C a m i l a
— Hej! — Słyszę głos swojej przyjaciółki. — Camila, do cholery!
Powoli unoszę głowę znad ekranu komputera, aby dostrzec truchtającą do mnie sylwetkę kobiety. Unoszę pytająco brew, kiedy zatrzymuje się przy biurku, które poniekąd dzielimy, a mimo to nic nie mówi.
— Co się stało? — Jestem znudzona. Siedziałam część dnia nad poprawkami jednego z wywiadów, bo musiałam spłacić innej koleżance dług. To był dramat.
Normani bierze kilka głębokich oddechów, jakby pokonała nie wiadomo jaką odległość. Wzdycham na to cicho, czekając cierpliwie, aż powie mi, o co właściwie jej chodziło.
Ostatecznie przerzuca część włosów w tył jednym ruchem głowy — to coś, co jest u niej bardzo charakterystyczne. Co więcej, przeważnie wykonuje go, zanim zaczyna streszczać mi jakieś interesujące nowinki. To już na samym starcie zwraca moją uwagę.
Oczywiście to nic dziwnego, że chodzi o plotki — co trochę ironiczne, pracujemy w redakcji, w której kilka działów zajmuje się tego typu domysłami na temat celebrytów. I chociaż MCJ Publisher wśród internautów jest uważany za solidne źródło informacji, przynajmniej w dużej liczbie przypadków, tutaj również wydarzają się dziwaczne sytuacje.
— Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że chciałabyś w końcu przeprowadzić porządny wywiad? — Kiwam głową po tym, jak na nowo się do niej zwracam, obracając się wcześniej odpowiednio na fotelu, który zajmuję. — Cóż, może ktoś szepnął słówko bądź dwa Angelice z 14 piętra, że jesteś solidnym kandydatem, aby dobrze wykonać robotę.
Moje oczy rozszerzają się, a ciało nawet nie drga o minimetr. Cholera, co ona zrobiła?
— Normani — używam jej pełnego imienia, co rzadko się zdarza. — Coś ty zrobiła?
Kobieta uśmiecha się do mnie szeroko i znowu zarzuca włosami, patrząc przelotnie na zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku. Ja za to wciąż wpatruję się w nią z chęcią mordu. Prawdziwego mordu. Bo co jeśli dostanę naganę za to, że pcham się nie do swoich obowiązków?
Reaguję tak, ponieważ od momentu zatrudnienia nie dostałam możliwości, aby zrobić coś naprawdę solidnego. I teraz, gdy taka okazja jest dla mnie w ogóle brana pod uwagę, zaczynam się stresować, bo co, jeśli rzeczywiście kiepsko wypadnę? Może poślą mnie po wywiadzie do kompletnie innego działu? Może nie zrobię przeprowadzę rozmowy z potencjalnym klientem wystarczająco dokładnie? Albo nie zastosuję się do wytycznych?
Tutaj jest zbyt wiele pytań, abym mogła prawdziwie cieszyć się z takiej okazji.
— Za piętnaście minut masz spotkanie z kimś z zarządu na samej górze.
— Że co? — Mój głos robi się piskliwy.
Prawie przewracam krzesło, kiedy się podnoszę, aby stanąć przed przyjaciółką.
— Nie wiem, czy z Austinem, czy Samem — wzrusza ramionami jak gdyby nigdy nic. — Ale lepiej się nie spóźnij, to 17 piętro, a my jesteśmy na 9.
— Zabiję cię — wskazuję na nią palcem wskazującym, a ona krótko się śmieje.
— Kochasz mnie, Mila.
Wypuszczam spięty oddech i szybko odchodzę od swojego biurka, zostawiając na nim chaos. Generalnie nie lubię siedzieć w syfie, ale podczas pracy jakoś lepiej działam, gdy mam wszystko porozkładane na blacie — nawet jeśli dla osoby przechodzącej moje biurko wygląda niczym śmietnik.
— A co jeśli mnie wyśmieją? — Kordei wywraca oczami na to pytanie, po czym kopie moje dupsko z kolana, zanim przy pomocy dłoni wypycha w stronę wyjścia z naszego działu.
CZYTASZ
Anancastic
FanfictionCzęść mnie chce utrzymać się na szczycie. Część mnie chce nareszcie zabłysnąć. Część mnie chce stąd uciec. Część mnie chce się bawić. Część mnie chce już umrzeć. ↴↴↴↴ Okładka autorstwa @MadamLeBieber.