Czy to na prawdę się stało?

330 18 0
                                    


Obudziłam się, była 10 rano niedziela. Nic nie mogłam sobie przypomnieć z wczorajszej imprezy. 

Łeb mnie napierdalał, boże nigdy tak nie zabalowałam. Lekko się oprałam na łokciach, rozglądnełam sie, a obok tusz kilka centrymetrów ode mnie leża ona.. Karina. Nagły natłok myśli, czy.. czy ja sie z nią przespałam? Rozglądnełam sie dookoła, wszedzie nasze ciuchy. I ja i Karina byłyśmy nagie. Kurwa..

Wstałam, przykryłam dokładnie dziewczyne kołdrą, mimo ze nie lubiałam jej.. Poszłam zaparzyć kawe. Starałam sie jej nie pić, ale teraz no musze. Zrobiłam też śniadanie dla siebie i dla Kariny. 

Wchodze do swojej sypialni, Ona nadal śpi. Podchodze kłate tackę z kanapkami obok. 

-Karinaaa, wstawaj- mówie cichym i spokojnym głosem

Dziewczyna obraca się na drugą stronę. Boże kobieto nie dość, że mnie wykorzystałaś to jeszcze muszę Cie karmić i budzić.

-Wstawaj!- zabieram jej energicznie pościel. Patrzy na mnie zdezorientowana. 

-Co sie dzieje?- pyta zdziwiona

-Masz śniadanie- podaje jej tacke- i proszę Cię ubierz sie i wracaj do swojego domu..Nie chce wiedzieć do czego Ty mnie zmusiłaś

-Było cudownie- Uśmiecha się i przegryza kanapki

-Ciesze sie..

Wstałam i wzięłam jednego papierosa z paczki Kariny. Boże ten weekend nie mógł się wydarzyć. Zapalam fajke i wychodzę na balkon. Usiadłam na posacce i przyciągnełam nogi do siebie.  Dziewczyna przychodzi z bluza dla mnie.

-Ubierz, nie dość, że palisz mimo że nigdy tego nie lubiałaś jeszcze zmarzniesz- usiadła obok mnie i położyła swoją rękę na moim kolanie- Dziękuję za noc- spuściła wzrok na swoje nogi i lekko się uśmiechneła, zauważyłam to.

-Mhm- odpowiedziałam bez uczuć 

Nagle ktoś dobija się do drzwi. Mam nadzieję, że to nie rodzice. Boże chyba bym sie zabiła.

Poszłam otworzyć, w progu stoi 2 policjantów. 

-Dzień dobry, o co chodzi- pytam zapinajac ostani guzik bluzki, jedyną rzeczą którą miałam w ta,tej chwili na sobie.

-Czy jest tutaj Pani Karina?-pyta spokojnie funkcjonariusz 

-Owszem, niech Panowie zaczekają.. Karina choć tutaj!

Dziewczyna ubrana równie ubogo jak i ja, podchodzi. 

-O co chodzi?- Karina zbladła

-Jest Pani podejrzana o zabójstwo, wczoraj w pewnym klubie. NIech sie Pani ubierze i ogarnie, bo idzie Pani z nami.

-Ale jak to, mogę zadzwonić po prawników?

-Ma pani do tego prawo, ale dopiero na komisariacie-odpowiedział jej policjant.

Ja tylko stała jak wryta, nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Karina w ogóle nie panikowała. Czy ja własnie spałam z zabójcą? Kurwa w sumie to zabójczynią. 

Zamknełam drzwi, a ona poszła się ubrać.

-Czy możesz mi kurwa coś wkońcu powiedzie?- pytam wydzierając się

Karina nie reagowała, była już ubrana, pakowała jedynie swoje rzeczy do plecaka. 

-Fajki Ci zostawiam- odpowiedziała już z założonym plecakiem, gotowa do wyjścia. A raczej do więzienia

-Karina..- popatrzyłam na nią a ona przytuliła mnie i szepneła do ucha- Przepraszam i dziękuję- pocałowała mnie w czoło i wyszła.

Usiadłam na blacie w kuchni i wypiłam końcówkę kawy. Jak to się mogło stać? Kurwa i że jeszcze ja nic nie pamiętam. Poszłam posprzątać swoje mieszkanie, był tam totalny syf. Jakby właśnie przebiegło przez nie tornado. Byłam cholernie zmęczona, ale stwierdziłam że musze iść pobiegać. Nie mogłam pozwolić się na tyle myśli. Poszłam sie przebrać w spodenki i wyszłam z mieszkanie. 

Chwile łagodneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz