Rozdział 3

390 35 4
                                    

 Amanda dała mi dwa dni do namysłu. Za dwie doby wróci i zabierze mnie stąd.

 Nie wiem, co o tym sądzić. Cieszę się, że wyjdę z więzienia, ale z drugiej strony nie chcę krzywdzić innych. Bez znaczenia, kim są, i co robią.

 Leżałam i zastanawiałam się, wiedząc, że moja decyzja niczego nie zmieni. Mogło się zmienić tylko moje nastawienie.

 Na kilka godzin przed powrotem Amandy zdecydowałam, że się na to piszę. W sumie wolę ratować świat niż dożywotnio siedzieć bezczynnie w celi.

 Usłyszałam kroki kilku osób na korytarzu. Po chwili drzwi otworzyły się i do mojej izby weszła Amanda oraz ten żołnierz, który z nią był wcześniej.

 -I jak, złotko? Zgadzasz się czy się zgadzasz? -zaśmiała się.

 Postanowiłam zebrać swoją pewność siebie i przestać być wiecznie przerażoną nastolatką. Również się uśmiechnęłam i odpowiedziałam:

 -Zgadzam się. Bez wątpienia.

                                                                                                  ***

 W ciągu kilku następnych godzin opuściłam więzienie, zostałam przetransportowana na lotnisko i dotarłam do jakiegoś miasta, które wyglądało jak Nowy Jork lub inne popularne miejsce. Przewieziono mnie do wysokiego budynku, który prawdopodobnie był siedzibą Amandy. Zaprowadzono mnie na wyższe piętro, na którym znajdowało się mnóstwo drzwi z numerkami. Bez żadnych wyjaśnień ochroniarz wprowadził mnie do jednego z nich i wyszedł, nawet nie zamykając drzwi. Cóż za niedopatrzenie.

 Rozejrzałam się po pokoju i oniemiałam.

 Pomieszczenie wyglądało jak najlepszy pokój w 5-gwiazdkowym hotelu.

 Był on duży i dobrze oświetlony, w kolorach czerwono-biało-czarnych.  Przy lewej ścianie znajdowało się podwójne, białe łózko, na którym leżały dwie czerwone i jedna czarna mała poduszka.  Po obu stronach znajdowały się szafki nocne. Podłoga była z białego drewna, a ściany- czerwone. Frontowa była jednak czarna. Na wprost mnie ściana była cała przeszklona, z drzwiami na taras. Zasłony również były w kolorach reszty wystroju. Po prawo znajdowały się drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do łazienki.

Postanowiłam pójść do łazienki i trochę się ogarnąć.

                            ***
Woda spływała po moich ramionach, delikatnie muskając skórę. Boże, jak ja dawno nie mogłam wziąć tak komfortowego prysznica. Przywyķłam do wylewania na mnie wiadra zimnej wody w ramach kąpieli.

Po pół godzinie zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Owinęłam się puchowym, czerwonym ręcznikiem i wróciłam do pokoju.

Zastanawiałam się, co mam na siebie włożyć, gdy zauważyłam leżącą na łóżku czarną, zapinaną torbę. Podeszłam do niej i ją otworzyłam.

Znalazłam w niej ubrania. Bielizna, czarna, skórzana kurtka, obcisłe dżinsy i bluzka... z wilkiem. Nie sądzę, by był to przypadek. Była też piżama nocna, w której skład wchodziły materiałowe, krótkie, czarne spodenki oraz szara tunika, również z wizerunkiem wilka.

Wzięłam wszystkie ciuchy i poszłam się przebrać. Podeszłam do dużego lustra, które stało w kącie pokoju, by się przejrzeć.

Nie widziałam swojego odbicia od trzech lat. Trochę się zmieniłam.

Moje brązowe włosy przybrały jeszcze intensywniejszy kolor. Oczy też mi ściemniały. Jednak wciąż odnajdywałam w swoich rysach nastolatkę, która uciekła z domu.

*ryjek Anathii na okładce*

Dotknęłam swojego policzka. Miałam gładką skórę, a luksusowe żele do mycia jeszcze ją wygładziły. Przejechałam ręką po włosach. Przez ostatnie lata były nie miłe w dotyku, jednak po umyciu ich szamponem powróciła ich dawna miękkość.

Moja figura również się zmieniła. Mimo wiecznej głodówki nie byłam bardzo chuda, lecz szczupła. Przez ostatnie trzy lata zaokrągliły mi się biodra. Podobałam się sobie.

Wtem ktoś zapukał do drzwi. Odwróciłam się i szybko odpowiedziałam ,,Proszę!".

Do pokoju weszła kobieta, na oko w moim wieku, najprawdopodobniej pokojówka.

-Panienka Anathia?-zapytała.

-Tak, to ja.

-Och, to świetnie. Udało mi się nie pomylić drzwi! Pracuję tu dopiero od tygodnia i... och, może najpierw się przedstawię. Bianca, pokojówka. Do usług -powiedziała i uśmiechnęła się.

Bianca miała ciemne, blond włosy związane w koczek i bystre, zielone oczy. Ubrana była w strój pokojówki.

-Um, hej.  Chyba na razie niczego nie potrzebuję -odpowiedziałam lekko skrępowana. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą mi usługiwać.

 -Może na razie i niczego nie potrzebujesz, ale z pewnością jesteś głodna, nieprawdaż?

 W odpowiedzi mój brzuch głośno zaburczał. Bianca zaśmiała się i położyła na stoliku w rogu pokoju tacę z jedzeniem. Było na niej sushi, parująca zupa oraz sok z mango. Mój ulubiony.

 -Powiedziano mi, co lubisz -uśmiechnęła się do mnie, widzą moje zdziwienie. Faktycznie, owoce morza oraz sok z mango to moje ulubione jedzenie. -Na razie zostawię cię samą, wrócę za pół godziny po talerze. Jakbyś czegoś potrzebowała, dzwoń -powiedziała wskazując na dzwonek na mojej szafce nocnej. Pokiwałam głową w odpowiedzi, bo usta miałam już zapchane nigiri. Bianca zaśmiała się melodyjnie i wyszła.

Dokończyłam posiłek, przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku, wykończona. Materac był niesamowicie wygodny, kołdra idealna, ani za ciepła, ani za zimna, a poduszka jedwabiście miękka.

 Pierwszy raz w życiu zapadłam w spokojny, głęboki sen.

                                                                                               ***

 -Pobudka, lady! Śniadanie o 9:00! Dzień nie będzie czekał! -powiedziała Bianca wchodząc rano do mojego pokoju. Spojrzałam na budzik na szafce -dziewiąta rano. Nawet pozwolili mi się wyspać.

 -Wstawaj! Przebierz się szybko i zaprowadzę cię do jadalni. Poznasz resztę nowych rekrutów! -mówiła przesadnie optymistycznym głosem.

 -Jaką resztę? -zapytałam, jeszcze na wpół-śpiącym głosem. Bianca spojrzała na mnie dziwnie.

 -No pozostałych dziwolągów, którzy dojdą do zespołu! ,,Nowych" jest łącznie czwórka. A co, myślałaś, że będziesz sama? -zapytała, a widząc moją niezbyt przytomną minę, zaśmiała się i wyszła na chwilę. Odrzuciłam kołdrę, podniosłam się łóżka, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą, a widząc w końcu wypoczętą siebie, mimowolnie się uśmiechnęłam.

 Szybko się przebrałam, a z racji, że przez przypadek znalazłam w szafce kosmetyki, zrobiłam lekki makijaż. Podkreśliłam rzęsy tuszem i nałożyłam trochę tuszu do powiek. W szafce znalazłam mnóstwo różnokolorowych szminek, ale nie użyłam żadnej. Moje usta były naturalnie czerwone.

Wyszłam z łazienki myśląc, że Bianca będzie się krzątała po pokoju i pokaże mi drogę na śniadanie. Jednak w pomieszczeniu nikogo nie było.

Spojrzałam na zegar - 8:47. Miałam trzynaście minut by dotrzeć do jadalni, a nie chciałam spóźnić się pierwszego dnia. Odczekałam jeszcze pięć minut w nadziei, że Bianca się pojawi, jednak nie przyszła. Byłam zmuszona iść sama.

Wyszłam na korytarz i zamknęłam drzwi.

Anathia [Suicide Squad ff PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz