Patrzę na rosnące pieczywo w piekarniku. Ciepło wychodzące z urządzenia otula moje dłonie.
-Chantal.
Podnoszę wzrok i widzę grubego szefa kuchni, z wysoką białą czapką na głowie. Jego długie wąsy są zakręcone na końcach.
-Jeszcze dwie minuty i wyciągam ten chleb, myślę że się dopiecze- odpowiadam i się uśmiecham. Czy ja naprawdę piekę chleb?
Czuję, jak coś mnie dźga w bok, a potem jestem potrząsana. Budzę się w chwili, gdy dotykam ręką gorącej szklanej powierzchni.
-Mamo? Dlaczego mnie budzisz?- mruczę zmęczona i przewracam się na drugi bok.
-Shawn po ciebie przyszedł.
-Która jest godzina?
-Szesnasta- odpowiada i uśmiecha się szeroko. Wstaje z mojego łóżka i wychodzi, zostawiając słodką woń drogich perfum, które uwielbia. Przecieram oczy, nie zważając na to, czy tusz nadal jest na moich rzęsach czy nie. Leniwie wypełzam spod kołdry i kieruję się do łazienki, aby sprawdzić stan mojej twarzy. Przecież nie wyjdę ze znajomym wyglądając jakbym nie czesała włosów ani nie dbała o cerę przez przynajmniej trzy dni. Popołudniowe drzemki robią ze mnie wrak człowieka, ale przynajmniej się wyśpię i mogę później siedzieć po nocach.
-Kurczaki- mruczę do siebie, kiedy widzę na policzku tłusty ślad po odżywce do ust i sproszkowany tusz do rzęs na powiekach. Przewracam oczami i w ekspresowym tempie się myję i, już gotowa, wychodzę, po drodze zabierając kurtkę i zakładając niezdarnie moje trampki.
-Cześć- wita się ze mną szatyn.
-Dzień dobry, śniłam o pieczeniu chleba, ale mi przeszkodziłeś- odzywam się i podnoszę brwi na chłopaka, uśmiechając się sarkastycznie.
-Przepraszam, że przeszkodziłem ci w pieczeniu chleba we śnie- odpowiada z udawanym smutkiem w głosie i patrzy na mnie spode łba.
Nie mówię nic, czekam, aż Shawn znajdzie jakiś temat do rozmowy. Co chwilę zerkam na niego i widzę, że intensywnie nad czymś myśli.
-Z twoim bratem wszystko w porządku?- o, tego się nie spodziewałam. O co mu chodzi? Jak się miewa czy co?
-W sensie?
Drapie się po karku niezręcznie, po czym zaczyna ruszać energicznie rękami, zanim zaczyna mówić. -Dlaczego udzielam korepetycji starszemu?
-W jego szkole niezbyt skupiają się na angielskim, a przez to, że on nie za bardzo chce się do niego przyłożyć, to tak wyszło- wzruszam ramionami. Chłopak kiwa głową w geście zrozumienia.
-To troszkę dziwaczne.
Kiwam głową.
Idziemy w stronę ratusza. Mijamy wiele barów, dopóki Shawn nagle nie skręca w boczną uliczkę deptaku. Idę za nim, muszę lekko przyspieszyć, aby nadążyć za jego krokiem.
-Znowu mnie prowadzisz gdzieś, gdzie się nie spodziewam- wzdycham i wsadzam ręce do kieszeni kurtki.
-A dlaczego chciałabyś, żebym był przewidywalny?
-Łatwiej by mi było odczytywać twoje znaki- lekko szturcham go ramieniem.
Przewraca oczami i kręci głową. -To tym bardziej nie będę.
CZYTASZ
behind the mask ✽ s.m.
FanfictionCo, jeśli ludzie nie są tymi, za których się podają? Oto i kolejna banalna historia na wattpadzie, zapraszam x 01.06.2015r. | behind the mask ✽ s.m.