Rozdział 15

1.1K 98 6
                                    

-Już czas - odezwał się Zalgo, a ja posłusznie wstałam z Liu i podeszłam do diabła. Gdy już miałam chwycić jego rękę Liu rzucił się na Zalgo. Walka była zacięta, lecz Liu dosyć mocno przegrywał. Nie mogłam tak na to patrzeć wiec przyłączyłam się do bójki. Po kilku sekundach zostałam odtrącona. Pchnęli mnie na drzewo, a uderzenie było wystarczająco mocne, abym zemdlała. Właśnie tak się stało. Ciemność zapanowała nad moim umysłem...

3. os. p.o.v.
Dolly po bliskim zetknięciem z drzewem zemdlała. Liu i Zalgo walczący o nią nawet tego nie zauważyli. Z nosa dziewczyny leciała krew. Nagle dibeł odepchnął chłopaka, ponieważ wyczuł krew, nie Liu, ale jego ukochanej, w której naprawdę się zakochał. Szybkim tempem niewyobrażalnym dla człowieka znalazł się przy Dolly. Liu pomimo ran nie chciał się poddać, ale Zalgo go ubiegł i natychmiast znaleźli się w piekle zostawiając Liu samego w lesie. Zmierzali do sali specjalnie przygotowanej dla niej. Delikatnie ułożył ją na satynowej pościeli i wyszedł.

DollyLoo p.o.v.
Obudziłam się w czerwono-szarym pokoju. Ściany czerwone, a meble szare. Nic dodać, nic ująć. Pokój jak ze snów. Nie wierzę, że to wszystko się tak zakończyło. Ja nawet umrzeć nie mogę! I tak znajdę się w tym jebanym piekle! Mam dość! Mam ochotę uciec, odizolować się od wszystkich. Wrócić do normalnego życia wraz z Liu i Jeffem. Gdyby nie ich ta przeprowadzka. Wszystko byłoby pięknie! Co ja wyprawiam? Przecież nie mogę wszystkiego zwalać na innych. To wszystko to moja wina. Dopiero teraz zauważyłam to jak wszystko jest spieprzone.

-Nie obwiniaj się koteczku- nawet nie zauważyłam gdy do pokoju wszedł Zalgo. Zaczyna się. Ale zaraz z kąd on wiedział o czym ja myślę?!

-Widzisz ten znak na swojej ręce? On nas łączy. Dzięki niemu słyszę twoje myśli.- Ja nawet sobie w tym jebanym piekle pomyśleć nie mogę!? Nie wierzę! Skoro on czyta w moich myślach to czemu ja nie mogę w jego?

-Ha! Ja jestem na to odporny! I może trochę grzeczniej do swojego męża?- odpowiedział na moje myśli. Ja nie wierzę!

-Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem- powiedziałam prawie nie słyszalnie, a gorzka łza spłynęła po moim policzku.- Liu mnie uratuje- dodałam jeszcze ciszej.

-On?! On nie żyje- naśmiewał się ze mnie

-Łżesz!- wykrzyczałam, a on wpadł w psychopatyczny śmiech. Moje poliki były całe mokre od łez.

-Sama zobacz- wyczarował chmurkę dymu, a w niej ciało martwego Liu. Nie mogłam znieść tej presji. Zaczęłam kołysać się do przodu i do tyłu cicho powtarzając kłamiesz. On nagle mnie pocałował. Pocałunek był nachalny i brutalny. Nie taki jak Liu. Szybko się od niego oderwałam i z całej siły walnęłam go w twarz, a on mi oddał ze zdwojoną siłą. Bolało jak nie wiem. Wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami i krzycząc.

-Jeszcze będziesz moja!- wiem jedno jakoś muszę to przetrwać, na pewno pilnuje mnie wiele demonów, więc drugi raz z tąd nie uciekne. Pozostało mi tylko czekać na ratunek. Tylko od kogo? Na ziemi pozostawiłam złe wrażenie. Pewnie teraz większość się cieszy, że odeszłam stamtąd. Nie mam pojęcia co teraz począć...

Trust me again ~ Homicidal Liu [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz