Rozdział 17

146 23 19
                                    

Drżałam z nerwów. Bałam się reakcji mamy na kolejne spotkanie z chłopakiem, tym razem innym. Taty jak zwykle nie było, więc o jeden problem mniej.

Z góry zakładam, że go nie wpuści. Przynajmniej tak mówiła, że już więcej nie wpuści żadnego chłopca.
Boże, pomóż.
Calum ma być tu za moment.
A co jeśli mama go rozpozna? Przecież to możliwe. W końcu mam cały pokój w plakatach jego zespołu.

O cholera!

Zerwałam się szybko na górę, niemalże skręcając kostkę, pobiegłam do pokoju. Ręką, głową, stopą zrywałam te wszystkie zdjęcia. Schowałam płyty i tshirty. Wszystko. Nawet ramkę z biletem w środku. Oby teraz nie zaglądał pod łóżko.
Nie chciałam, żeby poczuł się niezręcznie. Wyobraź sobie, że wchodzisz pierwszy raz do czyjegoś domu (na przykład dziewczyny, z którą się umawiasz) i widzisz wszędzie swoją twarz. Ja bym uciekła z piskiem. Całe szczęście, że o tym pomyślałam.

Usłyszałam dzwonek.

- Ja otworzę! - wydarłam się spanikowana.
Znowu przebiegłam (jak dla mnie) maraton. Zdyszana, próbowałam uspokoić oddech. Przeczesałam włosy palcami i poprawiłam koszulkę.
- Cześć - otworzyłam drzwi i odezwałam się pierwsza.
- Cześć - i wyłonił zza pleców moją nową ulubioną latte i jakiś film. Już myślałam, że kolejne badyle!
Uśmiechnął się. Odwzajemniłam.
- Mogę wejść?
- O tak, jasne. Wybacz.
- Spokojnie - szepnął do ucha, jakby wyczuł mój stres. Dzisiaj Cal był jakiś inny. Bardziej pewny siebie. Nie wiem jak to ująć.

Ruchem dłoni pokazałam mu, żeby szedł za mną. Najpierw przedstawię go mamie. Muszę.
Siedziała w salonie oglądając Pretty Little Liars. Wciągnęła się bardziej niż ja.
Odchrząknęłam. Spojrzała na nas.
- Wielkie nieba! Kolejny? - tym razem jej oczy spoczęły na mnie. - Chyba coś mówiłam na ten temat.

Chłopak zdezorientowanym wzrokiem błądził po mojej twarzy. Ale wtopa.
- No przecież żartuję! - zaczęła się śmiać. - Żebyście widzieli swoje miny!
Wypuściłam powietrze i posłałam jej mordercze spojrzenie.

- Mamo to Calum, Calum to moja mama - podali sobie ręce.
- Miło mi panią poznać.
- Mi ciebie również. I przysięgam, że gdzieś już cię widziałam.
- Gram w...
- To na nas czas. Nie będziemy długo siedzieć, jutro szkoła. Dobranoc - przerwałam mu w porę.
- Dobranoc dzieciaki.

Pociągnęłam go do swojego pokoju i zamknęłam drzwi.
- Czemu nie pozwoliłaś mi skończyć?
- Za duży szok dla niej - pokiwał znacząco głową. - Co to za film?
Wręczył mi kawę a potem pokazał tytuł. Gwiazd Naszych Wina.
- Dzięki za to - uniosłam kubek. - Widzę, że spodobała ci się książka. Może chcesz kolejną? - mam nadzieję, że zrozumiał aluzję co do następnego spotkania.
- To raczej nie będzie konieczne - odpowiedział.
- Taką miałam nadzieję. Nie lubię rozstawać się z książkami - mrugnął do mnie i roześmiał się. Zawtórowałam mu.

Rozejrzał się po pokoju i w końcu ujrzał laptopa. Wziął go i położył się na łóżku. Cieszę się, że jest podwójne i zmieścimy się oboje.

- To właściwie po co nam ten film? Skoro wiesz jak się kończy książka - zapytałam.
- Nie wiem. Mówiłaś, że dowiem się u ciebie.
- Będę potrzebowała chusteczek.
- Czyli jednak Gus...
- Oglądaj! - pocałowałam go w policzek. Spiął się. Posunęłam się za daleko? Co się ze mną, do cholery, dzieje?
Po chwili czułam jak jego dłoń splata się z moją. I nagle nerwy odeszły. Był tylko on i ja.

Wcisnął play.

***

Po moim policzku spływały łzy. Nieskrywany ból w sercu. Ten film, nieważne w czyim towarzystwie albo w jakich warunkach, zawsze będzie doprowadzał mnie do takiego stanu. I wydaje mi się, że jedynym pocieszeniem dla Hazel (zarówno dla mnie) jest to, że sama niedługo dołączy do Augustusa. Brzmi okrutnie, ale tak być może jest. Nie można dać im więcej dni, nikt nie ma takiej mocy. Dlatego trzeba szukać innych pozytywów.

Jak to boli!

- Vi, wszystko okej? - wyrwałam swoją dłoń i zaczęłam ocierać policzki. Ale on nie pozwolił mi na dłuższe wykonywanie tej czynności i przycisnął mnie do siebie, otulając ramionami.
- Nie, nie jest okej - odpowiedziałam.
Usłyszałam pociąganie nosem. Uniosłam głowę.
- No co? Też się wzruszyłem - uśmiechnęłam się i schowałam głowę w jego koszulce. Pachniał niesamowicie.
Klimat nagle się zmienił. Powietrze zaczęło być ciężkie. Jego serce biło szybciej. Moje też.
Odłożył laptopa jedną ręką na podłogę i za moment chwycił moje biodra i usadził na sobie.
Zbliżyliśmy się do siebie.
Vivien, nie panikuj. Nie panikuj, proszę cię.
Ścisnął mocniej moje biodra.
Wplotłam dłonie w jego włosy.
Jego usta blisko moich.
Calum oddychał bardzo głośno. A może to ja.

Całował powoli. Jakby chciał mnie sprawdzić. Nie pewna swoich ruchów, odrobinę przyśpieszyłam. Wyczuł to i zmienił tępo. Ze skromnego pocałunku, przerodziło się to w prawdziwą namiętność. Pożądanie.

Wsunął język, ale ostrożnie. Jakby pytając o pozwolenie. Dołączyłam swój na znak, że się zgadzam.

I był to mój pierwszy pocałunek.
I myślę, że szło mi naprawdę dobrze. Robiliśmy krótkie przerwy na oddech i wracaliśmy do siebie, jak magnesy. Coraz z większą wprawą, pozwoliłam sobie na więcej. Zabłądziłam dłońmi do jego koszulki, chcąc ją zdjąć. Złapał mnie za nadgarstki, przerywając to co chciałam chwilę temu zrobić.

Oparł swoje czoło o moje. Uniósł kąciki ust do góry.
- Nie za dużo na dziś? - wciąż szczęśliwy, zapytał.
- To był mój pierwszy raz - zamknęłam oczy.
- Pierwszy pocałunek? - był zaskoczony. No tak, mam 19 lat. Pomachałam głową na tak.

- Spójrz na mnie.
- Nie.
- Vivien.

Rozchyliłam powieki. Jego oczy wyrażały tysiące emocji. Nie był zły. Nie wyśmiewał mnie. Uczucie jakie dojrzałam było dalekie od zaskoczenia. On był jakby... dumny.

- To był prawdziwy zaszczyt być tym pierwszym. I jeśli pozwolisz mi, będę twoimi pierwszymi razami tak długo, jak będziesz tego chciała - przerwał, głęboki wdech. - Chcę cię poznać. Chcę poznać twoje marzenia, charakter. Ale nie chcę się spieszyć. Mamy dużo czasu przed sobą. I mam nadzieję, że tym co się wydarzyło, potwierdzasz, że chcesz tego samego - ostatnie zdanie dodał pytającym tonem.
- Oh, Calum - posłał mi kolejny, znaczący uśmiech. Zdzieliłam go lekko ręką w ramię. Spoważniał.

- Chcę tego samego - dodałam cicho.

Musnął moje usta. Zadrżałam.

- Wiesz, tak się zastanawiam - zagadnął.
- Hmm?
- Czy da się jakoś wejść przez to okno do twojego pokoju? Jest wielkie.
- Nigdy nie sprawdzałam, a co? - zapytałam podejrzliwie.

Odchylił głowę do tyłu a wyraz twarzy świadczył o tym, że na moment odleciał. Rozmarzył się.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 21, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

twittergirl [Calum Hood]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz