Opieram się o krzesło, patrząc z uwagą na mimikę twarzy przyjaciółki, która chyba trochę nie dowierza temu, jak przebiegło moje spotkanie z panią Jauregui. Po całym incydencie skorzystałyśmy w przypisanych porach, aby udać się do kawiarni i mieć pewność, że nikt z pracy nie podsłucha naszej rozmowy.
— Cholera, nie wierzę, że widziałaś szefową — odchyla się na swoim miejscu z otwartymi ustami. — To pieprzona szefowa wszystkich szefów!
— Szkoda, że dowiedziałam się tego od niej — daję sobie płaskiego w czoło. Może nie wystarczająco dobitnie, aby inni klienci kawiarni spojrzeli na mnie, jak na wariatkę, ale wystarczająco, aby podkreślić Normani to, że czuję się jak idiotka. — Cholera, tak bardzo się zbłaźniłam. Weźmie mnie za jakąś kretynkę.
— Nie bądź dla siebie taka surowa — Mani kręci lekko głową. — To nic takiego, że się zestresowałaś. Ja bym się posrała ze strachu — wzdryga się na pokaz, zanim pozwala sobie na lekki uśmiech w moim kierunku. Wiem, że chce mnie rozweselić, abym później w domu nie zabijała się myślami. — Jak ona wygląda, tak właściwie? Nigdy nie sprawdzałam całego zarządu. Wystarczało mi to, że znam Austina i cholernego Sama.
— Ona jest...nieco przerażająca. Mam na myśli, jest bardzo stanowcza i konsekwentna. W końcu zwolniła kogoś, ot tak. I to, cholera, przy mnie! — Opieram łokcie o blat stolika, patrząc z uwagą na filiżankę pełną do połowy przesłodzonej kawy. — Ale muszę przyznać, że pomimo tego pierwszego wrażenia, nie jest stara. Naprawdę — wzdycham cicho. — Tylko wiesz, strach się na nią spojrzeć, bo ma naprawdę kamienną twarz i w ogóle...cała ta jej aura taka jest. Wyraźnie jest niedostępna, do szpiku kości profesjonalna i nie ma opcji, aby przejść z kimś takim na "ty".
Mani podsuwa mi swojego iPhone'a koło filiżanki, gdzie widnieje zdjęcie wspomnianej kobiety. Zdjęcie jest prawdopodobnie z jakiejś gali, gdzie ma na sobie długą suknię z wycięciem przy prawej nodze. Nie pozuje jakoś specjalnie. Jej mina pokazuje zaledwie, a jednocześnie aż lekką irytację.
— Jest gorąca, zapomniałaś tego dodać — stwierdza Kordei. — W ogóle, co to za perfekcyjny makijaż — wysuwa dolną wargę.
Tak sama wysuwam wniosek, bez mówienia o nim na głos, że pani Jauregui chyba lubi mocno podkreślać swoją twarz i oczy. Makijaż ma podobny do tego, który dziś widziałam. Jedyna różnica jest taka, że szminka na zdjęciu jest czerwona, a nie bordowa — oczywiście obie w macie — i włosy są trochę inaczej ułożone.
— Miała dziś podobny.
— Cholera, szefowa to perfekcja — zaczynam się śmiać. — No co?
— Jeszcze pomyślę, że jesteś zadeklarowaną lesbijką, Mani — patrzę z rozbawieniem na jej naburmuszoną minę.
— Hej, to jest moja nowa crush, okej? Dość patrzenia, tylko ja mogę — zabiera szybko telefon i przykłada go do swojego mostka.
— Już to widzę, jak z nią rozmawiasz — ponownie się śmieję. — Czekaj, pewnie w ogóle byś się nie odezwała — wskazuję na nią palcem wskazującym prawej ręki. — Pożerałabyś ją tylko wzrokiem.
— Czy mi się zdaje, czy masz chrapkę na moją crush, Cabello? — Mruży podejrzliwie swoje ciemnobrązowe oczy, ale na całej jej twarzy i tak widnieje rozbawienie. — Czuję pieprzoną wojnę, Karla Camila — dodaje, cmokając na sam koniec i robiąc dziób ze swoich ust.
— Mani, masz coś z głową — wywracam oczami, kiedy posyła mi wpół rozbawioną, a wpół rozzłoszczoną minę, po czym zaczyna coś szukać w telefonie. — Jednak, mimo wszystko cieszę się, że dostałam w końcu wywiad. Muszę go zrobić perfekcyjnie.
CZYTASZ
Anancastic
FanficCzęść mnie chce utrzymać się na szczycie. Część mnie chce nareszcie zabłysnąć. Część mnie chce stąd uciec. Część mnie chce się bawić. Część mnie chce już umrzeć. ↴↴↴↴ Okładka autorstwa @MadamLeBieber.