Część VI - "Mam propozycję"

341 31 9
                                    


W ciągu dwóch dni tylko raz spotkałam Gerarda, ale gdy wampir mnie zauważył, odszedł szybko. Oczywiście pobiegłam za nim, ale za zakrętem już go nie było. Gdy trochę zła chciałam wrócić do pokoju, prawie uderzyłam w Finnicka.

- Witam- na jego twarzy gościł uśmiech, który wskazywał na to, że nie ma zbyt wielu zmartwień.

- Zostaw mnie- warknęłam, wyminęłam go i ruszyłam szybkim krokiem dalej.

- No wiesz ty co?- zawołał za mną, a po chwili usłyszałam goniące mnie kroki i głos tuż za sobą- Gerard ci wszystko wyjaśnił, nie jestem bardziej niebezpieczny niż...

- Nie tłumacz się!- syknęłam i obróciłam się z zamiarem uderzenia go. Zatrzymał moją rękę, chwytając za nadgarstek. Gdy tylko uderzenie straciło impet, puścił. Popatrzyłam na niego nieufnie.

- Czego chcesz?- spytałam w końcu, a moja złość, czy cokolwiek wzbudził we mnie Gerard, powoli znikało. Unikał mnie i nie byłam w stanie się dowiedzieć dlaczego to zrobił...

- Tylko porozmawiać- wzruszył ramionami z kolejnym uśmiechem- Wyjaśnić sytuację... a poza tym nudzę się i chętnie pogadam z kimś.

- Pogadaj z Gerardem- odparłam ostro.

- Ostatnio nie jest zbyt rozmowny.

To mnie zaciekawiło.

- Nie jest? Dlaczego?

- Jest zamyślony... może nie przygnębiony, to za ostre słowo, ale zamyślony na pewno. Jakby robił rachunek sumienia, co czasami mu się zdarza- usłyszałam rozbawienie w jego głosie. Próbował pozbyć się mojego złego humoru.

- Ciekawe, ciekawe- mruknęłam- A co do tej „sytuacji", jak to ująłeś, wszystko wiem i nie jestem na ciebie zła.

- To dobrze- uśmiechnął się szeroko.

- Mam pytanie- spojrzałam na niego już bez wrogości. Z takim zachowaniem nie mógł być zły. Nikt nie umie tak dobrze grać.

- Słucham.

- Kto jest starszy? Ty czy Gerard?

- Gerard ma sto lat więcej- kolejny radosny uśmiech. Wzdrygnęłam się, widząc kły. Mimo wszystko nie umiałam się przyczaić do och widoku. Dobrze, że miał chociaż błękitne tęczówki.

- Oj, wybacz- zauważył moje spojrzenie i zamknął usta- Ale wiesz oczywiście, że wampir nie traci panowania przy samej obecności człowieka, prawda?

- Wiem. Ale jednak... to dość niepokojący widok.

- Wampiry mogą się nie opanować, gdy poczują krew ukochanej osoby, ale nawet wtedy musiałoby tej krwi być całkiem sporo. Ewentualnie wampir byłby młody.

- Ukochanej osoby, powiadasz?- powtórzyłam za nim- Czyli, teoretyzując, jeśli jakiś wampir mnie kocha, to wyczuje zapach mojej krwi na odległość większą niż inni?

- To działa jak ludzka miłość.- odparł powoli- Wampir się boi o ciebie, więc za wszelką cenę będzie chciał cię mieć na radarze, w każdej sekundzie. Sądzę, że masz rację.

Spojrzałam na niego zamyślona. Podejrzewałam, że w takim razie jestem pod całodobową obserwacją Gerarda.

***

Obudziłam się w środku nocy przestraszona. Możliwe, że miałam koszmar, nie pamiętam. Gdy usiadłam, pierwsze, z czego zdałam sobie sprawę, że łóżko, na którym leżę, nie może być moje. Pomijając kwestię z czego jest zrobiona kołdra, to łóżko było przysunięte do rogu pomieszczenia tak, że po lewej i w nogach miałam ścianę. U Gerarda miałam ją tylko od strony głowy.

BuntownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz