie siedzieć w domu SAMA (tak jak teraz) i oglądać jakieś romansidło zjadając przy tym pudełko lodów i wypłakując się do tony chusteczek.

Poczułam na sobie czyjś wzrok. Spojrzałam się za siebie. 3 stoliki dalej siedział brunet. Nie byłam pewna co do jego koloru oczu, z powodu dosyć sporej odległości oraz przyciemnego światła w klubie. Wydawały mi się brązowe. Ubrany był cały na czarno: t-shirt, jeansy, glany oraz skórzana kurtka; wszystko czarne. Miał poważną minę, bardzo poważną. Odwracałam się co chwilę, a on wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Zaczęłam się troche bać, ale przede wszystkim czułam się strasznie niezręcznie. Nerwowo podrapałam kark. Odwróciłam się za jakimś piątym razem, ale go już nie było. Rozejrzałam się jeszcze dokładnie po parkiecie, ale go nie dostrzegłam. Ulżyło mi.

Po paru wypitych drinkach i kilku wolnych zatańczonymi z przypadkowymi facetami miałam dość. Poza tym zaczęło mi się zwyczajnie nudzić. Podeszłam do całującego się akurat kumpla.

-Ekhem!- parsknęłam dosyć głośno, żeby przekrzyczeć muzykę. Ryan oderwał się od pocałunku i oboje spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Podniosłam kącik ust i parsknęłam śmiechem.

-Coś się stało?- zapytał lekko jeszcze zszokowany i zdziwiony moim napadem śmiechu.- tak działał na mnie alkohol.

-Idę do domu. Nie przeszkadzajcie sobie.- Mrugnęłam do obojga nadal się śmiejąc.

-Odwieźć cię?- zapytał stroskany przyjaciel nie wypuszczając z uścisku Suzy i nadal ruszając się delikatnie do rytmu.

-Nie dzięki, przejdę się. Zresztą robiłam to już nie raz.- często tak to się kończyło, z wiadomego już powodu...

-Jesteś pewna?

-Tak, Ryan! Jestem już dużą dziewczynką. Dam sobie radę.- poklepałam przyjaciela po ramieniu i uśmiechnęłam się szeroko.

-Jak coś, to dzwoń.

-Dobrze!- zasalutowałam i pokierowałam się w stronę drzwi. Było już bardzo chłodno. Po północy to nic dziwnego. Zarzuciłam na siebie swoją ramoneskę. Rozejrzałam się, było ciemno. Gdzieniegdzie było słychać śpiewy pijanych osób wracających zapewne z tej samej imprezy co ja. Błąkałam się ulicami. Lubiłam spacery. Wtedy jest czas żeby w spokoju przemyśleć pewne sprawy. Oczyścić myśli...

Moją uwagę zwróciła grupa składająca się z pięciu osób- pijanych oczywiście. Siedzieli na parkingu, ulicę od mojego mieszkania. Było już po pierwszej. Nie spieszyłam się. W głowie odbijał mi się echem dźwięk rozbijanych butelek i śmiechu. Przechodziłam obok latarni, która stała na środku parkingu i rozświetlała ciemność dookoła.
-E mała!- usłyszałam głos wyłaniający się z tłumu, który nagle ucichł. Spojrzałam na grupę jak stałam pod tym kątem widziałam już 4 z 5 obecnych osób. Przystanęłam na chwilę.

-Mhm?- zapytałam nie myśląc o tym co robię.

- Chodź się zabawić, śliczniutka!- odkrzyknął zachrypniętym głosem. Siedziało tam 3 chłopaków i 2 dziewczyny. Wszyscy mięli niezły polew.

-Nie dzięki, mam lepsze zajęcia.- mrugnęłam do nich i kontynuowałam drogę do domu.

-Ta jasne!- prychnął szatyn ubrany cały na czarno tak jak pozostali.

-Daj spokój, Dan!- warknął na niego baryton.- Nie widzisz, że nie jest tobą zainteresowana.

Ten krzyk zwrócił moją uwagę. Odwróciłam się i dostrzegłam jego... Tak to był on! Brunet z klubu, który się mi przyglądał. Tym wzrokiem, stalowym, twardym wzrokiem, którym patrzył teraz w moim kierunku. Wzdrygnęłam się i przyspieszyłam tępo. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim ciepłym mieszkaniu.

***
Jeżeli to czytasz daj o sobie znać! Zachęcam do dalszego czytania! :D Pozdrawiam!

BETTER-this is a new beginning// Dylan O'brienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz