True Love | Harley & Joker |

4

Jak co dzień bez zwlekania udałam się do pracy. Jednak miałam jeszcze coś do załatwienia, a mianowicie załatwić kałacha dla Jokera. Byłam tą sytuacją bardzo podekscytowana, ponieważ nigdy nie miałam styczności z bronią. Dla bezpieczeństwa założyłam bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne. Wzięłam duży czarny plecak ze sobą, aby mieć gdzie trzymać ową broń.

Wyszłam z mieszkania, wsiadłam do samochodu i pojechałam śliskimi od deszczu drogami do sklepu z bronią. Nieśmiało podeszłam do gościa sprzedającego towar, widać było, że to nielegalny interes. W każdej chwili mogłam być ofiarą tego faceta- to był gangster. Bez namysłu wyjęłam cegiełkę banknotów z torebki i położyłam na blat. Gościu od razu wiedział o co mi chodzi, podał mi kałasznikowa. Schowałam go do mojej ,,skrytki''. Wychodząc czułam wzrok kasjera na sobie, chyba wiedział dla kogo jest ta broń. Joker jest znanym przestępcą w Gotham, więc nie zdziwiłabym się, gdyby wiedział o kogo chodzi.

Uważnie, patrząc na wszystkie strony podbiegłam do auta i pojechałam w stronę Arkham Asylum. Tak, żeby mnie nikt nie zauważył zostawiłam broń w moim gabinecie na widoku. Jak siedziałam na krześle, miałam już zaczynać papierkową robotę, jednak świadomość, że pilnuję tak niebezpiecznej broni ciążyła na mnie cały czas.

Siedziałam spokojnie, a przynajmniej próbowałam. Nagle usłyszałam ogromny i aż za głośny jak dla ludzi huk. Po chwili, kiedy nie wiedziałam co się dzieje, włączył się alarm. Czerwone światło oślepiało mój zmysł wzroku. W progu drzwi ledwo co oślepiona światłem alarmu, ujrzałam mojego maleńkiego, czyli Jokera. Patrzyłam na niego nie pewnym wzrokiem, a on szybko do mnie podbiegł. Zaczął szukać wzrokiem dobrze znanej mu broni, wziął ją w ręce. Ja byłam następna, pocałował mnie w policzek i przytulił mocno. Wrzucił mnie na swoje ręce, i pobiegł szybko podziemiami Arkham. Nigdy nie widziałam tych korytarzy, musiał to bardzo dobrze zaplanować.

Na szczęście nie napotkaliśmy żadnych strażników. Ujrzałam światło słoneczne. Rozejrzałam się po znanym mi już parkingu i zauważyłam fioletowe lamborgini, w którego stronę Joker zaczął mnie prowadzić. 

-Wsiadaj, kochanie!- krzyknął do mnie Joker.

Zdezorientowana tą sytuacją, nie pozostało mi nic innego jak wsiąść do samochodu. Jestem gotowa- pomyślałam. Nie ważne co się stanie jestem gotowa, ważne, że jestem przy moim ukochanym.

Nie zorientowałam się, a byliśmy już na miejscu. Moim oczom ukazała się wspaniała rezydencja. Joker zaprosił mnie do środka. Było już po wszystkim, siedzieliśmy w domu w sypialni i wspominaliśmy emocje związane z ucieczką z Arkham Asylum. 

-Dziękuje, że mi pomogłaś. Nie sądziłem, że taka uczciwa i rozsądna kobieta pomoże mi w ucieczce z psychiatryka.

-Nie ma za co, kochanie.

Nie wiedziałam co mam innego powiedzieć, po tym co razem zrobiliśmy... Nie mogłam uwierzyć w to co zrobiłam.

-Chciałbym ci coś powie...

Jego słowa przerwał mój pocałunek. Czułam wielką potrzebę zrobienia czegoś więcej. Jak na razie jedynym naszym zbliżeniem były pocałunki. Wiadomo, że tego nie mogliśmy zrobić w sali albo w jego celi.

Nagle poczułam jego usta na mojej szyi. Odchyliłam ją dając mu większy dostęp do mojego ciała. Zaczął ze mnie zdejmować ubrania a ja z niego.

-Kocham cię Harley. Jesteś jedyną osobą na której mi bardzo zależy.

-Ja ciebie też kocham. Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia.

Zaczął mnie namiętnie całować. Ja jego tak samo. Położył mnie na łóżku nadal mnie całując. Ja zaczęłam mu rozpinać powoli koszulę, była brudna, ale to mi nie przeszkadzało to była w końcu koszula Jokera. On zaczął robić to samo, bez przerwy mnie całując. Nim się obejrzałam byłam już w samej bieliźnie. W tej chwili poczułam się jeszcze lepiej w jego objęciach. Pomogłam mu zdjąć spodnie. Oboje zostaliśmy już w samej bieliźnie. On położył się na mnie, oboje byliśmy nadzy. 

-Jesteś gotowa? Mam dla ciebie całą noc.

-Oczywiście, maleńki.

Tak zaczęła się nasza upojna noc. Baraszkowaliśmy aż do rana.