Wprowadziłam lekkie poprawki 19/07/2020r. - 04/02/2021r.
___
- Jesteś taką samą suką jak twoja matka! - krzyczy mój ojciec.
Nienawidzę go tak bardzo, ale niestety nie mam nikogo oprócz niego. Moją mamę odebrało mi zło tego świata. Osoba, której imię boi się wypowiedzieć nawet najznakomitszy czarodziej. Potwór, który dzieli czarodziejów na lepszych i gorszych, napuszczając jednych na drugich. Czarny Pan. Lord Voldemort. Skazał on moją matkę, szlachciankę na śmierć jak zwykłego charłaka. Miałam wtedy zaledwie dziewięć lat.
Czuję mocne uderzenie w twarz. Upadłam na zimną, kamienną podłogę w salonie.
Ojciec, jeśli jeszcze mogę tak nazywać tego potwora, kolejny raz wrócił pijany. Szczerze nie pamiętam go w innym stanie niż upojenia alkoholowego. Po co ja tego pięknego dnia śmiałam wychodzić z pokoju? No, po co? Mogłam wysłać skrzaty po przekąski, ale nie głupia ja. Mój cykl użalania się nad sobą przerwał mój ojciec, z impetem wyrywając, mnie z rozmyślań za pomocą siarczystego kopnięcia.
Kopnął mnie w brzuch, odbierając mi oddech, aż pociemniało mi przed oczami z bólu. Jęknęłam, kuląc się na podłodze. Mężczyzna stał nad mną, wykrzykując pod moim adresem różne wyzwiska.
Jak ja go nienawidzę. Pomimo że jest to mój ojciec, to życzę mu wszystkiego, co tylko najgorsze na tym świecie.
Nagłe szarpiące za włosy sprawia, że moja głowa pikuje ku górze, przez co krzywię się z bólu sprawionym naruszeniem mojej skóry głowy. Zaciskam mocno powieki, tak jakby całe zło miało zniknąć z chwilą ponownego ich otwarcia. Ojciec uderza mnie w twarz z otwartej dłoni i puszcza mnie, przez co opadam na podłogę, a plecami uderzam o bok rzeźbionego fotela za mną.
Otwieram powieki z cichym westchnieniem. Wszystko mnie boli, mam wrażenie, jakby każdą komórkę mojego ciała porażał prąd. Pocieram dłońmi uda, rozprostowując palce. Z wysiłkiem podnoszę się z posadzki i siadam na fotelu. Oplatam się ramionami, powstrzymując łzy.
- Spokojnie. - szepcze sama do siebie, uspokajając przyspieszający oddech. Zaciskam palce na ramionach, przez co czuje nowo powstałe skupiska bólu. - Lira. - wołam przez zaciśnięte gardło. Po chwili słyszę cichy trzask.
- Panienka wzywała? Czym Lira może służyć panience? - piszczy swoim cichym, ale łagodnym głosikiem. Kłania się przede mną z wdziękiem.
- Przynieś szkatułkę z eliksirami z mojego pokoju. - przykładam wierzch dłoni do rozciętej wargi, która piecze mnie nie miłosiernie.
Zawsze bardziej niż ból fizyczny odczuwałam ból psychiczny i świadomość, że każdy nowo powstający siniak jest zasługą mojego ojca. Człowieka dzięki, któremu jestem na tym świecie. Człowieka, który poza daniem mi życia i swojego nazwiska nie dał mi nic więcej. Żadnej miłości czy dobrego słowa. Od kiedy pamiętam, był zimny i powściągliwy, ale po śmierci mamy stał się, o wiele gorszy. Stał się potworem bijącym swoje własne dziecko bez widocznego powodu.
- Tak jest, pani. - skrzat kolejny raz pokłonił mi się nisko i znikł z cichym trzaskiem.
Przymykam powieki, opierając głowę o oparcie fotela. Czuje jak strzyka mi w karku. Z jakiegoś nieznanego dla mnie powodu ojciec zawsze woli używać wobec mnie przemocy fizycznej zamiast jakiegoś zaklęcia czy klątwy. To takie mugolskie. Jak on w ogóle śmie się nazywać czarodziejem? Karaluch, który nie był w stanie obronić nawet własnej rodziny.
Zaciskam dłonie w pięści, mocniej zaciskając powieki.
- Proszę. Czy Lira może jeszcze jakoś pomóc, pani? - uchylam powieki na dźwięk głosu stworka.

CZYTASZ
Mój Anioł || Pansy x Hermiona
FanfictionOpowiadanie z postaciami ze świata Harry'ego Potter'a. Postacie uczą się w Hogwarcie na szóstym roku nauki i mają średnio po szesnaście lat |Próbka opowiadania| „Kiedy w ogóle stanęłyśmy tak blisko? To takie niezręczne, ale za nic nie odsunę się ani...