Rozdział40: Znajdę Cię.

2.8K 161 12
                                    



To ostatni rozdział i został jeszcze Epilog.
+ Jeśli nazbiera się trochę gwiazdek i komentarzy, to dodam jeszcze dzisiaj albo jutro.
Chciałam wam jeszcze BARDZO podziękować za ponad 100k wyświetleń! JA PIERDOLE JESTEŚCIE NAJLEPSI OSNXHDISLXNHXUD!
A teraz zapraszam do rozdziału:)

Lydia

Pokręciłam głową, jęcząc pod nosem z powodu bólu głowy. Cholera. Popatrzyłam przed siebie. Przez mgłe mogłam ujrzeć trochę pokoju. Niezadbanego pokoju. Kiedy już powoli zaczęłam odzyskiwać ostrość rozejrzałam się.
To miejsce wyglądało jak melina, dosłownie. Puszki po alkoholu walały się po całym pomieszczeniu, dywan był cały brudny nawet nie chcę wiedzieć od czego, meble obdarte, ściany obskurne, a sama leżałam na śmierdzącym materacu. Gdzie ja jestem? Nie pamiętam nawet połowy. Tak jakby film mi się urwał. Okej, powoli.
-Justin pojechał coś załatwić.
- Skończyłam z nim rozmawiać.
-Huk.
-Włamanie
-Zostałam porwana.- Wyszeptałam sama do siebie. To uderzyło we mnie jak kubeł zimnej wody.
Zaczęłam ciężko oddychać ze strachu. Próbując się podnieść z materaca, naparłam na rękę i od razu poczułam ból w okolicach ramienia. Syknęłam pod nosem i zagryzłam wargi. Odruchowo złapałam za bolące miejsce. Ja pierdole, zabierzcie mnie z tego piekła.
Co ja takiego zrobiłam? Czy kiedykolwiek zrobiłam komuś krzywdę? Nie. Nigdy w zyciu nikomu nic nie ukradłam, rodzice nie mieli ze mną problemu, nie to co z moim bratem, a wszystko co najgorsze przytrafia się właśnie mnie.
-Nie narzekaj, mogło być jeszcze gorzej albo.... Albo będzie.
Oho. Odezwała się moja podświadomość.
Westchnęłam i wróciłam do mojej dawnej pozycji. Nie mam siły, żeby teraz wstać. Nie mam siły na nic. Nie wiem gdzie jestem, co tu robię, dlaczego zostałam porwana.
Może to przez Biebera? Zauważ od czasu, kiedy on się pojawił, pojawiły się również problemy za które ty płacisz.
Przestań. Co za bzdury.
Sama w tym momencie się okłamujesz, Lydia. Wiesz jak jest.
Może i faktycznie od czasu, kiedy jestem z Justinem dzieje się co się dzieje, ale ja wiedziałam na co się piszę. Nie trzymał mnie siłą. No nie licząc początku naszej znajomosci, ale to całkiem inna bajka. On... on nie jest temu winien. W ogóle, dlaczego kłócę się sama ze sobą? Popadam w paranoję...

Zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam, jak ktoś szturcha i klepie moje ramie. Chyba znowu mi się przysnęło. Przymrużyłam oczy i popatrzyłam na osobę, która stała nade mną.
-Wstawaj.- Powiedział szarpiąc mnie za rękę przez co byłam zmuszona się podnieść, a raczej przeciągnąć po ziemi. Syknęłam z bólu. Moja ręka bolała coraz bardziej. Facet złapał mnie za włosy przywołując do pozycji stojącej. Zacisnęłam powieki, żeby tylko sie nie rozpłakać i ruszyłam za nim. Szliśmy przez ciemny korytarz, gdzie nic praktycznie nie widziałam i byłam zdziwiona, że ciemnoskóry mężczyzna jest w stanie cokolwiek zobaczyć. Przerażało mnie to. Nie wiedziałam gdzie idę i po co.
Nagle zostałam wepchnięta do jakiegoś pokoju. Moje zaskoczenie spowodowało, że upadłam na ziemię jeszcze bardziej urażając rękę. Zostałam ponownie pociągnięta tak abym stała. Zmęczonym wzrokiem popatrzyłam przed siebie i to co zobaczył totalnie ścięło mnie z nóg. Mój brat. Mój brat!!! Wyrwałam się z rąk mężczyzny i jak najszybciej próbowałam podbiec do bliskiej mi osoby, by się przytulić. Szybko jednak moje plany poszły na marne, ponieważ zostałam powalona na ziemię.
-Dzięki Claus, ale mogłeś delikatniej.- Powiedział mój brat.
Co tu do kurwy się dzieje?
-Lydia, Lydia, Lydia. Siostrzyczko.- Powiedział rozkładając ręce.- Tęsknilaś?
-Co tu się dzieje, możesz mi wyjaśnić?
-Bieber się dzieje. A dokładnie jego gang. Jesteś dziewczyną jednego z nich, nie chcę wypowiadać ponownie jego nazwiska bo mnie mdli, ale że jesteś jakoś powiązana z osobą z gangu, sama do niego automatycznie należysz, a ja nie mogę sobie pozwolić, żeby moja własna siostra była przeciwko mnie.
-Nie rozumiem. Przecież... i co zamierzasz? Bo dalej nie wiem o co Ci chodzi.
-Albo powiesz mi co planują, bo wiemy, że coś mają albo... albo giniesz. Nie mam skrupułów nawet dla Ciebie, więc nie myśl, że się wycofam.- Wyszeptał pochylając się nade mną.- Ty wybierasz. Masz czas do jutra.
Po tych słowach kazano mi wrócić do "pokoju". Kazano? Dobra nie, oni mnie tam zaciągnęli. A dokładnie ten miły pan, który mnie tu przyprowadził.

Nie wiem czemu to zrobiłam.
Powinnam czuć do niego odrazę, a ja? Podbiegłam i sie przytuliłam. Może to przez strach? Chciałam przez chwilę poczuć sie bezpieczna? Impuls?
W tamtym momencie nie myślałam. Byłam w szoku. A teraz? Czuję się zdradzona. I nie tylko. Czy za nim tęskniłam? Pewnie, że tak. Brakowało mi tego opiekuńczego brata, który stawiałby się za mną, gdy ktoś by mi dokuczał.
Z którym mogłabym porozmawiać. Po prostu. A tymczasem? Zostałam przez niego porwana. Brzmi idiotycznie i śmiesznie, ale tak jest.
I teraz co ja mam zrobić? Powiedział, że mnie zabije jeśli nic mu nie powiem, ale co ja mam mu powiedzieć? Z chłopakami tak nie przebywam, tylko z Justinem, ja... ja w ogóle nie wiem co mogą dokładnie planować. Okej, słyszałam kilka razy, jak mówili coś o zemście czy innych sprawach na których w ogóle się nie znam. I mimo, że wiem tylko tyle, nic mu nie powiem.
Och, serio Lydia? Czy tak bardzo Ci na nim zależy, że nic nie powiesz? To przez niego tu jesteś. No dawaj. Będziesz z bratem. Tak tego bardzo chciałaś.
Przestań!
To nie jest Justina wina. To nie on kazał mnie porwać. To Danny. On zapewnił mi te wrażenia i poniżenie. I ja mam mu pomóc? Nigdy.
Nie jest tego wart.

Leżałam już od godziny i wpatrywałam się w sufit. Byłam głodna, brudna i zmęczona psychicznie. Fizycznie też.
Jedno mnie cieszyło. Że nikt nie przychodził do tego pokoju i nie musiałam patrzeć na ich twarze. A może uda mi się uciec? Westchnęłam, kiedy zobaczyłam, że za oknem po mojej prawej stronie są kraty. Jak w więzieniu...
Spojrzałam na swoje dłonie które splotłam na klatce piersiowej. Ciekawe co robi teraz Justin. Wrócić do domu to już dawno wrócił, ale czy mnie szuka? Powiadomił resztę?
Powiedział, że mnie kocha, więc mnie nie zostawi, nie mógłby. Prawda?
Tęsknie za nim. Chciałabym, żeby teraz mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Że nic mi nie grozi i jestem bezpieczna.
Ale on mnie znajdzie. Wierzę w niego.
Żebyś się czasami nie myliła.


*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*

Justin

Nie potrafię opisać co czułem. Tego nawet nie można nazwać pustką. Czuję, jakby ktoś wyrwał mi serce. Zabrali mi cały mój świat.
Moje wszystko. Brzmi może banalnie, ale mam to w dupie.
Nie śpię. Dniami i nocami przesiaduję w magazynie, kuchni, pokoju, i myślę co mogę jeszcze zrobić, o ile da się jeszcze coś.
Nie jem. Nic nie przechodzi mi przez gardło.
Nawet nie myślę o jedzeniu, nie mam na to czasu i ochoty.
Postawiłem cały gang na nogi i nic. Traciłem powili nadzieję, co nie było dobre. Nie mogę tak myśleć.

*

-Stary, powinieneś się położyć. Chociaż na chwilę. Minął tydzień, a ty nie zmrużyłeś oka.- Mruknął Bruce, pocierając swoje skronie.
-Nie chce mi się spa...
-Nie pierdol, że Ci się nie chce.- Westchnął.- Nie zmrużyłeś oka od tylu dni, idź się połóż, bo padniesz.
-Powiedziałem, że nie chce. Co ty byś kurwa zrobił na miejscu?
-Bieber... Rozumiem Cię, ale mnie kurwa w tym momencie najmniej interesuje. Skoro chcesz jej szukać, musisz być wyspany. Jutro wyjeżdżamy i ledwo ustaniesz na nogach, jesteś wycieńczony. Daj sobie pomóc i chociaż raz mnie posłuchaj.
Nabrałem powietrza do płuc po chwili je wypuszczając. Może i ma racje. Powinienem się położyć, jutro wyjeżdżamy i muszę być gotowy na wszystko.
Pożegnałem się na końcu z przyjacielem i ruszyłem na górę. 
Leżałem jeszcze chyba tak z godzinę, bo nie mogłem przestać myśleć. W końcu zmęczenie wzięło górę i zasnąłem.

Zszedłem na dół już gotowy do wyjścia. Spojrzałem na Davida, który układał torbę, jak podejrzewam z bronią, pod drzwiami. Już miałem iść w jego stronę, ale usłyszałem wołanie. 

-Bieber, dawaj tu szybko. -Krzyknął Rob.- Mamy coś.
-Co jest?- Zapytałem zdezorientowany, a moje serce zabiło szybciej.
-Zmieniamy całkowicie kierunek. Wiem chyba gdzie jest Lydia.
I właśnie w tym momencie przez moje ciało przeszło miliony prądzików, a nadzieja powróciła.

Mogli zaatakować nas, ale nie mieli pierdolonego prawa dotknąć moją kobietę.
Znajdę Cię Lydia. Znajdę, a Ci którzy nas rozdzielili pożałują.

Uprowadzona.j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz