11 tabletek

44 7 4
                                    

Thomas

Siedzę, na ostatniej lekcji w szkole. Minuty płyną nie ubłagalnie długo. Każde tyknięcie zegara przyprawia mnie o ból głowy. Muszę zapalić.
Nauczyciel tłumaczy coś klasie, ale wszystkie jego słowa zlewają się w niezrozumiały bełkot. Przeczesuje ręką włosy. Moje palce wybijają rytm na ławce. Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery. Przygryzam wewnętrzną stronę policzka.
Nagle coś zaczyna wibrować w mojej kieszeni. Rozglądam się po klasie i wyjmuję telefon. To Crystal.

Park Carowhill, 15:39, dzisiaj.

Spoglądam na zegarek, jest 14:47. Lekcje kończą się o 15:00. Park jest oddalony od szkoły o cztery przystanki. Powinienem dojechać tam w dziesięć minut. Raz, dwa, trzy, cztery. Zamykam oczy i wydycham powietrze. Po mojej lewej siedzi Izabelle. Ona wie. Spoglądam w jej stronę. Bawi się swoimi włosami łapiąc i zawijając pojedyncze kosmyki. Kieruje wzrok w moją stronę i szybko się prostuje. Jej oczy wywiercają dziurę w moich. Odwracam się. Jeszcze trzy minuty. Jeden, dwa, trzy, cztery. Krzyk mamy. Zdziwione oczy Eliate. Obraz rozmyty przez łzy. Czuję krew w ustach. Za mocno przygryzłem policzek. Dzwonek.
Wybiegam z klasy jako pierwszy, z impetem wychodzę ze szkoły i biegnę w stronę przystanku. Mam jeszcze 5 minut. Wkładam słuchawki do uszu i puszczam ulubioną Playlistę. Zaczyna grać Heathens - Twenty One Pilots. Zamykam oczy. Opieram się o latarnię. Pomimo wielu Ostrzeżeń, wiem, że stałem się jednym z nich.* Przyjeżdża autobus. Wsiadam do niego. Wyjmuję telefon i piszę SMS'a do Crystal.

Gdzie dokładnie? Jestem w drodze.

Jeszcze dwa przystanki. Na przeciwko mnie siedzi dziewczyna w płomienno rudych włosach, długości do ucha. Podnosi głowę i uśmiecha się. Jej twarz jest cała w piegach, oczy intensywnie niebieskie jak ocean. Jest ładna, inna. Chyba chodzi do naszej szkoły.

Od wracam wzrok i patrzę na mijane, obszarpane, szare kamienice.

Dosyć ponury widok, ale mimo tego uśmiecham się. Serce bije mi szybciej.

Za chwilę spotkam się z Crystal.

Telefon wibruje, wyjmuję go.

Wschodnie wejście, będę tam czekać

Autobus mija jeszcze dwie przecznice i zatrzymuje się. Wychodzę, a raczej wybiegam z niego i kieruję się ku ogrodzeniu.
Wschodnie wejście jest tak naprawdę głównym wejściem, ale mało używanym. Znajduje się dalej od centrum przez co nikt nie może podziwiać jego majestatycznych wrot.
Tak naprawdę to rdzewiejące pręty pokryte winoroślą, ale z odległości 10 metrów robią wrażenie.
Staję przed nimi i w oddali widzę smukłą postać Crystal.
Zaczynam iść w jej stronę. Ma na sobie o wiele za dużą koszulkę, która zakrywa jej szorty. Burza loków w słońcu mieni się odcieniami ciepłego brązu i czerni. Dziewczyna odwraca się. Na jej twarzy widnieje zagadkowy uśmieszek.

-Cześć- witam się wyciągając słuchawki z uszu.
-Cześć- odpowiada i zaczyna iść w głąb parku.

Przyglądam się jej z bliska. Wygląda lepiej niż ostatnio. Skóra choć blada, nabrała zdrowszego odcienia, oczy intensywne i błyszczące.

-Będziesz się tak wpatrywał nic nie mówiąc przez całą drogę?- Crystal przystaje i spogląda na mnie.
- Tak właściwie, to gdzie my idziemy?- mówię i rozglądam się dokoła.

Znajdujemy się w mniej uczęszczanej części parku, po drugiej stronie ogromnego stawu. Drzewa rosną tu gęściej, chociaż jesteśmy daleko od ogrodzenia oddzielającego las od parku.

-masz fajki?- pyta się.

Patrzę na nią ze zdziwieniem, ale wyjmuję paczkę z bocznej kieszeni plecaka i podaje dziewczynie.
Crystal wkłada jednego do ust, czeka.
Wyciągam zapalniczkę z kieszeni bluzy i odpalam. Zaciąga się. Z jej ust wydostaje się gęsty dym.

-Palisz?- pytam się wciąż zdziwiony sytuacją.
- popalam- waha się- kiedy skończą mi się leki.
- Może, chcesz iść do apteki? Wydaje mi się że mają już...

Dziewczyna zaprzecza ruchem głowy.

- Nie ma takiej potrzeby- zaciąga się- zapasów mam na dwa miesiące, po prostu za słabo działają.

Przytakuje i sięgam po paczkę, która wciąż znajduje się w jej rękach, ale dziewczyna odsuwa ją. Spogląda mi w oczy. Trudno mi znieść intensywność jej żółtych tęczówek. Tak intensywnych jak ta wymiana spojrzeń.
Dziewczyna zaciąga się i robi krok do przodu. Serce zaczyna mi bić szybciej, ja też się przybliżam. Pochylam się, Crystal rozszerza usta i wydmuchuje słodkawy dym w moje. Dzielą nas minimetry. Jeden ruch i dotknąłbym jej czerwonych warg.

Odsuwa się. Stoimy jeszcze przez chwilę i spoglądamy na siebie. Kończy papierosa i sięga po drugiego, tym razem oddaje mi paczkę. Odpalam nam obu.

- Opowiesz mi coś o sobie?- pyta.
- Nie ma co. Życie jak życie.

Crystal przekręca głowę i wydmuchuje dym, marszcząc przy tym czoło.

- Trudno cie rozgryść Thomasie Wallnerfly.
- Ciebie również Crystal Playgrow.

Crystal

Większość czasu siedzimy na trawie i rozmawiamy o... W zasadzie o niczym. Wciąż mam w pamięci wyraz jego twarzy, kiedy zobaczył opakowanie. Czy to jest możliwe? Potrząsam głową.
W myślach ukazuje mi się kolejna scena, jego usta tak blisko moich. Uciekaj. Zaciskam mocno oczy. Wstaję z trawy i spoglądam na chłopaka.

-Muszę już iść- również wstaje.
-Odprowadzić cię?- uśmiecham się mimowolnie
- Nie, spokojnie dam radę. 

Thomas

- do zobaczenia!- krzyczę za nią. Dziewczyna ogląda się.

- Thomas?- przystaje na chwilę- nie pal już więcej.

Przytakuje, Crystal obraca się i odchodzi.

Zdziwiłem się, ale nie wiem czego bardziej, jej prośby, czy tego, że zaraz po tym wywaliłem paczkę do śmietnika.

Od tamtej pory nie paliłem.

* Nawiązanie do piosenki. Chodzi o ostatnie słowa utworu.

Broken Boy Met Broken GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz