Subaru Rozdział 9

1.2K 87 0
                                    

 Kogo wybierze? Shu czy Reijiego? Pewnie Shu. Chyba zauważyła, że Reiji nie jest tak uprzejmy jak udaje. Cóż, on ma tyle samo trupów na koncie co Ayato i Kanato.

  - Subaru.

I po sprawie. Chwila, ŻE CO?!

  - Hah?! CHCESZ ZGINĄĆ?! Zaraz to załatwię! - wściekły ruszyłem w jej stronę. Nie będę brał udziału w Jego eksperymentach! Chcę mieć święty spokój i nie musieć się nikim opiekować! Próbowała stopić się w jedno z kanapą drżąc na całym ciele. Twarz pełna przerażenia. I dobrze! Rozerwę idiotkę na strzępy!

  - Mamy jej nie zabić, zapomniałeś? - Shu jako jedyny spróbował mnie powstrzymać.

  - Gówno mnie to obchodzi! Nie jestem jebaną niańką! - Byłem tak wściekły, że nie zauważyłem, że odpowiedziałem mu po japońsku.

  - Jak tam chcesz, skoro chcesz zostać ukarany – odpowiedział Shu, w jego głosie było słychać ostrzeżenie.

  - Kiedyś zabiję i ją i Jego – mruknąłem. Nie śpieszyło mi się do kary, w końcu Ten Drań mógłby skrzywdzić matkę, by mnie ukarać. Ona przeszła przeze mnie wystarczająco dużo. Teraz muszę dopilnować, żeby mała nie plątała mi się pod nogami, bo jak ją rozwalę to będę mieć przerąbane.

  - Ty! Nie obchodzi mnie jakie masz z Nim powiązania. - coś musi być. Nie wysłał tu przypadkowej dziewczyny skoro nakazał utrzymać ją przy życiu - Nie nachodź mnie, bo ... - przywaliłem w rękę i zachichotałem złośliwie, gdy podskoczyła ze strachu – Jak mnie wkurzysz to po tobie! - przeniosłem się do ogrodu, żeby odetchnąć. Nie wytrzymałabym teraz zamknięty w trumnie. Usłyszałem tylko jak Laito mówi: Szkoda.

Krążyłem po ogrodzie spoglądając na białe róże. Próbowałem się uspokoić, a ich widok często mi w tym pomagał. Chyba, że akurat on był powodem furii...

Co za idiotka! Przyjechała do posiadłości i myśli, że będę się nią zajmował, bo Ten Drań tego chce! Chciałem być sam. Powinienem być sam, do cholery! Dla wszystkich było lepiej gdy byłem sam. Wszystkim czego chciałem był spokój i samotność, a teraz zostało mi to odebrane przez tą gówniarę. Dziewczyna zginie, a ja będę miał jeszcze więcej krwi na rękach. Będę jeszcze większym potworem.

Przechodząc w pobliżu okien usłyszałem fragment rozmowy Pauliny i Yui.

Akurat Yui mówiła: "wkrótce wrócisz do domu, prawda? Musisz tylko przeżyć ten czas."

Dziewczyna spytała się jej słabo ile już tu jest, a blondynka odpowiedziała, że pół roku. Yui ściszyła głos pocieszając Paulinę, że ma rodzinę, która na nią czeka, więc da radę. Dziewczyna próbowała też ją pocieszyć mówiąc, że ona też z pewnością wróci do domu. Ale trochę jej nie wyszło. W końcu Yui nie ma szans na odejście. I dobrze o tym wie. Jej los za bardzo związał się z nami i nie chodzi tylko o jej związek z Ayato.

Po tej całej akcji z Cordelią się zmieniła. I to nie w kwestii charakteru, ale w sensie fizycznym. Posiadając serce tej wiedźmy nigdy nie była do końca człowiekiem, choć nie zdawała sobie z tego sprawy. Wbicie sobie w serce sztyletu zabijającego wampiry, będąc w trakcie przemiany w jednego, spowodowało jakieś dziwaczne zmiany w jej organizmie, których Reiji jeszcze całkiem nie rozgryzł. Na razie wiemy, że jej krew pachnie słodziej niż po przybyciu, ale nie aż tak słodko jak w trakcie przebudzenia. Nie doprowadza nas też do szału. Nie wiemy co z kwestią smaku, bo Ayato nie daje nam spróbować. Yui nie jest wampirem, pomimo przeżycia przebudzenia. Nie jest też demonem. Reiji podejrzewa, że przemiana w wampira została w jakiś sposób przerwana przez mój sztylet. Ponadto nie postępuje dalej, pomimo że Ayato bezustannie pije jej krew. Jakby proces został zablokowany przez srebro. Yui odżywia się, czuje i myśli jak człowiek. Wygląda na to, że nie pozyskała żadnych mocy, poza nieco przyśpieszonym gojeniem. I wydaje się, że przestała się starzeć, ale co do tego będziemy mieć pewność dopiero w przyszłości. Jest zbyt bezbronna, ma zbyt delikatną naturę, by ją zostawić, rzucić na pożarcie nieśmiertelnym. Jest nieprzystosowana do takiego życia. Zupełnie jak moja matka. Biedna dziewczyna. No i zakochała się w tym idiocie. Z wzajemnością. Potem zaś porwali ją ci cholerni mieszańcy...

Odszedłem w głąb ogrodu, by nie słyszeć dalszej części rozmowy.

Zakontraktowana (Diabolik Lovers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz