Postanowienie

183 16 0
                                    

Opublikowany 28/01/2022r.

Liczba słów: 1129

___

Perspektywa Pansy

Stoję przed nią oniemiała. Czy ja dobrze słyszałam? To brzmiało prawie na równi z wyznaniem miłości. Ale to nie może być prawda. Mój mózg po prostu dopowiada sobie rzeczy, których nie powinien. To po prostu tylko puste czyny bez pokrycia czy znaczenia. Tak z pewnością. W tym nie ma żadnych uczuć.

Ona na pewno tylko chce sprawdzić, jak to jest pocałować ponownie dziewczynę. To tylko taki eksperyment nic więcej. To tylko to. To nie może być nic więcej.

Wracam do jej twarzy. Jej oczy lśnią jak gwiazdy, takie pełne nadziei, nieprzejmujące się nieuchronną przyszłością. Nieprzejmujące się nieuchronnym rozpadem w nicości i byciem zapomnianym przez wszystkich. Ulotne i tak piękne w swoim nieuchronnie krótkim istnieniu. Te gwiazdy świecą teraz tylko dla mnie.

Co ja narobiłam?

Czemu dałam jej nadzieję na cokolwiek? Czemu pocałowałam ją wtedy w pociągu? Czemu nie myślałam z wyprzedzeniem?

Kurwa, jestem taka głupia.

- Nie mogę. - odwracam wzrok. Nie mogę patrzeć dalej na te gwiazdy. Nie mogę patrzeć, jak zabijam ich blask.

Jestem taka głupia i okrutna.

Zabieram dłoń z jej policzka, czując jak zaczyna drżeć. Zaciskam palce, próbując zatrzymać to przeklęte drżenie. Czuję na opuszkach palców resztki jej ciepła, które kują zdradziecko, przypominając, o tym jak wielko szanse odrzuciłam.

Odrzuciłam szanse na szczęście. Jednak czy szczęście w ogóle powinno istnieć dla ludzi takich jak ja? Dla tych, których los już z góry został nakreślony, a nieistniejący bóg dla zwykłej zabawy rzuca im w oczy nadzieją. Jak by to szczęście wyglądało? Czy byłoby tym prawdziwym szczęściem, czy tylko chwilowym zapomnieniem?

Nie zostało mi wiele czasu. Dwa tygodnie. Mrugnięcie oka. Kilka wdechów. I będę martwa.

To zbyt mało czasu, żeby pokochać.

Dobrze robię, stawiając ją w obliczu prawdy. Dobrze robię, prawda?

To lepsze rozwiązanie niż się zakochać i później musieć odejść.

To mniej okrutne. To mniej ją skrzywdzi.

Ona mnie nie kocha. To tylko chwilowe. Szybko zapomni.

Prawda?

Zagryzam policzek od wewnątrz i zerkam na nią kontem oka. Stoi wciąż w tym samym miejscu płytko oddychając. Wystarczyłby krok, a nasze klatki piersiowe by się zetknęły, miażdżąc Kair'a, który teraz w napięciu czekał na dalszy rozwój sytuacji. Lustruje mnie swoimi nieprzenikliwymi zburzonymi oczami.

Czy on uważa, że robię dobrze? Tym spojrzeniem przyklaskuje mojej decyzji czy ją potępia?

Wciąż trzyma tak wyciągniętą rękę, jak ją ułożyłam. Nie drgnęła nawet o milimetr, jak zaklęta. Jej ramiona są spięte i sztywne jak całe jej ciało. Druga z jej delikatnych dłoni zaciska się na rękawie lekko rozciągniętego swetra zapinanego na guziki. Jej palce zaciskają się tak mocno, że skóra zbielała i napięła się, jej dłoń mimo to drga od nadmiaru skrywanych emocji.

Kieruje spojrzenie wyżej, na jej twarz i od razu odwracam wzrok. Żałuje tego, że odważyłam się spojrzeć.

Pomimo że wiedziałam jak wielki ból, jej sprawię moimi słowami, to nie byłam gotowa na to, co zobaczyłam na jej ślicznej twarzy.

Mój Anioł || Pansy x HermionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz