Powiew wiatru

109 13 0
                                    


2 miesiące później

Razem z Alex staramy się nie wspominać tamtego dnia w mieszkaniu Magdy, a propo niej. Jest w więzieniu, złożyłam zeznania, uznałyśmy z Alex, że tak będzie lepiej. Leżąc razem w łóżku wpatrywałyśmy się w swoje oczy jak zakochane nastolatki. 

-Co sądzisz o tym abyśmy wyjechały na kilka dni nad morze? Jest koniec listopada, jest śliczna pogoda i obie mamy kilka dni przerwy na studiach i w pracy. To jak?- Zapytałam uśmiechając się pod nosem. 

Alex przybliżyła się do mnie i wtulając się w zagłębienie w mojej szyi zamruczała udając, że się zastanawia. Wiedziałam, że od dawna marzyła o takim wyjeździe. 

-Moooooże

-Może?- zapytałam dodając- nie to nie.

Czułam jak Alex się uśmiecha wydychając przy tym powietrze na moją szyję, przez co poczułam miły dreszczyk. 

-Tak- odpowiedziała, a ja złożyłam jej pocałunek na szyi.

-Ale teraz już trzeba wstać moja droga- powiedziałam- trzeba wszystko załatwić, jakiś domek, autobusy i spakować się, bo u nas jest zimna co dopiero nad morzem. No raz raz- wstałam z łóża i pospieszałam dziewczynę. 

Wieczorem miałyśmy już wszystko zrobione, plecaki spakowane a o 22 miałyśmy autobus nad morze. Mimo, że nie lubię Polskiego morza akurat chcę go zobaczyć w zimie, gdy wszystkie igły już spadły, a śnieg lekko pokrywa chodniki. 

-Alex!

-Tak?

-Wzięłaś na pewno lustrzankę?- zapytałam schodząc już po klatce schodowej.

-Tak kochanie- odpowiedziała i splotła nasze ręce wychodząc z bloku. 


Jechałyśmy 8h nawet nie tak źle. Jest godzina 12 rano i już powoli się zadomowiłyśmy w naszym domku, które był z drewna, miał taras, z którego widok rozchodził się na cały Bałtyk. W środku jest kuchnia połączona z salonem. Obok kuchni łazienka z dużą wanną. W całym domu roznosił się zapach wanilii i lasu, którym był otoczony domek.

Tu jest ślicznie- słyszę głos Alex, która wpatrywała się w okno.

Nie odpowiedziałam, była zapatrzona na piękno za oknem, była szczęśliwa, było to widać w jej oczach. Nie mogłam się napatrzeć na Nią, chwyciłam lustrzankę i usiadłam na kanapie, z której miałam idealny obraz na jej profil. Zrobiłam kilka zdjęć, odłożyłam aparat na stół i przytuliłam się do Alex. Była taka ciepła, a na polu było tak zimno. Objęła mnie i tak przytulając się szłyśmy do kuchni, to znaczy Alex nas tam zaprowadziła. Co oznaczało, że jest głodna. Dobrze, że kupiłyśmy kilka rzeczy w drodze do domku. 

-Co chcesz do tego jedzenia?- zapytałam znudzona, puszczając Alex z uścisku.

-Coś dobrego- z uśmiechem odpowiedziała.

-Czyli coś słodkiego- zaśmiałam się, zawsze jej o to chodzi, gdy tak mówi. 

-Tak- wyszeptała w moje ucho, podchodząc do mnie. 

Alex była wyższa ode mnie, więc nie miała z tym problemu i często to wykorzystywała między innymi do szeptania albo całowania mnie w kark. Postanowiłam, że zrobię nam naleśniki z nutella i bananem. Obie je kochamy, gdy położyłam talerz z nimi na stole Alex od razu się ucieszyła jak małe dziecko ,które dostało swoją wymarzoną zabawkę. 

-Smacznego- powiedziałam widząc uśmiech na twarzy Alex.

-Mmm, dziękuję- odpowiedziała po chwili przełykając już pierwszy kęs. 


Chwile łagodneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz